Gdy w 2001 roku ekonomista banku Goldman Sachs Jim O’Neill po raz pierwszy użył akronimu BRIC na określenie Brazylii, Rosji, Indii i Chin, nie miał na myśli sojuszu, którego celem będzie podważenie zachodniej dominacji w sprawach globalnych.
Spotkania państw w takiej grupie zaczęły się w 2006 roku, a cztery lata później przyjęto do niej RPA, co stworzyło BRICS. Rozmawiano o możliwościach inwestycyjnych w gospodarkach wschodzących. Obecnie wydaje się, że blok ma bardziej dalekosiężne „ambicje geopolityczne” – zauważyła agencja Reutera.
W 2023 roku podczas szczytu BRICS w Johannesburgu do grupy – niebędącej formalną organizacją międzynarodową - zaproszono sześć kolejnych państw: Egipt, Etiopię, Arabię Saudyjską, ZEA, Iran i Argentynę. Władze RPA, gospodarza szczytu, ogłosiły, że zainteresowanie dołączeniem wyraziło łącznie ponad 40 krajów, w tym Algieria, Boliwia, Kuba, Demokratyczna Republika Konga, Komory, Gabon i Kazachstan.
Ostatecznie w styczniu 2024 roku do BRICS dołączyły Egipt, Etiopia, Iran i ZEA. Argentyna, gdzie prezydentem został tymczasem zwolennik sojuszu z USA Javier Milei, zrezygnowała z członkostwa. Arabia Saudyjska ogłosiła, że nie przystępuje do bloku natychmiast, ale wciąż to rozważa.
Po decyzji o rozszerzeniu grupy think tank Council on Foreign Relations spekulował, że to wynik „poszukiwania alternatywnego ładu światowego”, a stacja BBC pytała w tytule artykułu, czy „tworzy się nowy blok, by rywalizować z amerykańskim przywództwem”.
W krajach BRICS+, jak nieformalnie określa się grupę w rozszerzonym składzie, mieszka 46 proc. ludności świata. Odpowiadają one za ponad jedną trzecią globalnego PKB według parytetu siły nabywczej. Już w 2022 roku, przed przyjęciem nowych członków, udział BRICS w światowym PKB według parytetu siły nabywczej był większy niż państw G7 – wynika z danych Biura Analiz Parlamentu Europejskiego.
Pojawiły się obawy, że rosyjski dyktator Władimir Putin będzie się starał wykorzystać przypadającą w tym roku prezydencję Rosji w BRICS i październikowy szczyt grupy w Kazaniu do powiększania wpływów swojego kraju, obłożonego przez Zachód i jego sojuszników sankcjami z powodu inwazji na Ukrainę.
„Symbolika bycia traktowanym z szacunkiem przez grupę ważnych krajów znaczy (dla Rosji) więcej niż kiedykolwiek. Jednak zarówno rosyjski wpływ na BRICS, jak i praktyczna użyteczność tej grupy są ograniczone. A jako rozwinięta, ale słabo radząca sobie gospodarka, w dużej mierze odizolowana od bogatych państw, Rosja ma w tej grupie pozycję wyglądającą coraz bardziej nietypowo” – ocenił ekspert ds. Rosji i Eurazji z brytyjskiego think tanku Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS).
Komentatorzy podkreślają, że po rozszerzeniu w BRICS nadal zdecydowanie dominują gospodarczo Chiny, które odpowiadają za ponad połowę łącznego PKB tej grupy.
„Dla Pekinu BRICS miał stworzyć rodzaj przeciwwagi dla G7, która miała być głosem tzw. Globalnego Południa. To się nie sprawdziło z różnych powodów. Przede wszystkim dlatego, że poza Chinami i Indiami udział w światowej gospodarce pozostałych uczestników formatu nie wzrósł tak znacząco, jak to przewidywano” – ocenił w rozmowie z PAP specjalista ds. chińskich z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) dr Michał Bogusz.
„BRICS był też sposobem na zarządzanie rywalizacją z Indiami, gdzie Rosja i w mniejszym stopniu inni uczestnicy stabilizowali relacje między New Delhi i Pekinem. To się jednak skończyło wraz z osłabieniem Moskwy w wyniku wojny z Ukrainą. Teraz Rosja nie może grać roli bezstronnego rozjemcy, ponieważ wzrosła gwałtownie jej zależność od Chin” – dodał analityk OSW.
Żaden z członków BRICS nie podpisał wspólnego komunikatu po konferencji pokojowej w sprawie Ukrainy, która odbyła się niedawno w Szwajcarii, choć na spotkaniu obecne były Indie, RPA, ZEA i Brazylia – ta ostatnia w charakterze obserwatora. Rosja nie była zaproszona, a Chiny odmówiły udziału.
Przed tegorocznym szczytem przywódców państw grupy Kreml naciska m.in. na stworzenie mechanizmu handlu zbożem w BRICS, który miałby zagrozić pozycji zachodnich dostawców i amerykańskiego dolara jako waluty rozliczeniowej – oceniła na łamach dziennika „South China Morning Post” badaczka z think tanku Oxford Global Society Genevieve Donnellon-May.
Ekspertka podkreśliła przy tym, że wykorzystywanie dostaw żywności jako broni jest już kluczowym elementem strategii Rosji w wojnie przeciwko Ukrainie, a Moskwa deklarowała, że chce przejąć kontrolę nad znaczną częścią globalnego handlu zbożem i nawozami. To pozwoliłoby jej wpływać na podaż, dostępność i ceny żywności.
Plany zagrożenia pozycji dolara, stworzenia niezależnych systemów transakcji finansowych, a nawet własnej waluty w BRICS pojawiają się jednak od lat i jak dotąd nie przyniosły zbyt wielu konkretnych rezultatów – podkreśliła ekonomistka z amerykańskiej organizacji Young Professionals in Foreign Policy (YPFP) Anjali Bhatt w komentarzu na portalu The Diplomat.
Używanie waluty innej niż dolar mogłoby ułatwić omijanie amerykańskich i zachodnich sankcji takim krajom, jak Rosja, Iran czy Chiny. Jak dotąd jednak nawet powołany przez BRICS Nowy Bank Rozwoju (NDB) tylko mniej niż jedną czwartą swoich projektów finansuje w lokalnych walutach – zaznaczyła Bhatt.
Eksperci od dawna stawiają pod znakiem zapytania gospodarczą, polityczną i ideologiczną spójność BRICS, a przyjęcie nowych członków dodatkowo zwiększa ryzyko sporów wewnętrznych i utrudni podejmowanie decyzji. Oprócz tlącego się od dekad sporu terytorialnego między Indiami a Chinami rozmowy może teraz utrudniać również konflikt Egiptu z Etiopią o zarządzanie zasobami wodnymi Nilu.
„W tej chwili rozszerzenie BRICS oznacza z jednej strony przekształcenie go w 'klub adoracji ChRL' i marginalizację Indii w jego ramach. Wynika to przede wszystkim z faktu, że członkom nie udało się specjalnie zwiększyć wymiany gospodarczej miedzy sobą, poza tą z Chinami. Z drugiej strony oznacza to zwiększenie trudności w znalezieniu wspólnego mianownika, co osłabi i tak niezbyt wysoką sprawczość formatu” – ocenił dr Bogusz z OSW.
Jako przykład braku spójności BRICS podaje się zamieszanie, jakie przed ostatnim szczytem wywołała perspektywa obecności Putina, ściganego przez Międzynarodowy Trybunał Karny za zbrodnie wojenne na Ukrainie. W przypadku wizyty rosyjskiego dyktatora RPA jako sygnatariusz Statutu Rzymskiego byłaby zobowiązana do jego aresztowania. Ostatecznie po „dyplomatycznych manewrach” Putin pozostał w Rosji.(PAP)
kgr/