Kwotę tę oszacowali Robert Jackson Jr z New York University School of Law i Joshua Mitts z Columbia Law School. W opublikowanym 60-stronicowym opracowaniu nie wymienili żadnych nazwisk, ale napisali, że byli to "poinformowani traderzy, którzy przewidywali atak Hamasu i czerpali z niego zyski".
"W oparciu o wnioski wynikające z obecnych dowodów nie jest niewyobrażalne, że zyski przekraczają 100 mln dolarów" - powiedział brytyjskiemu dziennikowi Mitts.
Jackson i Mitts zwrócili uwagę, że zawieranie dużej liczby transakcji krótkiej sprzedaży było niezwykłe, ponieważ odbywało się podczas żydowskiego święta Sukkot, będącego bardzo spokojnym okresem w Izraelu, zarówno pod względem informacji finansowych, jak i aktywności giełdowej. Wskazali też, że podobne ruchy odnotowano w okresie Paschy na początku kwietnia, kiedy - jak wynika z zeznań schwytanych przez Izrael członków Hamasu - pierwotnie planowano atak.
"Na kilka dni przed atakiem inwestorzy zdawali się przewidywać nadchodzące wydarzenia. A tuż przed atakiem krótka sprzedaż izraelskich papierów wartościowych na giełdzie w Tel Awiwie dramatycznie wzrosła" - napisali autorzy.
W raporcie stwierdzono, że poziom krótkiej sprzedaży mający miejsce, gdy zbliżał się 7 października, był na znacznie większą skalę, niż podczas poprzednich kryzysów, z którymi borykał się Izrael - w tym pandemii Covid i wojny w Strefie Gazy w 2014 roku. Był to 1 proc. wszystkich transakcji od 2009 roku. Według autorów także na amerykańskich giełdach przed atakiem doszło nietypowego, "ryzykownego" handlu.
Krótka sprzedaż polega na pożyczaniu akcji i sprzedawaniu ich w nadziei, że ich cena spadnie. Inwestorzy dążą do ich odkupienia po niższej cenie, zgarniając różnicę.
Izraelskie władze finansowe oświadczyły, że sprawa jest im znana i jest przedmiotem dochodzenia.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
kw/