Jak zaznacza Reuter, po spotkaniu, w którym część uczestników brała udział zdalnie, tylko trzech z nich spotkało się z dziennikarzami.
Gubernatorzy stanów Nowy Jork, Minnesota i Maryland oświadczyli, że po przeprowadzeniu "szczerej rozmowy" z prezydentem postanowili udzielić mu poparcia w jego staraniach o wybór na drugą kadencję.
"Prezydent zawsze miał i ma nasze poparcie. My również możemy liczyć na jego poparcie. Jest naszym nominatem i przywódcą naszej partii" - powiedział dziennikarzom Wes Moore, gubernator stanu Maryland. Dodał jednak, że "bez wątpienia pozostaje praca do wykonania" przed dniem wyborów 5 listopada.
Gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul oświadczyła, że jest przekonana, iż Biden wygra wybory. "Bierze w tym udział aby zwyciężyć" - podkreśliła.
Gubernator Minnesoty Tim Walz, który jest również przewodniczącym Stowarzyszenia Gubernatorów Demokratycznych, powiedział, że występ prezydenta w czwartkowej debacie był niedobry, ale uważa, iż nadaje się on do pełnienia urzędu w drugiej kadencji.
""Oczywiście, podobnie jak wielu Amerykanów jesteśmy trochę zaniepokojeni. Niepokoimy się bo zagrożenie prezydenturą Trumpa nie jest teoretyczne" - powiedział Walz dodając, że poprzednia prezydentura Trumpa charakteryzowała się "chaosem i destrukcją".
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom, który uczestniczył osobiście w spotkaniu, napisał na platformie X: "Usłyszałem trzy słowa od prezydenta: "jestem w tym (w wyborach)+. I ja także". Reuter zauważa, że Newsom wymieniany był wcześniej przez niektóre media jako potencjalny kandydat Demokratów, który mógłby zastąpić Bidena.
Sztab wyborczy Bidena opublikował po spotkaniu oświadczenie, w którym podkreślił, że prezydent "potwierdził determinację pokonania egzystencjalnego zagrożenia Donalda Trumpa przy urnach wyborczych".
Biden ponownie potwierdził w środę, że mimo słabego występu w debacie z Trumpem i coraz liczniejszych głosów w obozie Demokratów, iż powinien rozważyć wycofanie się z wyścigu, zamierza nadal kandydować. "Zostaję w tym wyścigu do końca i wygramy go" - oznajmił prezydent cytowany przez NBC News. (PAP)
pp/