"Tylko koniec wojny sprowadzi zakładników do domu, a koniec wojny oznacza także koniec rządu. Więc wszyscy rozumiecie, dlaczego ta wojna trwa tak długo i dlaczego wciąż nie doszło do zawarcia porozumienia o uwolnieniu zakładników" – mówił do zebranych na wiecu w Jerozolimie Mai Alvini-Peri, wnuk Chaima Periego, który jest jedną z 251 osób porwanych przez Hamas 7 października 2023 r. 116 z nich nadal przebywa w niewoli, dziesiątki z nich prawdopodobnie już nie żyją.
Od kilkunastu dni trwają wznowione po wielotygodniowej przerwie prowadzone przez pośredników negocjacje Izraela z Hamasem o zawieszeniu broni w Strefie Gazy i wymianie izraelskich zakładników na palestyńskich więźniów. Według deklaracji m.in. ministra obrony Izraela Joawa Galanta i szefa amerykańskiej dyplomacji Antony’ego Blinkena szanse na zawarcie porozumienia są większe niż kiedykolwiek.
Jednocześnie niektórzy skrajnie prawicowi członkowie koalicji rządzącej Izraelem zapowiadali wcześniej, że nie zgodzą się na porozumienie z Hamasem. Netanjahu w ostatnim czasie wysunął również nowe żądania wobec Hamasu. Wielokrotnie powtarzał też, że umowa nie może uniemożliwić osiągnięcia celów wojennych Izraela, wśród których oprócz uwolnienia zakładników jest też trwałe pozbawienie Hamasu jego zdolności militarnych i odsunięcie go od władzy w Gazie.
Premier Izraela w niedzielę wieczorem ma udać się do USA, by m.in. wystąpić przed Kongresem i spotkać z prezydentem Joe Bidenem. Demonstracje w sobotę odbywały się pod hasłem „nie lecisz bez porozumienia” i wzywały Netanjahu do akceptacji umowy jeszcze przed wizytą. Rodziny porwanych już zapowiedziały serię kolejnych protestów m.in. na lotnisku, z którego premier ma odlecieć do USA i w samych Stanach Zjednoczonych.
Antyrządowe manifestacje w Izraelu trwają od wielu miesięcy. Jeszcze przed wybuchem wojny w Strefie Gazy po dojściu do władzy pod koniec 2022 r. obecnej koalicji, która jest najbardziej prawicowym i nacjonalistycznym gabinetem w historii kraju, przez Izrael przetoczyła się fala masowych protestów. Demonstranci sprzeciwiali się forsowanej przez rząd reformie ograniczającej władzę sądowniczą na rzecz ustawodawczej i wykonawczej.
Po wybuchu wojny rozpoczęły się regularne protesty skupione wokół ruchu rodzin i bliskich zakładników. Na demonstracjach, na których dominują hasła i transparenty wzywające do uwolnienia porwanych, odejścia Netanjahu od władzy i rozpisania nowych wyborów, pojawiają się też typowe slogany antywojenne. W sobotę w Jerozolimie można było zobaczyć m.in. tablice z hasłem "stop wojnie" napisanym po hebrajsku, arabsku i angielsku.
"Oczywiście że chcę końca wojny, ale też końca Hamasu, bo Hamas morduje ludzi zarówno Izraelczyków, jak i Palestyńczyków" – powiedziała PAP w Jerozolimie Noa.
"Wojna trwa, a zakładnicy są wciąż więzieni, bo Netanjahu wykorzystuje ją do celów politycznych, wie, że po zawieszeniu broni czekają nas nowe wybory, a on je przegra" – dodała.
Demonstracje odbywają się regularnie kilka razy w tygodniu w wielu miejscach w Izraelu. Cotygodniowe sobotnie manifestacje są największe, ocenia się, że w Tel Awiwie zbiera się na nich kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w Hajfie i Jerozolimie po kilka tysięcy.
"Przychodzimy na te protesty od miesięcy i widzimy, że gromadzą coraz więcej ludzi" - powiedziały PAP Jael i Pam, które jak wiele innych osób przyszły na pochód z flagami izraelskimi i żółtym sztandarem symbolizującym solidarność z porwanymi zakładnikami i ich rodzinami.
67 proc. Izraelczyków uważa, że obecnie najważniejszym zadaniem państwa jest uwolnienie zakładników, dla 26 proc. – kontynuacja wojny w Strefie Gazy – wynika z sondażu dla stacji Kanał 12 z początku lipca. W tym samym sondażu na pytanie dlaczego wojna nie została jeszcze zakończona 54 proc. respondentów odpowiedziało, że przyczyną jest polityczne wykorzystywanie konfliktu przez Netanjahu, 34 proc. uznało, że dzieje się tak z przyczyn merytorycznych i operacyjnych. Według badania przeprowadzonego w tym tygodniu dla dziennika "Maariw", gdyby teraz odbyły się wybory, obecna koalicja nie utrzymałaby władzy.
Wojna w Strefie Gazy wybuchła po terrorystycznym ataku Hamasu na południe Izraela 7 października 2023 r., w którym zabito niemal 1200 osób. Porwano też 251 zakładników, ocenia się, że 116 z nich jest nadal w niewoli. Zginęło ponad 38,9 tys. Palestyńczyków - informują kontrolowane przez Hamas władze lokalne, które w tym zestawieniu nie odróżniają ofiar cywilnych od bojowników. W ofensywie lądowej w Strefie Gazy poległo też 327 izraelskich żołnierzy. W efekcie wojny Strefa Gazy pogrążona jest w kryzysie humanitarnym na wielką skalę, a większość ludności stała się wewnętrznymi uchodźcami.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP)
sma/