"Nie mam komentarza do tej sprawy, poza tym, że od lat w okresie wyborczym w USA zagraniczne rządy nawiązywały kontakty z kandydatami głównych partii, podobnie jak amerykańscy dyplomaci i przywódcy często nawiązują kontakt z przywódcami zagranicznej opozycji" - oświadczył Miller w odpowiedzi na pytanie PAP o komentarz w sprawie zapowiedzianego przez prezydenta Dudę możliwego spotkania z Trumpem.
Miller przypomniał, że szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken regularnie kontaktuje się z przywódcą opozycji w Izraelu Jairem Lapidem, zaś podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w lutym spotkał się z liderem opozycji w Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem.
Dla starającego się o reelekcję Trumpa ewentualne spotkanie z Dudą byłoby już kolejną rozmową z przedstawicielem zagranicznych władz. Na początku kwietnia jego posiadłość na Florydzie odwiedził szef MSZ Wielkiej Brytanii David Cameron, zaś w marcu Trump fetował tam premiera Węgier Viktora Orbana.
Prezydent Andrzej Duda nie wykluczył we wtorek przed wylotem do USA, że spotka się towarzysko z byłym prezydentem USA. "Jeżeli będzie taka możliwość - bo to zależy też od kalendarza - spotkam się także towarzysko z prezydentem Donaldem Trumpem. Wstępne takie ustalenie w Nowym Jorku rzeczywiście było, ale to wszystko zależy od możliwości, jakie będą w danym momencie" - powiedział. Podczas podróży do USA i Kanady Duda spotka się m.in. z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem oraz z premierem Kanady Justinem Trudeau.
Podczas wtorkowego briefingu Miller odniósł się też do pytania PAP dotyczącego coraz wyraźniej wyrażanego przez USA niepokoju dotyczącego wsparcia Chin dla rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. "To, co widzimy w ciągu ostatnich miesięcy, to ruch materiałów z Chin do Rosji, za pomocą których Rosja odbudowuje swoją bazę przemysłowo-obronną i wytwarza broń, która potem pojawia się na polu bitwy na Ukrainie, i jesteśmy tym niezwykle zaniepokojeni" - oznajmił.
Pytany, czy USA ostrzegły Pekin przed dalszym udzielaniem wsparcia, jak zrobiły to na początku wojny - groziły wtedy sankcjami za dostarczanie Rosji "śmiercionośnej pomocy" - przedstawiciel Departamentu Stanu zapowiedział, że będzie to przedmiot rozmowy Blinkena zarówno w gronie G7 podczas spotkania szefów MSZ we włoskim Capri, jak również jego planowanych spotkań w Pekinie w najbliższych tygodniach. Zaznaczył jednocześnie, że ostrzeżenia USA były "bardzo jasne" i nie dotyczyły jedynie bezpośredniego przekazywania przez Pekin broni.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
kgr/