"Jeśli mówimy o granicach z 1991 roku, to zdecydowanie nie jest to kwestia najbliższej przyszłości. (Zwłaszcza) teraz, w obliczu takiej intensywności działań wojennych i (różnych)okoliczności, w tym tych, które są poza naszą kontrolą. Spójrzmy na to, co dzieje się w Unii Europejskiej, co dzieje się w Niemczech, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych" - zauważył Rachmanin.
"Czy powinniśmy więc postawić to sobie za cel (przywrócenie kontroli nad terytorium Ukrainy w granicach z 1991 roku - PAP)? Czy jest on osiągalny? Tak, jest. Ale jest to osiągalne w zależności od okoliczności, które musimy przybliżyć" - podkreślił deputowany. Jego zdaniem stanie się to możliwe nie tylko w wyniku działań własnych Kijowa, ale także poprzez umiejętny wpływ na kraje trzecie - na partnerów, sojuszników, wrogów i kraje, które trzymają się z dala od spraw ukraińskich.
"Dla nas absolutne zwycięstwo oznacza osiągnięcie granic zapisanych w naszej konstytucji, przywrócenie bezpieczeństwa oraz zmianę sytuacji w Rosji. Dopóki sytuacja w Rosji nie ulegnie zmianie, zawsze będzie ona stanowić dla nas zagrożenie, niezależnie od tego, czy osiągniemy granice z 2022 roku, granice z 1991 roku czy jakąkolwiek inną wersję granic" - uważa Rachmanin.
"Nawet jeśli dojdzie do zamrożenia konfliktu, zawieszenia broni czy porozumienia pokojowego, które teraz wygląda abstrakcyjnie, Rosja nadal będzie dla nas zagrożeniem, dopóki coś się w niej nie zmieni" - argumentował.
Zdaniem Rachmanina na razie nie ma obiektywnych podstaw, by twierdzić, że zmiany w Rosji są możliwe. "Nie wiem, kiedy to nastąpi. Wierzę, że tak się stanie. Myślę, że nikt nie może teraz powiedzieć, jaka będzie (tego) cena" - dodał.
"To, co jest dla nas naprawdę ważne, to fakt, że w końcu udowodniliśmy światu nasze prawo do bycia samodzielnym - i jest to zwycięstwo, które już osiągnęliśmy. Zdaliśmy już test samowystarczalności. Oznacza to, że nasze szanse na pełnoprawne zwycięstwo są realne, choć bardzo trudne, bo zależne od wielu czynników i okoliczności. Ale gdyby nie to, co wydarzyło się w latach 2022, 2023 i 2024, o wiele trudniej byłoby o tym mówić. A teraz możemy o tym mówić" - podsumował deputowany.
Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)
ep/