W wywiadzie udzielonym brytyjskim mediom z okazji przypadającej w czwartek 80. rocznicy lądowania aliantów w Normandii Radakin ocenił, że wybuch III wojny światowej nie jest bliski, i ostrzegł przed używaniem "nieprecyzyjnego języka". Przekonywał, że sytuacja na świecie stała się po prostu "trochę bardziej niebezpieczna". Wyraził jednak przekonanie, że jeśli kiedykolwiek pojawi się kolejne egzystencjalne zagrożenie, takie jak to, które kiedyś stanowiły nazistowskie Niemcy, brytyjskie społeczeństwo ponownie stanie na wysokości zadania. "Myślę, że nasz naród ma tę dumę, ma to zaangażowanie" - powiedział.
Choć wojna na Ukrainie nie ma tej skali, Radakin zwrócił uwagę na podobieństwa między działaniami aliantów przeciwko nazistom a wspólnymi działaniami krajów zachodnich na rzecz pomocy Ukrainie w walce z inwazją Rosji. "To wojna ekonomiczna. To wojna logistyczna. To wojna produkcji przemysłowej. To wojna woli politycznej. To wszystko po prostu dla przywrócenia pokoju mieszkańcom Ukrainy" - podkreślił.
Ocenił, że mimo rozpoczętej przez Rosję ofensywy na obwód charkowski inwazja nadal jest fiaskiem. "Rosja dokonuje taktycznych postępów na lądzie. Ale (...) jeśli cofniemy się do marca 2022 roku, Rosja zajmowała ok. 17 proc. terytorium Ukrainy. Dziś ma 11 proc." - zauważył.
Zapytany, czy jego zdaniem Ukraina zwycięży, Radakin odparł: „Jestem tego pewny. Do końca czerwca Rosja straci 500 tys. ludzi - zabitych i rannych. Minęło już 800 dni wojny, którą Putin przewidywał na trzy dni. To trudne dla Ukrainy, ale musimy utrzymać nasze wsparcie".
Wyraził też przekonanie, że Rosja nie dąży do bezpośredniej konfrontacji z NATO. "Putin nie chce wojny z NATO. Putin nie chce wojny nuklearnej. Mamy ogromną przewagę liczebną ze względu na siłę NATO" - powiedział. Nawiązując do sytuacji z kwietnia, gdy USA, Wielka Brytania i inni sojusznicy wsparli Izrael, gdy Iran wystrzelił w jego stronę ponad 100 pocisków balistycznych, prawie 200 dronów i dziesiątki pocisków manewrujących, ocenił, że potencjalni wrogowie nie mają takich zdolności.
"Jeśli (...) porównać to z innymi dużymi wydarzeniami militarnymi, to myślę, że tylko Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami mają taką zdolność. Nie sądzę, by nasi potencjalni przeciwnicy byli w stanie zareagować w sposób, który widzieliście wieczorem 13 kwietnia" - . Zapytany, czy mogłyby tego dokonać Chiny lub Rosja, odparł: "Myślę, że dowództwo USA i biegłość, jaką osiągnęliśmy z naszymi sojusznikami, jest na poziomie wyższym niż u naszych potencjalnych wrogów".
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
ep/