Uwaga holenderskiej opinii publicznej od kilku dni koncentruje się na śmierci Polaka i jego partnerki, zastrzelonych przez Richarda K. po sporze w sprawie zakupu domu. Zanim policja zatrzymała mordercę, zamieścił on w mediach społecznościowych nagranie, w którym mówi, że „stało się coś naprawdę złego” i że „pójdzie do więzienia do końca życia”.
Cześć mediów wręcz usprawiedliwiała sprawcę, pisząc o tym, że miał on problemy z parą, która miała narzekać na wady w domu, który im sprzedał. „W mediach społecznościowych pojawiły się wiadomości od znajomych Richarda K., którzy w pełni go wspierają, nazywają bohaterem i wyrażają ogromny szacunek” – napisał dziennik „De Telegraaf”.
Tymczasem jak informuje policja, trafiały do niej zarówno skargi ze strony zamordowanych, jak i sprawcy. „Na razie nie udzielamy żadnych informacji, albowiem śledztwo jest w toku” – poinformowano PAP w biurze prasowym policji okręgu Noord Nederland.
Dziennik „Algemeen Dagblad” podaje w czwartek, że konflikt rozpoczął się od tego, że sprzedany parze dom miał różne ukryte wady; na tym tle doszło do kłótni, która przerodziła się w pogróżki i zastraszanie z obu stron. W finale doszło do tragedii, w której 50-latek zastrzelił Polaka i jego partnerkę, czego świadkiem miał być ich 12-letni syn.
K. stanie w piątek przed sędzią śledczym, gdzie prawdopodobnie usłyszy zarzuty popełnienia dwóch morderstw.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)
sma/