Jednocześnie Chamenei, który wystąpił na ceremonii w akademii wojskowej powiedział, że "całujemy ręce tych, którzy zaplanowali atak, (...) pozdrawiamy czoła i ramiona pomysłowych i inteligentnych palestyńskich projektantów i młodych ludzi".
Uwagi Chameneiego pojawiły się wkrótce po opublikowaniu przez amerykański dziennik "Washington Post" informacji, że Iran wspierał Hamas w przygotowaniu ataku. Źródło z kręgów wywiadowczych, na którym oparła się gazeta stwierdziło, że Hamas był wspomagany przez "sojuszników Iranu" którzy zapewnili szkolenie wojskowe, wsparcie logistyczne i uzbrojenie", acz - zastrzegł dziennik - dokładna rola Teheranu jest "niejasna".
Także dziennik "Wall Street Journal" informował, że irańska Gwardia Rewolucyjna była głęboko zaangażowana w planowanie i przygotowanie ataku Hamasu. Potwierdziły to zarówno źródła w Hamasie, jak i we wspieranym przez Teheran libańskim Hezbollahu.
Administracja prezydenta USA Joe Bidena konsekwentnie informuje, że jak dotąd nie ma żadnych dowodów na bezpośredni udział irańskiego reżimu w przygotowanie zamachu. Takie stanowisko przekazał szef dyplomacji USA Antony Blinken w serii niedzielnych wywiadów, zaznaczając jednocześnie, że USA podążą "tam, gdzie zaprowadzą nas dowody".
Emmanuel Macron, prezydent Francji, który składał we wtorek wizytę w Niemczech, na wspólnej z kanclerzem Olaf Scholzem konferencji prasowej stwierdził, że Francja bada ewentualny udział Iranu w "nieakceptowalnym" ataku Hamasu. Zapowiedział, że do czasu ustalenia faktów nie będzie komentował kwestii udziału Iranu w operacji, to jest wysoce prawdopodobne, że "ktoś pomógł Hamasowi". (PAP)
kno/