Dwie informacje o tragicznym wypadku w małej wsi. Służby ratunkowe jechały na próżno

2023-10-30 13:19 aktualizacja: 2023-10-30, 15:40
Służby ratunkowe na miejscu wypadku/zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Waldemar Deska
Służby ratunkowe na miejscu wypadku/zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Waldemar Deska
Policjanci z Węgorzewa zatrzymali 47-latka, który dwukrotnie alarmował służby, że w małej wsi doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Na miejsce na darmo jechały policja, strażacy i karetka.

Do zdarzenia, o którym poinformowała w poniedziałek policja, doszło w nocy z soboty na niedzielę w małej wsi Wyłudy w powiecie węgorzewskim.

"Operator numeru 112 otrzymał informację, że doszło do wypadu drogowego, samochód stoi w płomieniach, a cztery osoby nie mogą się z niego wydostać" - podano w komunikacie.

We wskazane miejsce natychmiast ruszył policyjny patrol, załoga straży pożarnej i karetka pogotowia. Na miejscu we wsi nie znaleziono żadnego dramatycznego zdarzenia, policjanci przeszukali okolicę i tam również nie było śladu po płonącym aucie. Z tego powodu dyspozytor ponownie skontaktował się ze zgłaszającym.

"Ten wóczas oświadczył, że jedna osoba nie żyje, a dwie są nieprzytomne" - podała policja.

Gdy jedne patrole przeszukiwały teren, inna ekipa policjantów zatrzymała zgłaszającego. Okazał się nim 47-latek, który był pijany. Zatrzymano go, a gdy wytrzeźwiał, usłyszał zarzut fałszywego zaalarmowania służb. "Mężczyzna oświadczył, że bardzo żałuje tego, co zrobił, a powodem jego bezmyślnego i nieodpowiedzialnego zachowania był spożyty wcześniej alkohol" - podała policja.

Za fałszywe alarmowanie służb grozi areszt, ograniczenie wolności lub grzywna 1,5 tys. zł. (PAP)

Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska

mar/