Dyrektor ośrodka przy NATO: Kreml podsyca narrację o przegranej Ukrainy

2024-03-02 08:06 aktualizacja: 2024-03-02, 13:47
Panorama Kremla. Fot. PAP/ Grzegorz Michałowski
Panorama Kremla. Fot. PAP/ Grzegorz Michałowski
Kreml podsyca narrację o tym, że Ukraina przegra, Zachód ją opuści, a zwycięska Rosja zaatakuje NATO - mówi PAP Janis Sarts, dyrektor Centrum Eksperckiego NATO ds. Komunikacji Strategicznej w Rydze.

Rosja już zaczęła przygotowywać się do wykorzystania przestrzeni cyfrowej, by wpływać na tegoroczne kampanie wyborcze w USA i w Europie - ostrzega ekspert. Obserwowane są wczesne sygnały tej operacji, a jej punktem startowym była zgoda Kremla na niedawny wywiad amerykańskiego dziennikarza, byłego prezentera Fox News, Tuckera Carlsona z Władimirem Putinem - uważa Sarts. Zwraca też uwagę, że podmioty służące do rozpowszechniania manipulacji w mediach społecznościowych zwiększyły w ostatnim czasie swoje zasięgi.

"Widzimy więc pierwsze przygotowania (do tej operacji). Zobaczymy, których wyborów będzie to dotyczyć i w jakiej skali się odbędzie, ale myślę, że powinniśmy być przygotowani do takiej możliwości" - dodaje.

Jak podkreśla, rosyjska propaganda w ostatnim czasie skoncentrowana jest w większej mierze na prezentowaniu Putina w związku z nadchodzącym "rytuałem" wyborów prezydenckich - mówi ekspert. Próbuje się też pokazywać Rosjanom wojnę na Ukrainie jako sukces rosyjskiej armii.

Natomiast na Zachodzie Rosja wykorzystuje narrację, że możemy mierzyć się z większym zagrożeniem dla bezpieczeństwa europejskiego - zaznacza rozmówca PAP. Jak dodaje, Rosja wzmacnia przekaz, zgodnie z którym Ukraina przegra, Rosja wygra, Moskwa zaatakuje i zniszczy NATO - wylicza.

Wśród narracji kierowanych przez Kreml do Ukraińców dyrektor ośrodka wymienia hasła dotyczące wygrywania przez Rosję na froncie i ryzyka opuszczenia Ukrainy przez Zachód. Ekspert nie wyklucza, że Rosjanie w swoich celach wykorzystują też to, że na Ukrainie odrodziło się życie polityczne i związane z tym napięcia w społeczeństwie. "Nie można tego wiązać tylko z rosyjską dezinformacją, ale oczywiście (Rosjanie) wykorzystują te okoliczności" - ocenia.

Sarts zwraca też uwagę na działania rosyjskich fałszywych kont w internecie. "Niestety, jeśli polityka danej platformy się zmienia, dając większe możliwości rosyjskim fałszywym kontom, to one to wykorzystują" - mówi. Wiele z nich zasubskrybowało na platformie X opcję weryfikacji, co znacząco zwiększyło ich zasięgi i umożliwiło im otrzymywanie zysków z reklam.

Ekspert wskazuje też na zagrożenie związane z wykorzystaniem narzędzi sztucznej inteligencji podczas kampanii wyborczych. "Oczywiście wiąże się z tym pewne ryzyko. Wystarczy wspomnieć fałszywe wideo, na którym (gen. Wałerij) Załużny oskarża (Wołodymyra) Zełenskiego" - zaznacza. Sarts podkreśla, że publikacja tego deepfake'u była poprzedzona skoordynowanymi działaniami na Telegramie, by zaczęły krążyć słuchy na ten temat. Zaś po publikacji nagranie było szeroko udostępniane.

"Więc jest to bardziej złożone wykorzystanie systemów dezinformacji. Jest to niebezpieczne, zwłaszcza gdy jest trafnie ukierunkowane" - mówi PAP Sarts.

"Niestety, obecne systemy pozwalające wykrywać (deepfake), łagodnie mówiąc, nie są idealne. Więc nie jesteśmy w zbyt dobrej sytuacji" - przyznaje.

Sarts przypomina, że niedawno na Łotwie ruszyła inicjatywa ustawodawcza, mająca określić ramy prawne dotyczące wykorzystania AI w kontekście wyborczym. "Pozostaje wiele do zrobienia zarówno po stronie rządu, ale też firm technologicznych" - podkreśla.

"Nie jestem pewien, w jakim stopniu jesteśmy przygotowani do tegorocznych wyborów (w USA i do PE) pod kątem takich zagrożeń" - podsumowuje ekspert.

W lutym prezydent Łotwy Edgars Rinkeviczs zaproponował wprowadzenie zmian do przepisów regulujących kampanie wyborcze pod kątem wykorzystania narzędzi AI. W przedstawionych parlamentowi poprawkach prezydent zaproponował wprowadzenie obowiązku wyraźnego oznaczania, że w materiałach wykorzystano AI.

Z Rygi Natalia Dziurdzińska (PAP)

pp/