Dyskryminacja przy rekrutacji do obsługi koncertu Taylor Swift? Organizacje Wietnamczyków w Polsce oburzone

2024-08-02 16:19 aktualizacja: 2024-08-02, 22:41
 Fani przed wejściem na koncert Taylor Swift na PGE Narodowym w Warszawie, 1 bm. Artystka wystąpi w stolicy w ramach trasy "The Eras Tour". (doro) PAP/Marcin Obara
Fani przed wejściem na koncert Taylor Swift na PGE Narodowym w Warszawie, 1 bm. Artystka wystąpi w stolicy w ramach trasy "The Eras Tour". (doro) PAP/Marcin Obara
31 lipca „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł opisujący rzekomą dyskryminację, do jakiej doszło przy rekrutacji pracownika do obsługi warszawskiego koncertu Taylor Swift. Jej ofiarą miał być Polak wietnamskiego pochodzenia. Rekruterce miało nie spodobać się jego pochodzenie. Po zapoznaniu się z tą sprawą oburzenie wyraziły Stowarzyszenie Wietnamczyków w Polsce, Fundacja Integracji Wietnamczyków w Polsce oraz Stowarzyszenie Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce.

„Nawiązaliśmy bezpośredni kontakt z Panem Jakubem Dinh (poszkodowanym) i zapoznaliśmy się z korespondencją pomiędzy P. Dinh, a firmą Imar Service Group. Potwierdzamy, że przy rekrutacji pracowników do obsługi koncertów Taylor Swift w Polsce, prowadzonej przez firmę Imar Service Group, doszło do dyskryminacji ze względu na pochodzenie – dowiadujemy się ze wspólnego oświadczenia, wydanego przez trzy organizacje zrzeszające Wietnamczyków w Polsce.

Odniosły się one do artykułu „Chciał pracować przy koncercie Taylor Swift, rekruterce nie spodobało się jego pochodzenie. Firma: To nieporozumienie”, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” 31 lipca.

„Sprawa jest dla nas bardzo bulwersująca. Pan Jakub Dinh posiada obywatelstwo polskie i wychował się w Polsce. Zgodnie z okazaną korespondencją Pan Jakub Dinh spełniał wszystkie wymogi stawiane przez rekrutera z firmy Imar Service Group. Odrzucenie kandydatury nastąpiło, gdy poinformował o swoim pochodzeniu (nadmieniamy, że został wprost zapytany czy +pochodzi z Polski+) – czytamy dalej w oświadczeniu.

Wspomniany mężczyzna ubiegał się pracę w charakterze magazyniera, polegającą na uzupełnieniu zapasów asortymentu udostępnionego dla fanów w punkcie sprzedaży gadżetów. Do rozmowy rekrutacyjnej doszło za pośrednictwem komunikatora.

Organizacje wysłały pismo do firmy Imar Service Group z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.

„Jako organizacje działające na rzecz integracji Wietnamczyków w Polsce ubolewamy nad zaistniałą sytuacją i potępiamy opisane zdarzenie. Nadmieniamy również, że będziemy stanowczo reagować na podobne zdarzenia. Również dostępnymi środkami prawnymi” – dodano w komunikacie.

Gdy sprawa została nagłośnia, Dinh przekazał „Wyborczej”, że otrzymał od agencji pracy krótkiego SMS-a z przeprosinami i propozycją, że jeśli chce, to może pracować przy koncercie. Jednak po tym, co spotkało go wcześniej, postanowił nie podejmować współpracy. Gazeta relacjonuje, że według firmy rekruterka nabrała podejrzeń, że ktoś podszywa się pod Jakuba, dlatego przerwała proces rekrutacji. W oświadczeniu przekazanym „Wyborczej” poinformowano, że pracownica firmy została pouczona o tym, w jaki sposób, z poszanowaniem zasady niedyskryminacji, powinna dokonywać weryfikacji kandydatów do zatrudnienia. Poza tym, w najbliższym czasie pracownicy spółki mają wziąć udział w szkoleniu dotyczącym przeciwdziałania nierównemu traktowaniu w zatrudnieniu. (PAP Life)

ang/