Andrejewa, która jest pozbawiona wolności od trzech lat, przebywa w kolonii karnej w Homlu w południowo-wschodniej części Białorusi. Jak podkreśla Biełsat, dziennikarka już jedną dziesiątą życia spędziła za kratami za pokazywanie prawdy o reżimie Alaksandra Łukaszenki.
Andrejewa została zatrzymana w czasie relacjonowania akcji protestacyjnej w Mińsku 15 listopada 2020 r. wraz z operatorką Darią Czulcową, gdy relacjonowała manifestację po śmierci brutalnie pobitego aktywisty z mińskiego Placu Przemian, Ramana Bandarenki. W lutym 2021 r. obie zostały skazane na kary dwóch lat więzienia.
Obrońcy praw człowieka uznali je za więźniarki sumienia, a proces – za motywowany politycznie.
Journalism is not a crime! Let us remember all the 33 imprisoned media workers in #Belarus. Katsiaryna Andreyeva, who turns 30 today. Irina Slavnikova. Ksenia Lutskina. Andrzej Poczubut. Ihar Losik. And so many more, punished just for doing their job and speaking the truth. pic.twitter.com/C2VtmScIdA
— Sviatlana Tsikhanouskaya (@Tsihanouskaya) November 2, 2023
Choć Czulcowa została zwolniona po odbyciu kary, Andrejewą ponownie postawiono przed sądem – tym razem za rzekomą "zdradę stanu". 13 lipca 2022 r. została skazana na osiem lat i trzy miesiące kolonii o zaostrzonym rygorze.
Biełsat w obszernym artykule zamieszcza liczne relacje osób, które znały Andrejewą, w tym więźniarek politycznych, pokazujące jej siłę i pogodę ducha, ciepło i ogromną życzliwość nawet w najgorszych warunkach.
9 sierpnia 2020 r. na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, których oficjalnym zwycięzcą ogłoszono Łukaszenkę. Opozycja uznała głosowanie za sfałszowane, jego wyniki nie zostały również uznane przez Zachód. Po wyborach na Białorusi wybuchły masowe protesty brutalnie tłumione przez władze. Od tego czasu białoruskie władze zlikwidowały praktycznie wszystkie niezależne media. (PAP)