Dziennikarz Vatican News: papież chce odwiedzać krańce globu, także za cenę ogromnego wysiłku

2024-09-01 08:45 aktualizacja: 2024-09-02, 10:51
Papież Franciszek na Placu św. Piotra w Watykanie, fot. PAP/EPA/ANSA/RICCARDO ANTIMIANI
Papież Franciszek na Placu św. Piotra w Watykanie, fot. PAP/EPA/ANSA/RICCARDO ANTIMIANI
Papież Franciszek, wyruszając w poniedziałek w najdłuższą podróż swego pontyfikatu do Indonezji, Papui-Nowej Gwinei, Timoru Wschodniego i Singapuru, realizuje swoje główne cele: odwiedzać krańce globu i wiernych, także za cenę ogromnego wysiłku - powiedział PAP Salvatore Cernuzio z Vatican News.

Zdaniem dziennikarza watykańskich mediów "w papieżu wciąż drzemią misyjne aspiracje z młodości".

W 12-dniową podróż do Azji i Oceanii udaje się jeden z najstarszych papieży w dziejach Kościoła; w grudniu Franciszek skończy 88 lat. To pierwsza jego zagraniczna podróż od roku.

Salvatore Cernuzio podkreślił, że papież od dłuższego czasu planował tę daleką wyprawę. Jak dodał, już w 2020 roku była planowana wizyta w Indonezji i Papui-Nowej Gwinei, ale wszystko przekreśliła pandemia Covid-19.

„Pragnienie papieża, by odwiedzić te terytoria na krańcu świata nigdy nie zgasło. Po czterech latach i innych pielgrzymkach, między innymi pierwszej w historii papieskiej wizycie w Mongolii, po dwóch operacjach i trzech pobytach w szpitalu Franciszek może nareszcie udać się w podróż, która z całą pewnością będzie jednym z symboli tego pontyfikatu; zarówno ze względu na jej długość – 12 dni, jak i zasięg: cztery kraje, dwa kontynenty, 33 tysiące kilometrów, prawie dookoła świata” - zauważył dziennikarz Vatican News.

Jak przyznał, program tej podróży jest intensywny, w przeciwieństwie do poprzednich, kiedy planowano jedno wydarzenie rano i jedno po południu.

„W niektórych dniach papież będzie miał sześć-siedem spotkań i to także z dużymi grupami. Wiele osób jest zaniepokojonych tą podróżą, która zapowiada się jako "tour de force" ze względu na loty i różnice czasu. Jedyną osobą, która wydaje się niczym nie martwić, jest właśnie papież” - stwierdził Cernuzio.

Dodał, że papież wyznał swoim najbliższym współpracownikom, że nie może się doczekać, kiedy wznowi podróżowanie.

Dziennikarz przypomniał jednocześnie, że sędziwy papież miał niegdyś problemy z płucami, a teraz z kolanem, co sprawia, że na dłuższych odcinkach może poruszać się tylko na wózku.

Odnotował, że przed dwoma laty Franciszek musiał odwołać już zapowiedzianą podróż do Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Południowego, ale następnie, gdy tylko było to możliwe, pojechał tam na początku zeszłego roku.

„Priorytet tego pontyfikatu wydaje się oczywisty: wychodzenie do ludzi, także za cenę wyczerpania. Tym bardziej dotyczy to odległych terytoriów, gdzie katolicy stanowią mniejszość, a czasem nigdy wcześniej nie widzieli papieża” - dodał Cernuzio.

Jak zaznaczył, „właśnie to zapewne rozpala jego dawne aspiracje misyjne, jakie miał jako młody jezuita”.

“Franciszek stosuje się do rad lekarzy, odpoczywa, ale nie jest osobą, która zrezygnowałaby z takiej podróży tylko po to, by zachować zdrowie albo ze strachu przed zmęczeniem” - dodał dziennikarz z Watykanu.

Położył nacisk na wymiar 45. zagranicznej wyprawy papieża mówiąc: „Są na jej trasie trzy kraje Azji - kontynentu, który zawsze fascynował Jorge Mario Bergoglio. Nigdy nie krył swego marzenia, by pojechać do Wietnamu czy wręcz do Chin”.

„A w Papui-Nowej Gwinei łączą się tak bliskie mu tematy, jak praca misjonarzy, bogactwo rdzennego dziedzictwa, bioróżnorodność” -powiedział rozmówca PAP.

„A zatem wobec możliwości przeżycia czegoś nowego, zobaczenia nowych twarzy, pozostawienia znaku, który w pewnym sensie jest także rekordem, papież nie jest niczym zaniepokojony” - ocenił Cernuzio.

 

Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)

sw/ ap/ lm/ sma/