Dziewięć lat więzienia za zgwałcenie siedmiomiesięcznej dziewczynki

2024-12-04 14:47 aktualizacja: 2024-12-04, 18:47
Funkcjonariusz służby więziennej /zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Marcin Bielecki
Funkcjonariusz służby więziennej /zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Marcin Bielecki
Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał na dziewięć lat więzienia mężczyznę oskarżonego o zgwałcenie siedmiomiesięcznej dziewczynki. Wyrok nie jest prawomocny.

Ponadto sędzia Małgorzata Zimorska wymierzyła oskarżonemu Leszkowi K. kary w postaci zakazów kontaktowania się z małoletnią i zbliżania się do niej przez 15 lat na odległość mniejszą niż 100 metrów. Oskarżony nie może też zajmować stanowisk i wykonywać zawodów związanych z wychowaniem dzieci.

Sąd, orzekając winę oskarżonego, wziął pod uwagę opinie biegłych, zeznania świadków, wiek dziecka i przemoc oskarżonego wobec dziewczynki. Okolicznością łagodzącą – zdaniem sądu – była jedynie wcześniejsza niekaralność oskarżonego.

Dziennikarze mogli przebywać na sali podczas ogłoszenia wyroku. Treść uzasadnienia i proces były wyłączone z jawności.

Sędzia Zimorska zmieniła opis czynu i zachowanie oskarżonego wobec dziewczynki nazwała gwałtem. Prokurator oskarżył Leszka K. o doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem.

Do zdarzenia doszło 2 marca 2023 r. O skrzywdzenie dziewczynki oskarżono 26-letniego wówczas mężczyznę, mieszkańca jednej z miejscowości powiatu pleszewskiego (Wielkopolskie).

W śledztwie ustalono, że mężczyzna znał się z matką dziewczynki, bo wspólnie uczestniczyli w terapii odwykowej w ośrodku leczenia uzależnień. Byli w nieformalnym związku. W dniu zdarzenia matka zostawiła dziewczynkę pod opieką mężczyzny. Po powrocie z pracy odkryła obrażenia u córki. Zaniepokoiły ją siniaki przy udach dziecka, o czym powiadomiła pracowników ośrodka, lekarzy miejscowego szpitala i policję.

Prokurator Marcin Urbaniak przed sporządzeniem aktu oskarżenia uzyskał opinie biegłych.

Biegły lekarz z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu stwierdził, że obrażenia u dziecka powstały w miejscach newralgicznych z punktu widzenia przestępstw seksualnych. Wykluczył bierny sposób ich powstania np. w wyniku upadku dziecka czy zmieniania pieluszek.

Z drugiej opinii wynikało, że pracownicy Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu znaleźli za paznokciami dziewczynki dużą ilość materiału genetycznego należącego do oskarżonego.

W winę oskarżonego od początku wierzyła matka dziewczynki. Powiedziała PAP, że jest pewna, że obrażenia powstały w wyniku kontaktu córki z oskarżonym, bo tego dnia córka przebywała tylko pod jego opieką.

Biegli psychiatrzy stwierdzili, że mężczyzna w momencie czynu miał możliwość pokierowania swoim postępowaniem i może brać udział w procesie.

Prokurator żądał 14 lat więzienia. Oskarżony nie przyznał się do winy i – podobnie jak jego adwokat – wniósł o uniewinnienie.

Wyrok jest nieprawomocny. Strony zapowiedziały, że decyzję o wniesieniu apelacji podejmą po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądu. (PAP)

Autorka: Ewa Bąkowska

bak/ joz/ ep/