"Economist": sieć tuneli w Strefie Gazy jest gęstsza, niż zakładano, Izrael nie zniszczył nawet jej połowy

2024-01-11 18:45 aktualizacja: 2024-01-12, 08:46
Tunele pod Strefą Gazy, fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI
Tunele pod Strefą Gazy, fot. PAP/EPA/ATEF SAFADI
Sieć tuneli w Strefie Gazy jest znacznie gęstsza, niż zakładano; przez ponad trzy miesiące ofensywy Izraelskie Siły Obronne nie zniszczyły nawet jej połowy. Niewykluczone, że nie uda się jej całkiem wyeliminować - relacjonuje tygodnik "Economist".

Jednym z głównych zadań izraelskiej armii jest zniszczenie tuneli pod Strefą Gazy, których łączną długość na początku wojny Izraela z Hamasem oceniano na kilkaset kilometrów. Ale szacunki te były prawdopodobnie bardzo zaniżone - pisze brytyjski tygodnik.

W Szudżaiji, miejscowości położonej na wschód od miasta Gaza, izraelscy żołnierze odkryli właśnie sieć tuneli, której istnienia nie podejrzewano. Prawdopodobnie należy ona do Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu - jednej z pomniejszych organizacji islamistycznych w Strefie Gazy, finansowanej przez Iran.

Szyby wiodące do tych tuneli ukryte były za budynkiem szkoły, a prąd do podziemia płynął przez kable podpięte do szkolnej instalacji elektrycznej. Izraelskie Siły Obronne poinformowały, że w mieście Gaza odkryły ponad tysiąc takich szybów. Niektóre z nich prowadzą do niewielkich tuneli, które łatwo jest zniszczyć, ale inne są tak duże, że wysadzenie ich w powietrze wymaga skomplikowanych przygotowań inżynieryjnych.

Sytuację utrudnia to, że Hamas prowadzi walkę partyzancką, więc izraelscy żołnierze są stale pod ostrzałem i trudno przewidzieć, jak długo będą mogli kontynuować tak niebezpieczne prace - podkreśla tygodnik.

Zniszczenie jednego tunelu w Szudżaiji wymagało wywołania wielu dużych eksplozji. Tymczasem podziemna sieć ukryta pod Szudżaiją jest dla Izraelskich Sił Obronnych priorytetem, ponieważ miejscowość ta leży o kilometr od granicy z Izraelem, na wprost kibuców Nahal Oz i Kfar Azza, zaatakowanych 7 października przez Hamas - wyjaśnia "Economist".

Wysokiej rangi izraelscy oficerowie przyznają, że nie uda się zniszczyć wszystkich tuneli w Strefie Gazy. Czas, jaki Izrael miał na operacje wojskowe na dużą skalę, dobiega końca, ponieważ międzynarodowa presja, a zwłaszcza naciski ze strony Stanów Zjednoczonych, zmuszą wkrótce izraelskie władze do ograniczenia operacji w palestyńskiej półenklawie - pisze tygodnik.

Tymczasem bez większych postępów toczą się nadal intensywne walki wokół Chan Junis, drugiego co do wielkości miasta w Strefie, gdzie według izraelskiego wywiadu ukrywa się przywódca Hamasu Jahja Sinwar i gdzie przetrzymywani są zakładnicy.

Były wysokiej rangi dowódca izraelskich wojsk ocenia w rozmowie z tygodnikiem, że "problem polega na tym, iż (żołnierze) próbują osiągnąć naraz trzy różne cele (...). Zniszczyć brygadę Hamasu w Chan Junis, wyeliminować Sinwara i uratować zakładników. Każda z tych misji wymaga odmiennego podejścia taktycznego, ale oni próbują zrealizować wszystkie trzy od razu".

Ponadto misje te komplikuje fakt, że Izraelskie Siły Obronne muszą ułatwić dostarczenie do Strefy Gazy pomocy humanitarnej, również na południe enklawy, gdzie schroniła się znaczna część jej mieszkańców - przypomina "Economist".

W grudniu armia Izraela przyznała, że zniszczenie sieci tuneli może potrwać kilka miesięcy i doprowadzić do zrujnowania miast na skalę uniemożliwiającą ich przyszłą odbudowę.

Sieć tuneli pod Strefą Gazy, budowana przez ostatnie 16 lat, czyli odkąd kontrolę nad enklawą przejął Hamas, jest tak gęsta, że w Izraelu nazywana jest "metrem". Część z nich znajduje się ponadto na takiej głębokości, że bombardowania przez izraelskie lotnictwo nie wyrządziły większych szkód.

W tunelach znajdują się centra dowodzenia Hamasu, magazyny broni i żywności oraz wody. Szef amerykańskiego departamentu obrony Lloyd Austin ocenił, że sieć tuneli w Strefie Gazy będzie dla izraelskich sił bezprecedensowym wyzwaniem. (PAP)

sma/