Eksperci: "dziadurzenie", czyli infantylne zwracanie się do seniorów, to forma dyskryminacji

2024-06-15 06:31 aktualizacja: 2024-06-15, 17:54
Emeryci. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Emeryci. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
"Dziadurzenie" jest łagodną formą ageizmu, czyli uprzedzeń i dyskryminacji ze względu na wiek; to infantylne zwracanie się do osób starszych jak do dzieci. Jest często spotykane w urzędach, szpitalach, ale także w środowisku rodzinnym - wskazują eksperci w rozmowie z PAP.

15 czerwca przypada Światowy Dzień Praw osób Starszych. Oprócz przemocy fizycznej i ekonomicznej seniorzy są szczególnie narażeni na zaniedbanie i dyskryminację.

Eksperci zwracają uwagę, że psychiczne krzywdzenie osób starszych jest najbardziej nieuchwytną formą przemocy.

Według policji większość takich przypadków nie jest zgłaszana. Najczęstsze przyczyny to powody emocjonalne – agresorzy to najczęściej osoby bliskie seniorom, a to wiąże się ze wstydem, poczuciem winy i wyparciem. Osoby starsze nie chcą być także postrzegane przez otoczenie jako osoby słabe, bezradne. Do tego dochodzi strach przed nasileniem przemocy, zależność finansowa, a także nieumiejętność rozpoznawania symptomów przemocy.

Członkini Komisji Ekspertów ds. Osób Starszych przy RPO, psycholożka Danuta Parlak powiedziała PAP, że zjawisko przemocy emocjonalnej obejmuje wiele form krzywdzenia. Jedną z nich jest przemoc komunikacyjna, która dotyczy sposobu zwracania się do osób starszych.

"Najłatwiejsze do rozpoznania są słowa obraźliwe, wulgarne, przezwiska, epitety. Inną formą przemocy jest próba zastraszania osoby starszej, stosowanie szantażu emocjonalnego, groźby, np. że zostanie oddana do domu opieki" - wskazała Parlak.

Dodała, że formą przemocy jest także opowiadanie poniżających żartów, kpiny, złośliwe przekręcanie wypowiedzi, czy zawstydzanie.

"To są też negatywne komentarze dotyczące wyglądu. Wypominanie jak osoba starsza się zmieniła, albo wytykanie jej, że nie jest już na tyle sprawna, jak była kiedyś albo wyśmiewanie braków w pamięci" - wymieniła Parlak.

Podkreśliła, że w grupie zachowań dyskryminujących jest także ignorowanie osoby starszej, nie odpowiadanie na jej pytania. "To jest też intencjonalne zwracanie się do osoby starszej w taki sposób, żeby jej utrudnić zrozumienie wypowiedzi, czyli np. mówienie zbyt cicho, zbyt szybko albo mówienie niewyraźnie" - dodała psycholożka.

Zaznaczyła, że w przestrzeni publicznej problemem jest też zwracanie się do osób starszych językiem protekcjonalnym. Jak wspomniała, to mowa "baby talk", czy też "dziadurzenie".

""Dziadurzenie" to termin, który pojawił się w konkursie Rzecznika Praw Obywatelskich i oznacza język kierowany zazwyczaj do dzieci, ale używany w relacjach z osobami starszymi" - powiedziała.

Wyjaśniła, że jest to używanie uproszczonego języka oraz stosowanie zdrobnień w rozmowie z osobą starszą, np. "śniadanko", "obiadek", "szaliczek". To też używanie formy "my" poprzez pytania: "jak się dzisiaj czujemy?", "zjedliśmy obiadek?". To również zwracanie się do obcych seniorów w sposób pieszczotliwy - "kochanie", "skarbie", albo mówienie do obcych, niespokrewnionych osób: "babciu", "dziadku".

"Takim wypowiedziom dodatkowo towarzyszy często wyższy ton głosu lub przesadnie wolny sposób mówienia" - dodała ekspertka.

Zwróciła uwagę, że "dziadurzenie" spotykane jest w środkach komunikacji, urzędach, szpitalach, czy domach pomocy społecznej, ale także w środowisku rodzinnym.

"Stosowanie języka protekcjonalnego wynika z postrzegania osób starszych jako słabszych, zależnych, których nie traktujemy jako osoby kompetentne. Często jest to wyjaśniane dobrymi intencjami, bo w ten sposób osoby kontaktujące się z ludźmi starszymi chcą zakomunikować swoją troskę, współczucie, ciepło" - oceniła Parlak.

Jak zauważyła, taki język powoduje jednak obniżenie poczucia własnej wartości u osób starszych, a także przekonanie, że nie są traktowane po partnersku. "Prowadzi to też do negatywnych skutków jak brak wiary we własne możliwości, wycofywanie się z relacji społecznych, by nie być narażonym na tego typu komunikację" - wskazała Parlak.

Podkreśliła, że stosowanie takiego języka wobec osób starszych prowadzi do ich infantylizowania, traktowania ich z wyższością i pobłażliwością zarazem. Jak stwierdziła ekspertka, komunikacja protekcjonalna, czyli "dziadurzenie" jest łagodną formą ageizmu, czyli uprzedzeń i dyskryminacji ze względu na wiek.

Parlak zwróciła uwagę, że zmiana stereotypów jest trudna nawet w przypadku, kiedy wizerunek osoby starszej się zmienia. "W środowiskach medycznych, czy opieki społecznej zawsze będziemy mieli do czynienia z osobami, które potrzebują wsparcia, a przez to są postrzegane jako osoby zależne. Potrzebna jest kampania społeczna, która pokaże, że większość osób starszych nie chce takiego języka" - powiedziała psycholożka.

Zaznaczyła, że osoby starsze powinny też odważniej reagować na sposób komunikacji, który nie jest dla nich komfortowy. "Dotyczy to również świadków takich sytuacji. Traktowanie osób starszych jak dzieci nie pomaga w relacjach, a jednocześnie narusza ich godność i poczucie własnej wartości" - dodała Parlak.

Zdaniem szefowej Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Kombatantów Elżbiety Ostrowskiej przemoc wobec osób starszych wciąż jest tematem tabu w naszym kraju. "Osoby starsze często padają ofiarą przemocy ze strony swoich bliskich, ale boją się i wstydzą o tym głośno mówić" - powiedziała Ostrowska.

Jak dodała, przemoc słowna bywa często nieintencjonalna. "To są zdania: "niech babcia się nie odzywa, co babcia wie". Określenia te odbierają osobom starszym poczucie godności. Szczególnie młodzi ludzie posługują się takim językiem i nie mają ani intencji ani świadomości, że wyrządzają komuś krzywdę. Przecież to "tylko" słowa. A te słowa potrafią ranić" - przyznała Ostrowska.

Dodała, że czasami, także w wystąpieniach polityków, pojawia się wyrażenie: "nasze kochane babcie". "Babciami to my jesteśmy dla swoich wnuków, a w przestrzeni publicznej chcemy być panią, osobą, obywatelką" - podkreśliła przewodnicząca związku emerytów.

"Byłam kiedyś świadkiem zabawnej sytuacji w sklepie, kiedy młody człowiek zwrócił się do stojącej za nim starszej pani: +no co się babcia tak pcha+. Na co pani z uśmiechem powiedziała: jest tu pańska babcia? To miłe+. Wszyscy się uśmiechnęli i myślę, że ten młody człowiek więcej już takiego zwrotu nie użyje" - powiedziała Ostrowska.

Zauważyła jednocześnie, że wrażliwość w komunikacji z osobami starszymi zwiększyła się w ostatnim czasie. "To, co kiedyś było przyjmowane jako normalne, teraz już trochę zgrzyta. Np. zwracanie się do osób starszych jak do dziecka. Warto jednak cały czas uczulać na tego typu zwroty" - dodała Ostrowska.(PAP)

Autorka: Karolina Kropiwiec

ep/