Premier Fico pojawił się w poniedziałek na Kremlu, gdzie spotkał się z przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Politycy omawiali kwestię dostaw rosyjskiego gazu na Słowację. Słowacki lider poinformował w mediach społecznościowych, że Putin potwierdził gotowość dalszego dostarczania surowca na zachód Europy. Przyznał jednocześnie, że w związku ze stanowiskiem strony ukraińskiej jest to obecnie praktycznie niemożliwe.
Pochodzący z Czech dziennikarz radia TOK FM i autor eksperckiego podcastu "Czechostacja" Jakub Medek zwrócił uwagę, że choć poniedziałkowa podroż Roberta Ficy może wskazywać na to, że Moskwa traktuje słowackiego premiera przedmiotowo, to sprawa jest o wiele bardziej złożona. "Z jednej strony wizyta Ficy w Moskwie jest, oczywiście, na rękę Władimirowi Putinowi. Jest to bowiem forma legitymizacji władz Federacji Rosyjskiej i nie sposób jej pogodzić z polityką Unii Europejskiej wobec Rosji" - zauważył Medek w rozmowie z PAP.
Dodał jednak, że sam szef słowackiego rządu nie uważa się za rosyjską marionetkę. "Z drugiej strony Fico realizuje suwerenną politykę swojego kraju tak, jak ją rozumie – stara się rozwiązać realny problem, przed jakim stanie Słowacja po nowym roku, czyli zaprzestanie tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Państwo słowackie jest zależne od tego tranzytu" - wyjaśnił komentator.
Również Meseżnikov, przewodniczący Instytutu Spraw Publicznych w Bratysławie, zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że niespodziewana wizyta słowackiego premiera w Moskwie wpisuje się w jego dotychczasowe działania i postawy, które ewidentnie faworyzują Moskwę – szczególnie w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
"Na przykład, (Fico) nigdy nie skrytykował Rosji po tym, gdy rozpoczęła ona wojnę i zawsze podkreślał odpowiedzialność Kijowa za wybuch tego konfliktu" - przypomniał Meseżnikov. Analityk zauważył również, że Fico od wielu miesięcy stara się w nieudolny sposób argumentować swoje działania sprzyjające Rosji. "Doktryna obecnego rządu stanowi, że Słowacja jest bardziej otwarta na wszystkie cztery strony świata. Problemem jest jednak to, że obecnie tę intensywność kontaktów i relacji da się zaobserwować jedynie w odniesieniu do Moskwy" - podkreślił ekspert. Meseżnikov jest również zdania, że Fico często zdaje się zapominać, że Słowacja pozostaje członkiem Unii Europejskiej i NATO, a z tego faktu wynikają konkretne zobowiązania.
"Fico jest w swoich działaniach bardzo autentyczny" - ocenił Meseżnikov, który jednocześnie zaznaczył, że nie można uznać, iż takie postępowanie premiera jest jedynie chłodną kalkulacją, obliczoną wyłącznie na jego wyborców. "To nie jest główna przyczyna takiego zachowania. Tak się złożyło, że (Fico) został szefem rządu jednego z krajów europejskich, ale on naprawdę robi, co myśli. Od lat wiadomo, że Fico z przekonania jest prorosyjski" - argumentował analityk.
Zdaniem eksperta będzie to jeszcze bardziej widoczne w zbliżających się tygodniach i miesiącach. "Premier Słowacji jest gotowy forsować wewnątrz Unii Europejskiej decyzje i rozwiązania, które nie są zgodne z (poglądami o charakterze) mainstreamowym. Zapowiada też, że będzie blokować kolejne pakiety sankcji przeciwko Rosji w przypadku, gdyby nie uwzględniały one interesów Słowacji - przy czym to on sam określa, o jakie interesy chodzi" - tłumaczył.
Przewodniczący Instytut Spraw Publicznych wyjaśnił, że poniedziałkowa wizyta Ficy w Moskwie jest doskonałym przykładem tego, jak premier Słowacji robi wszystko, by zapewnić Moskwę o swojej przychylności i oddaniu.
"Teraz, na przykład, premier tłumaczy, że pojechał negocjować dostawy rosyjskiego gazu. Ale przecież jest oczywiste, że on nie może wywalczyć dostaw rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy, jeśli Ukraina nie wyrazi na to zgody" - zauważył analityk. Meseżnikov nie ma wątpliwości, że jedyną osobą odpowiedzialną za to, w jakiej sytuacji znalazła się teraz Słowacja, jest sam Fico. "On miał dość czasu na to, by zdywersyfikować dostawy źródeł energii, ale jego rząd nie zrobił w tej sprawie praktycznie nic. Pewne działania w tej kwestii podjął poprzedni rząd, dzięki któremu udało się chociażby uruchomić interkonektory między Słowacją a Polską. Ale dziś już widać jak na dłoni, że rząd Ficy nawet nie brał pod uwagę kontynuacji tych działań" - przypomniał ekspert.
"Fico skupił się jedynie na przekonywaniu, że rosyjski gaz jest tańszy i nie byłoby dobrym rozwiązaniem kupowanie gazu droższego" - dodał rozmówca PAP.
Meseżnikov zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt pojawienia się słowackiego premiera na Kremlu. "Ta wizyta jest bardzo wyraźnym sygnałem, że Fico nie czuje się już w żaden sposób ograniczony i że nie jest sam w swoich działaniach adresowanych do Rosji. Tworzy swego rodzaju tandem z (premierem Węgier) Viktorem Orbanem, co mogliśmy obserwować już wielokrotnie" - przypomniał ekspert. Zauważył też, że jeszcze kilka miesięcy temu szef słowackiego rządu był o wiele bardziej zachowawczy. "Na przykład, popierał wejście Ukrainy do Unii Europejskiej. Teraz, prawdę mówiąc, nie wiem, jak to będzie. Obecnie bowiem, dla odmiany, twierdzi, że realnym zagrożeniem jest wielki konflikt między Słowacją a Ukrainą" - podkreślił Meseżnikov.
Zupełnie osobną kwestią są okoliczności podróży słowackiego premiera do Rosji. Oficjalna informacja o wizycie Ficy w Moskwie została podana przez rosyjską agencję prasową TASS dopiero po jej zakończeniu. Wynikało z niej, że słowacki premier udał się do Rosji niejako w tajemnicy.
"Fico twierdzi, że rzekomo informował swoich zachodnich partnerów o tym, że wybiera się do Moskwy. Nie wiadomo jednak, w jaki sposób informował. Ale znając go, prawdopodobnie wyglądało to tak, że poinformował ich na 10 minut przed wylotem" - zasugerował analityk.
Przewodniczący Instytutu Spraw Publicznych zwrócił też uwagę na to, że interesujące jest to, jak Fico w ogóle dostał się do Moskwy. "Wiadomo, że na pewno nie poleciał tam rządowym samolotem, bo wszystkie (takie maszyny) zostały na terytorium Słowacji. Prawdopodobnie udał się tam linią komercyjną, na przykład z Belgradu" - przypuszcza komentator, który powołał się na fakt, że jako pierwszy o podróży Słowaka do Rosji poinformował prezydent Serbii Aleksandar Vuczić.
Meseżnikov podejrzewa, że radykalizacja Ficy i zacieśnianie jego relacji z Putinem wynika z wydarzeń ostatnich miesięcy. "Po zamachu na jego życie (w maju br. - PAP) Fico stał się jeszcze bardziej podejrzliwy. On w tej chwili jest skupiony tylko i wyłącznie na sobie i przekonany, że wszyscy są przeciwko niemu" – wyjaśnił komentator, dodając, że Fico generalnie ma problem z otwartością i szczerością oraz niechętnie informuje o rzeczach, które mogłyby spotkać się z krytyką. Szef słowackiego rządu ma też ogromny żal do swoich zachodnich kolegów. "Jest przekonany, że poprzedni rząd go prześladował i (podkreśla), że zwracał uwagę, iż jest ofiarą, ale żadne zachodnie państwo ani żaden zachodni lider nie stanęli w jego obronie" – zaznaczył politolog.
Ekspert ocenił, że w najbliższym czasie należy spodziewać się intensyfikacji podobnych działań ze strony słowackiego premiera. "Fico w tej chwili próbuje, na ile może sobie pozwolić zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Jedyne, czego się obawia, to to, że jego działania spotkają się z odpowiedzią Unii Europejskiej, która ograniczy wsparcie finansowe dla Słowacji. Boi się wyłącznie kar finansowych" - ocenił Meseżnikov. Jako przykład komentator podał niedawną nowelizację słowackiego prawa karnego, z części której Fico musiał wycofać się po ostrej krytyce ze strony Brukseli. Politolog zwrócił jednak uwagę, że mimo to wiele kontrowersyjnych zmian weszło w życie.
"Może się więc okazać, że to, iż Unia nie ukarała Ficy za łamanie praworządności na Słowacji, będzie dla niego sygnałem, że może sobie pozwolić na jeszcze więcej" - podsumował Meseżnikov.
Autor: Tomasz Dawid Jędruchów (PAP)
tdj/ szm/ lm/kgr/