Ekspert: akcje sabotażowe to dla Kremla tani sposób destabilizowania Zachodu

2024-11-07 16:10 aktualizacja: 2024-11-07, 21:43
 Wielki Pałac Kremlowski za murami Kremla w Moskwie. Fot. PAP/ Grzegorz Michałowskii
Wielki Pałac Kremlowski za murami Kremla w Moskwie. Fot. PAP/ Grzegorz Michałowskii
„Podpalenia, wybuchowe przesyłki to niskokosztowe operacje, którymi najwyraźniej chcą nas zająć, choć nie każdy incydent jest sabotażem. Natomiast Rosja musi wiedzieć, że ewentualne ofiary cywilne, to wyraźna granica, której nie wolno jej przekroczyć” – powiedział PAP Eero Kytömaa, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego i zagrożeń hybrydowych ministra spraw wewnętrznych Finlandii.

Podejrzane incydenty, które mnożą się od początku roku w Europie, to podpalenia fabryk i magazynów, włamania do obiektów infrastruktury krytycznej, a nawet – jak ujawnił amerykański wywiad – spisek na życie dyrektora koncernu Rheinmetall, niemieckiego producenta broni. To „wojna cieni” Rosji z Zachodem, o której mówili w lipcu br., podczas ostatniego szczytu NATO w Waszyngtonie, przywódcy sojuszu, ostrzegając przed rosyjskimi cyberatakami i kampaniami dezinformacyjnymi, a także przed sabotażem.

Jak doniósł w tym tygodniu dziennik „The Times” Rosjanie mogą nawet planować coś więcej niż tylko podpalenia. Przesłanie pary urządzeń zapalających, które wywołały pożary w brytyjskich i niemieckich magazynach, mogła być próbą generalną rosyjskiego spisku mającego na celu wywołanie wybuchu w samolocie pasażerskim. Według brytyjskiego dziennika, poinformowały o tym polskie władze, które we wrześniu br. aresztowały mężczyznę podejrzewanego o nadanie paczek z Litwy z wysoce łatwopalną substancją, której zapalenie mogłoby wystarczyć do zniszczenia samolotu. Według litewskich władz są dowody na to, że za wybuchowymi przesyłkami stoi Rosja.

„Jako sojusznicy z NATO i UE musimy jasno dać do zrozumienia, że ewentualne ofiary cywilne sabotażu to wyraźna granica, której Rosji nie wolno przekroczyć. Muszą znać cenę, którą musieliby zapłacić, gdyby się na to zdecydowali” – powiedział PAP Eero Kytömaa i podkreślił, że chodzi o strategię odstraszania. Jego zdaniem w ten sposób postąpili Brytyjczycy, ujawniając cały mechanizm operacji próby otrucia Scripalów i pokazując, czego Wielka Brytania nie będzie tolerować, bo w przeciwnym razie reakcja będzie niezwykle ostra.

„Oni (Rosjanie – PAP) grają w bardzo niebezpieczną grę, ryzykują, że któraś z akcji zostanie uznana za casus belli” – powiedział Kytömaa. Skąd rosnąca fala sabotażowych akcji? Według fińskiego doradcy to tanie operacje i ich autorom często udaje się pozostać w cieniu, a osiągają pożądany rozgłos w mediach i niepokój w społeczeństwach.

Nie zawsze jednak jest łatwo znaleźć autora operacji. W Finlandii miały ostatnio miejsce włamania do oczyszczalni ścieków, ale wciąż nie ma pewności, czy stało za nimi jakieś obce państwo. „Może byli to jednak jacyś nastolatkowie? No bo jaki jest sens włamywania się do położonej na bezludziu oczyszczalni ścieków? W dodatku niczego nie ukradziono. Trwa w tej sprawie równocześnie śledztwo kryminalne i wywiadowcze, a wszyscy zarządzający infrastrukturą krytyczną mają powiadamiać o tego typu incydentach” – wyjaśnił Kytömaa.

Jego zdaniem do wszystkich podejrzanych incydentów trzeba podchodzić ze spokojem. „Wprawdzie akcje sabotażu są częścią długoterminowej strategii destabilizowania sytuacji w krajach Zachodu – mieliśmy w tej sprawie ostrzeżenia wielu europejskich szefów wywiadu – ale równocześnie trzeba być ostrożnym, żeby nie traktować każdego incydentu jako rosyjskiej operacji, bo właśnie o to im chodzi. Chcieliby, żebyśmy każde takie zdarzenie dyskutowali od razu na forum NATO, chcieliby zająć nasze służby” – stwierdził Kytömaa, ale przyznał równocześnie, że w sprawie operacji sabotażowych potrzebne jest wspólne działanie sojuszników, bo dotąd – jako wspólnota – sojusznicy byli chyba zbyt ambiwalentni. „Powinniśmy reagować na te wyzwania wspólnie, tak jak to było w 2023 roku, kiedy został uszkodzony łączący systemy gazowe Finlandii i Estonii podmorski gazociąg Balticconnector i mieliśmy wtedy mocne stanowisko UE i NATO. Rosja musi zdawać sobie sprawę z tego, że my wiemy, co robią, choć nie zawsze wszystko ujawniamy” – powiedział Kytömaa. (PAP)

ag/ mhr/ grg/