Prezydent Andrzej Duda w sobotę rozpocznie pięciodniową wizytę oficjalną w Chinach.
Zdaniem Brony relacje Warszawa–Pekin są od lat w stanie zawieszenia zarówno w kwestii wymiany gospodarczej, spraw politycznych czy nawet kulturalnych. "Chiny niemal bezpośrednio wspierają Rosję w jej inwazji na Ukrainę, co jest sprzeczne z polskimi interesami. Ale jednocześnie nie są z tego powodu bezpośrednio krytykowane w Polsce, gdyż nie ma potrzeby, by antagonizować Chiny. Wydaje się, że zmiana w tej relacji może zajść, ale obie strony czekają na jakieś większe przesilenie na arenie międzynarodowej" - wyjaśnia ekspert.
W jego opinii "wizyta prezydenta na pewno nie zaszkodzi relacjom między krajami". Jak zauważa, Duda zawsze miał przyjazne nastawienie wobec Chin i przewodniczącego Xi Jinpinga. "Między głowami państw istnieją całkiem dobre relacje" - stwierdza.
Potwierdzeniem tego jest m.in. poprzednia wizyta prezydenta Polski, na początku lutego 2022 r., kiedy to uczestniczył w otwarciu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. "Żaden z zachodnich przywódców państw demokratycznych nie wziął udziału w tym wydarzeniu. Wtedy, na kilka tygodni przed początkiem wojny w Ukrainie, Andrzej Duda siedział przy jednym stole z Xi Jinpingiem i Władimirem Putinem" - przypomina Brona.
"Teraz prezydent Duda weźmie udział w dwóch forach gospodarczych, spotka się z najważniejszymi decydentami chińskimi; krążą informacje, że z samym prezydentem Xi ma rozmawiać przez kilka godzin, a z premierem Chin Li Qiang widzi się dwa razy. Prawda jest taka, że wydarzenia o podobnej randze mieliśmy już w przeszłości: czy to pierwsza wizyta Dudy w 2015, wizyta Xi w Polsce w 2016 i ponowna wizyta Dudy w 2022 r. Żadna z nich nie prowadziła do dużego przełomu w układzie relacji Polska-Chiny" - twierdzi wykładowca z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Przewiduje, że podczas tej wizyty zostaną podpisane dokumenty dotyczące - na przykład - otwarcia rynku chińskiego na niektóre produkty rolne, w tym na polski drób. Możliwe jest, że Polska zostanie włączona do programu częściowego zniesienia wiz.
Pytany przez PAP o umowy dotyczące inwestycji Chin w Polsce, ekspert wspomina, że od kilku miesięcy pojawia się informacja o chińskim producencie, który miałby ulokować w Polsce fabrykę samochodów elektrycznych, ale, jak dodaje, jest w tej sprawie bardzo sceptyczny.
"Od 15 lat pojawiają się pogłoski o potencjalnych, gigantycznych inwestycjach Chin w naszym kraju. Do tej pory one się nie zmaterializowały. Były pomniejsze inwestycje, o wartości od kilkudziesięciu mln dolarów do 800 mln dolarów. Ta ostatnia dotyczy przejęcia magazynów przez jedną z firm logistycznych. Ale to nie są rzeczy, które diametralnie zmieniają sytuację gospodarczą Polski" - wyjaśnia.
"Dla Chin Polska nie jest aż tak ważnym partnerem, jak mogłoby się to nam wydawać. W Polsce przez lata istniała narracja, że możemy być bramą dla Chin do Europy. W praktyce Polska jest w czwartej dziesiątce partnerów handlowych Chin. Nie jesteśmy ważni z perspektywy ogólnej gospodarki Chin, choć Chiny bardzo dużo zarabiają na rynku polskim. Nasz deficyt handlowy jest gigantyczny i sięgnął w 2023 r. niemalże 50 mld dolarów" - dodaje dr Brona.
Ekspert jest przekonany, że podczas spotkania z Xi prezydent Duda przekaże negatywne stanowisko Polski wobec wsparcia Chin dla działań Rosji. "Obawiam się, że bez względu na to, ile godzin trwałyby rozmowy na temat Ukrainy, to stanowisko Chin od samej dyplomacji się nie zmieni. Jedyne co powoduje, że Chiny w jakiś sposób starają się lawirować na swoim stanowisku wobec konfliktu w Ukrainie, to groźba sankcji wtórnych ze strony całej Unii Europejskiej na chińskie podmioty gospodarcze, które współpracują z Rosją. Żadne państwo Unii pojedynczo nie jest w stanie wymusić na Chinach zmiany. Musimy to robić wspólnie i przez Brukselę. Oznacza to, że rozmowy prezydenta Dudy w tej sprawie będą miały znaczenie symboliczne" - powiedział znawca relacji polsko-chińskich.
Prezydent Duda, pytany w piątek czy władze chińskie mogą "nacisnąć na prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę, by przestał nas atakować hybrydowo", przyznał, że Chiny "mają swoje możliwości politycznego oddziaływania".
"Nam się czasami wydaje, że Chiny z uwagi na bliskość wobec niektórych państw są w stanie wywierać na nie wpływ, na przykład na Koreę Północną, Iran, Rosję. Rzeczywistość jest taka, że Chiny są bardzo niechętne do naciskania na swoich partnerów międzynarodowych. Zwłaszcza dotyczy to tych, z którymi mają wspólnotę interesów. Łukaszenka o dobre relacje z Chinami zabiega od wielu, wielu lat, i to w sposób bardziej intensywny niż Polska. To jest doceniane w Pekinie. Nie sądzę, żeby teraz po rozmowie z prezydentem Dudą Xi Jinping w jakiś znaczący sposób miał wpływać na Białoruś" - skomentował dr Brona.
Dodał, że przewozy kolejowe z Chin do Europy przez Małaszewicze, czyli jedyne otwarte przejście polsko-białoruskie, z perspektywy Pekinu nie są zbyt duże - to "kilka promili ich handlu międzynarodowego”. „Nie jest to duża kwota, aby zaryzykować i psuć relacje czy to z Białorusią czy to z Rosją" - zaznaczył. Jak wyjaśnił, w przypadku gdyby doszło do zamknięcia przejścia w Małaszewiczach, Chiny przetransferowałyby eksport na transport morski. Przypomniał jednocześnie, że Chiny obecnie pracują nad alternatywnym połączeniem kolejowym, tzw. korytarzem środkowym, który przebiega przez Kaukaz i Turcję.
"Mamy przekonanie, że posiadamy silne mechanizmy nacisku na Chiny, ale prawda jest taka, że z perspektywy chińskiej jesteśmy w czwartej dziesiątce partnerów gospodarczych. To, że jesteśmy witani z pompą, to jest efekt dobrych relacji osobistych Andrzeja Dudy z Xi Jinpingiem. To także tradycja relacji polsko-chińskich, sięgających momentu proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej i kilku innych symbolicznych aspektów, a niekoniecznie twardych interesów gospodarczych" - podsumował dr Brona.
Marta Zabłocka (PAP)
kno/