Ekspert: konserwatywne i prawicowe środowiska są zbyt podzielone, by współpracować w PE

2024-05-18 16:23 aktualizacja: 2024-07-10, 12:08
Siedziba Parlamentu Europejskiego w Brukseli, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Siedziba Parlamentu Europejskiego w Brukseli, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Konserwatywne i prawicowe środowiska w Europie są zbyt podzielone, by ze sobą realnie współpracować w PE, czy w polityce międzynarodowej - ocenił w rozmowie z PAP ekspert z francuskiego Instytutu Jacques'a Delorsa, Sebastien Maillard, komentując konferencję Europa Viva 24 organizowaną w Madrycie.

"Ważni europejscy politycy biorący udział w kongresie w Madrycie wywodzą się z różnych środowisk politycznych. Wojna na Ukrainie bardzo wyraźnie ukazała ten podział. Np. Giorgia Meloni jest proukraińska i pronatowska, podczas gdy Marine Le Pen, podobnie jak jej Zjednoczenie Narodowe (RN), nie jest entuzjastką NATO i ma związki z putinowską Rosją" - podkreślił Maillard.

"Te środowiska łączy niechęć wobec Unii Europejskiej lub co najmniej brak przekonania do dalszego zacieśniania Wspólnoty. Wychodzą też z założenia, że nie ma czegoś takiego jak prawo europejskie, które ma prymat nad prawem krajowym. Dla nich Unia Europejska to de facto współpraca międzyrządowa" - dodał.

Zwrócił uwagę, że prawicowym partiom skupionym w tych samych frakcjach w Parlamencie Europejskim nieraz trudno jest ustalić wspólne stanowisko.

"Mówiąc hasłowo, ugrupowania te przedkładają interes swoich państw narodowych nad interes wspólnotowy. Stąd np. podczas prac nad tzw. paktem migracyjnym delegacja włoska (Fratelli d'Italia) w EKR była za tymi regulacjami, bo ich kraj tego potrzebował. Z kolei delegacja polska (PiS) była przeciwko" - przypomniał francuski ekspert.

Zastrzegł jednocześnie, że pilnowanie interesów własnego kraju nie oznacza automatycznej przynależności do skrajnej prawicy, a raczej jest zwyczajną cechą każdego polityka.

"Każdy polityk reprezentuje i dba przede wszystkim o interesy swojego kraju - np. Emmanuel Macron. Nie ma w tym nic dziwnego. Różnica tkwi w tym, jak definiuje się naród i państwo. Politycy zebrani w Madrycie reprezentują wizję wyłącznie "białej" Europy. Nie wierzą w żaden rodzaj społeczeństwa wielokulturowego" - podkreślił.

"W związku z tym nie sądzę, by mogli oni się zjednoczyć w jednej frakcji w Parlamencie Europejskim. Ich podejście do ważnych tematów takich jak migracja i wojna na Ukrainie jest bardzo odmienne. Są zbyt podzieleni, żeby współpracować i stworzyć spójny program pozytywny. Moim zdaniem chadecy, socjaldemokraci i liberałowie w nowej kadencji wciąż będą wystarczająco silni, by mieć przewagę nad prawicowymi grupami, które nie będą w stanie zbudować alternatywnej stabilnej większości" - podsumował Sebastien Maillard.

Konferencja Europa Viva 24 organizowana w ten weekend przez konserwatywną partię VOX jest przedstawiana jako konwencja patriotycznych przywódców z całego świata. Wśród zapowiadanych uczestników oprócz szefa VOX Santiago Abascala jest również m.in. prezydent Argentyny Javier Milei, liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, były polski premier Mateusz Morawiecki czy izraelski minister ds. diaspory Amichaj Szikli. Szefowie rządów Włoch i Węgier, Giorgia Meloni i Viktor Orban, mają wygłosić przemówienia za pośrednictwem połączenia wideo.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

nl/