Ekspert: mamy mocnego złotego i słabe obligacje

2024-06-02 08:05 aktualizacja: 2024-06-03, 09:58
Banknoty (zdjęcie ilustracyjne), fot. PAP/Marcin Bielecki
Banknoty (zdjęcie ilustracyjne), fot. PAP/Marcin Bielecki
Dobre perspektywy polskiej gospodarki oraz światowy wzrost popytu na ryzyko pomaga złotemu, ale wysokie stopy procentowe i uporczywa inflacja, widoczna na świecie, negatywnie odbija się na rentownościach polskich obligacji skarbowych – powiedział PAP strateg rynków finansowych w PKO BP Mirosław Budzicki.

Od początku roku rosną rentowności polskich obligacji skarbowych. O ile 29 grudnia 2023 r. rentowność obligacji 10-letnich wynosiła 5,2 proc. a obligacji 5-letnich – 5,03 proc., to we wtorek, 28 maja, było to odpowiednio 5,83 proc. dla papierów 10-letnich i 5,71 proc. dla 5-letnich. Jednocześnie złoty się umocnił – o ile 29 grudnia kurs średni dolara wg NBP wynosił 3,935 zł a euro – 4,348 zł, to we wtorek było to 3,9183 zł za dolara i 4,2592 zł za euro.

"Perspektywy makroekonomiczne Polski są pozytywne, ocena Polski w różnych aspektach się poprawia, spodziewamy się ożywienia gospodarczego, poprawiają się relacje z Unią Europejską, co w dłuższym horyzoncie może przynieść poprawę ratingu. I to jest jedna z przyczyn, dla których umacnia się złoty" – powiedział PAP strateg rynków finansowych w PKO BP Mirosław Budzicki.

Dodał także, że złoty korzysta na globalnym popycie na ryzyko, korzystają także z niego akcje i obligacje korporacyjne. Ocenił, że "premia za ryzyko kredytowe w Polsce spada, zarówno biorąc pod uwagę kraj, jak i emitentów nieskarbowych". Jednocześnie jednak tej poprawy nie widać na rynku obligacji skarbowych.

"Mamy mocnego złotego, ale słabe obligacje, co wiąże się m.in. z polityką pieniężną. W Polsce widzimy systematyczne przesuwanie się oczekiwań na obniżki stóp procentowych. Obecnie nie jest wyceniana w pełni żadna obniżka stóp procentowych w tym roku. Wysokie stopy procentowe umacniają złotego, ale osłabiają obligacji. Do tego dochodzi fakt, że mamy obecnie bardzo dużą podaż obligacji na rynku – i ta wysoka podaż spotykała się w bardzo dużym, wręcz gigantycznym popytem w styczniu i lutym, jednak już w marcu ten popyt osłabł. Jest wprawdzie mocny, solidny, ale wyraźnie mniejszy niż na początku roku" – powiedział strateg PKO BP.

Jego zdaniem, widoczny od marca spadek popytu na obligacje skarbowe nieco zaniepokoił uczestników rynku. Zwłaszcza, że nie widać napływu inwestorów zagranicznych na polski rynek obligacji.

"Odnoszę wrażenie, że jednym z czynników, które sprawiają, że nie napływa kapitał zagraniczny na polski rynek obligacji, jest poziom stóp procentowych na świecie, głównie w USA i strefie euro. I nie chodzi tutaj o wysokość premii między rentownościami obligacji polskich a zagranicznych, tylko o sam nominalny poziom stóp procentowych. W efekcie np. wysoka rentowność obligacji niemieckich sprawia, że inwestorzy się nią zadowalają, nie poszukując papierów z innych rynków o wyższych rentownościach" – powiedział Mirosław Budzicki.

Wskazał, że potwierdzają to dane o różnicy miedzy rentownościami obligacji niemieckich a polskich, która od lipca 2023 r. do lutego była zbliżona do 300 pkt. bazowych a w marcu podskoczyła do ok. 320 pkt. I mimo to nie widać napływu środków z zagranicy na polski rynek. Zdaniem ekonomisty PKO BP, zaangażowanie zagranicy w polskich obligacjach rządowych denominowanych w złotych wynosi ok. 130 mld zł.

"Jednym z czynników zniechęcających inwestorów to polskich obligacji może być relatywnie wysoki koszt pozyskiwania złotego. Ten koszt w ostatnim czasie mocno spadł, jednak nadal pozostaje dość wysoki" – dodał ekonomista.

Wskazał, że poprawy pod względem napływu środków na rynek obligacji nie przyniosła poprawa stosunków z UE, a więc odblokowanie KPO czy niedawne zakończenie procedury, wynikającej z art. 7 traktatu tworzącego Unię Europejską. Dodał, że poprawa mogłaby nastąpić w sytuacji, gdyby doszło do obniżek stóp w USA czy w strefie euro, bo mogłoby to zwiększyć opłacalność zakupu polskich obligacji, ale te obniżki też się opóźniają.

"Banki centralne zauważyły ostatnio "lepkość" inflacji – ona utrzymuje się na stosunkowo wysokim poziomie i często jest to prawie w całości inflacja bazowa. W efekcie wskaźniki wzrostu cen spadają powoli, co odsuwa perspektywy obniżki stóp w głównych bankach centralnych. W USA oczekuje się obniżek stóp w okolicach listopada-grudnia. Europejski Bank Centralny zapewne dokona obniżki już w czerwcu, ale na kolejną trzeba będzie poczekać kwartał. W efekcie czerwcowa obniżka stóp EBC może być już uwzględniona w cenach i w efekcie jej ogłoszenie nie musi się przełożyć na spadek rentowności obligacji np. niemieckich" – wyjaśnił Mirosław Budzicki. (PAP)

autor: Marek Siudaj

nl/gn/

TEMATY: