"Ten atak na konwój humanitarny to wcale nie jest tak, że to się coś nowego zaczyna dziać, bo to się dzieje od zawsze tylko zaczynamy teraz o tym mówić" - powiedział. Ploszka powiedział, że Amnesty International już 2 lata temu informowało, że Izrael stosuje politykę apartheidu względem społeczności żyjącej na okupowanych terytoriach Palestyny. Zaznaczył, że tego typu działania wynikają przede wszystkim z bezkarności i braku reakcji społeczności międzynarodowej.
"Jeżeli jest duże poparcie międzynarodowe dla polityki Izraela, nie ma krytyki tego typu działań, czy ta krytyka jest bardzo taka delikatna, to to jest kwestia naturalnego mechanizmu: skoro mogę więcej, to czemu się powstrzymać?" - zauważył Ploszka. Podkreślił też, że Amnesty International Polska sprzeciwia się tego typu atakom.
"Wyrażamy sprzeciw do tego, żeby naruszać podstawowe reguły prawa humanitarnego. Tego typu zachowania, tego typu ataki, naruszanie reguł prawa humanitarnego ewidentnie są także obliczone na wywarcie efektu związanego z tym, żeby inni powstrzymywali się od niesienia pomocy humanitarnej" - dodał. Zauważył też, że organizacja, której wolontariusze zginęli w Strefie Gazy opublikowała oświadczenie o wycofaniu się z działań humanitarnych.
W sprawie wypowiedział się również Lenur Kerymov, skarbnik zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, choć przyznał, że nie zna okoliczności tej konkretnej sytuacji. "Nie umiem powiedzieć czy trzeba mieć specjalną psychikę, na pewno trzeba mieć dużą odwagę, żeby tam być, żeby pomagać ludziom na miejscu, żeby pokazywać w ogóle, co się dzieje, pokazywać wojnę, pokazywać te wszystkie konflikty" - zauważył.
Stwierdził, że działanie organizacji humanitarnych, takich jak ONZ, czy Czerwony Krzyż powinno być chronione. "Tak, żadna strona nie powinna atakować tego rodzaju misji. Niestety to się wydarzyło w Izraelu, więc powinniśmy poczekać na przeprowadzenie właśnie rzetelnego śledztwa, dlaczego to się stało i kto ponosi za to odpowiedzialność" - dodał. (PAP)
Autor: Maciej Pągowski
kgr/