Zapytany przez PAP o status prawny "sygnalistów" reprezentowanych przez szefa zespołu ds. rozliczeń PiS Romana Giertycha, kierownik Zespołu Prawa Karnego Procesowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, specjalista w zakresie prawa karnego, radca prawny prof. Jarosław Zagrodnik stwierdził, że powstaje także pytanie, jaki jest status procesowy tych osób. "Nie wiemy tak naprawdę, czy Tomasz Mraz ma zarzuty. Przypuszczam, że ma postawione zarzuty. Moim zdaniem pan Mraz zdecydował się na współpracę z organami państwa w zamian za określone profity związane ze złagodzeniem jego odpowiedzialności karnej" - wskazał.
Prof. Zagrodnik odniósł się także do pytania o wiarygodność "sygnalistów" i uzyskanego od nich materiału dowodowego, podkreślając, że wiarygodność tego materiału trzeba oceniać, mając z jednej strony na względzie obowiązek mówienia prawdy pod rygorem odpowiedzialności za fałszywe zeznania, z drugiej jednak strony interes procesowy, które mają określone osoby w związku z toczącymi się postępowaniami karnym w sprawach będących przedmiotem zainteresowania komisji śledczych. Następnie dodał, że przesłuchiwany przed komisją b. dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz prawdopodobnie taki interes posiada. Prof. Zagrodnik przyznał jednak, że inaczej rzecz się przedstawia w przypadku wystąpienia sędziego Arkadiusza Cichockiego, ponieważ nie miało ono miejsca w ramach działania komisji śledczej. "Jego oświadczenia nie mają procesowego charakteru zeznań. Można w nich widzieć akt ekspiacji poprzez ujawnienie nieprawidłowości w działaniach KRS. Kwestia szczerości takiego aktu nie jest z pewnością wolna od wątpliwości" – ocenił.
"Jeśli chodzi o pana Mraza, jestem przekonany, że mamy do czynienia z osobą, która będzie korzystać ze statusu tzw. małego świadka koronnego, czyli ujawnienia na podstawie art. 60 par. 3 Kodeksu karnego istotnych okoliczności popełnienia przestępstw przez inne osoby i dzięki temu będzie korzystała z nadzwyczajnego złagodzenia kary" - dodał, a następnie wyjaśnił, że ujawnienie tych okoliczności może nastąpić w ramach postępowania przed komisją.
"Jeśli taka osoba jest wezwana i komisja decyduje się na jej przesłuchanie, to w gruncie rzeczy jest zobowiązana do składania zeznań i przedstawienia wszystkiego, co wie w sprawie, nie może niczego zatajać, a odpowiedzialność tej osoby należy odsunąć na dalszy plan" - podsumował.
Jednocześnie, prof. Zagrodnik wyraził wątpliwość co do formy przesłuchań przed komisją. "Powstaje pytanie, czy informacje, które "sygnaliści" przekazują tej komisji, powinny być przekazywane na jawnym posiedzeniu, czy też ze względu na dobro postępowań karnych powinny być jednak ujawniane przy drzwiach zamkniętych" - zaznaczył.
Sam Tomasz Mraz dostarcza dowodów, które są podstawą do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej
Dodał również, że inni współpodejrzani - chociażby Marcin Romanowski, który w ubiegłych latach był odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości, mogliby w ten sposób zapoznać się w pełni z zeznaniami i przygotować sobie odpowiednią linię obrony.
"Powstaje pytanie, na ile to stanowi czynność utrudniającą prowadzenie postępowania przygotowawczego" - wskazał prof. Zagrodnik.
Pytany o status Cichockiego, prof. Zagrodnik stwierdził, że nie jest on mu znany, ale jeśli dziś ujawnia określone okoliczności poza komisją śledczą, a nie miałby statusu podejrzanego i nie ujawnił ich wcześniej przed organami ścigania, to w zasadzie poprzez swoje wystąpienie publiczne i ujawnienie określonych informacji traci możliwość, w oparciu o te same informacje, uzyskania statusu tzw. małego świadka koronnego, bo ujawnienie - zgodnie z art. 60 par. 3 k.k. - ma nastąpić "wobec organu powołanego do ścigania przestępstw".
"Przepis 60 par. 3 k.k. mówi o ujawnieniu istotnych okoliczności popełnienia przestępstwa, a więc dostarczeniu organowi procesowemu informacji, które albo nie są obiektywnie mu znane, albo też, to dopuszcza orzecznictwo SN, wprawdzie organ dysponował określonymi informacjami, ale w uzasadnionym przekonaniu podejrzanego, czy oskarżonego mieściło się to, że takich informacji organ nie posiada" – dodał prof. Zagrodnik, tłumacząc, że Cichockiemu nie zostały przedstawione zarzuty, a tym samym, ta norma się do niego nie odnosi.
Pytany o to, czy Mraz może całkowicie uniknąć kary, prof. Zagrodnik odpowiedział przecząco, informując, że sam Tomasz Mraz dostarcza dowodów, które są podstawą do pociągnięcia go, razem z innymi osobami, do odpowiedzialności karnej, tyle że dzięki statusowi tzw. małego świadka najprawdopodobniej żadnej realnej dolegliwości związanej ze skazaniem nie poniesienie, ponieważ wykonanie względem niego ewentualnej kary pozbawienia wolności na pewno dzięki jego zeznaniom zostanie warunkowo zawieszone.
"Zwykle warunkowe zawieszenie wykonania kary może mieć miejsce w przypadku orzeczenia kary w wymiarze do roku pozbawienia wolności. A w przypadku, w którym wchodzi w rachubę mały świadek koronny, to takie zawieszenie wykonania kary dotyczy również kar przekraczających rok, nawet do 5 lat pozbawienia wolności na okres próby do lat 10, więc to jest bardzo szeroko potraktowana możliwość i ona rzeczywiście dzisiaj bardzo często jest wykorzystywana" – podkreślił.
Mówiąc o instytucji małego świadka koronnego, prof. Zagrodnik stwierdził, że w wielu wypadkach ułatwia ona postępowanie, ale, że czasem w praktyce doprowadza się do absurdu. Wytłumaczył, że często jest tak, że osoba, która konsekwentnie nie przyznaje się do popełnienia czynu zabronionego, jest "najmniej winna", ale w przypadku uzyskania statusu małego świadka koronnego przez współpodejrzanych, może ponieść proporcjonalnie najwyższą karę.
Pierwszym "sygnalistą", który wziął udział w posiedzeniu zespołu ds. rozliczeń PiS, był b. dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz. Giertych zapytany w piątek, czy Mraz - którego jest adwokatem - będzie miał status małego świadka koronnego, odpowiedział, że "oczywiście, że będzie miał". Mraz jest jednym z podejrzanych w śledztwie dotyczącym wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, które prowadzi Prokuratura Krajowa.
W czwartek w posiedzeniu zespołu, którym kieruje Giertych, wziął udział sędzia Arkadiusz Cichocki - jeden z bohaterów ujawnionej w 2019 r. akcji dyskredytowania sędziów sprzeciwiających się zmianom w sądownictwie wprowadzanym przez PiS przez utworzoną z inicjatywy ówczesnego wiceszefa MS Łukasza Piebiaka tzw. grupę hejterską. Były prezes Sądu Okręgowego w Gliwicach mówił w czwartek, że zbiegły na Białoruś b. sędzia Tomasz Szmydt mógł być w posiadaniu informacji cennych dla obcego wywiadu, m.in dotyczących funkcjonariuszy służb specjalnych. Przekazał też zespołowi kulisy funkcjonowania tzw. grupy hejterskiej.
W maju na posiedzeniu komisji Mraz oświadczył, że większość konkursów przeprowadzanych w ramach Funduszu Sprawiedliwości była prowadzona "w nierzetelny sposób", a głównym decydentem w tej sprawie był Zbigniew Ziobro, wówczas minister sprawiedliwości. Według Mraza poprzez nieprawidłowości wiele fundacji i osób pokrzywdzonych przestępstwami - czyli tych, które wedle założeń miały być wspierane z funduszu - nie otrzymało potrzebnego wsparcia. (PAP)
Autorka: Malwina Tkacz
nl/