Po słabym występie w debacie prezydenckiej Stoianoglo był w kampanii mało aktywny, by nie pogłębiać złego wrażenia, w nadziei, że w drugiej turze przepłynie do niego elektorat prorosyjskich kontrkandydatów Sandu, w tym „kupione głosy” – zauważa ekspert.
Z kolei Sandu „liczy na to, że słaby wynik w pierwszej turze i referendum (w sprawie eurointegracji kraju - PAP) zadziałają jak wstrząs dla tych, którzy w pierwszej turze byli niezdecydowani lub 'obrażeni' na nią i na związany z nią rząd Partii Działania i Solidarności (PAS). Bardzo dużo będzie też zależeć od mobilizacji diaspory” – dodaje.
Przed drugą turą wyborów prezydenckich analitycy boją się jednoznacznie prognozować jej wynik, podkreślając, że wszystko zależeć będzie od mobilizacji różnych grup wyborców. Znaczenie ma nie tylko poparcie dla poszczególnych kandydatów i ich programów, ale także ich „antyrating”, czyli wyborców, którzy oceniają ich negatywnie.
Curararu zauważa, że Stoianoglo, były prokurator generalny, w jedynej debacie wyborczej wypadł blado i choć formalnie zadeklarował proeuropejskość, nie odciął się zdecydowanie od zbiegłych oligarchów, którzy próbują ingerować w mołdawską politykę. Nie potępił też jednoznacznie kupowania głosów na masową skalę przez działającego na rzecz Moskwy, ściganego w kraju byłego oligarchę Ilana Sora.
Stoianoglo, którego w wyborach wsparli prorosyjscy socjaliści, liczy na przejęcie głosów rozczarowanych wyborców oraz elektoratu prorosyjskiej opozycji, chociaż jednocześnie deklaruje proeuropejskość.
„Wydaje się, że celowo wybrał pasywną taktykę, unikając deklarowania otwartego poparcia dla sił prorosyjskich, by nie utracić tych, którzy uwierzyli w jego proeuropejskość. Jednocześnie jest naturalnym odbiorcą głosów kupionych przez przestępczą grupę Sora. Ten wcześniej publicznie wzywał z Moskwy swoich zwolenników do głosowania przeciw Sandu, zaś według doniesień dziennikarzy, którym udało się przeniknąć do sieci Sora, przed drugą turą wprost poinstruował, by głosować właśnie na Stoianoglo” – powiedział Curararu. Po pierwszej debacie z Sandu Stoianoglo odmówił udziału w kolejnych.
„Na korzyść Sandu może zadziałać szok po pierwszej turze wyborów oraz słaby wynik referendum. Część wyborców, którzy rozczarowali się jej rządami, nie zagłosowało na nią w pierwszej turze. Jednak teraz, mając w perspektywie powrót do władzy sił prorosyjskich czy starych formacji, mogą dać jej drugą szansę” – mówi PAP Curararu.
„Część tych, którzy nie poszli na wybory w pierwszej turze, też mogło się przestraszyć, widząc, jak duży wpływ na wybory może mieć kupowanie głosów organizowane przez (...) Sora” – dodaje analityk.
Zwraca uwagę, że z analizy głosów oddanych w pierwszej turze wyborów prezydenckich i w referendum wynika, że nie wszyscy, którzy w referendum zagłosowali na „tak”, opowiedzieli się za Sandu.
„To jest część tych rozczarowanych, na których ponowne zmobilizowanie liczy obóz Sandu. Prezydentka przyznała publicznie, że jej ekipa popełniła błędy. Zapowiedziała zmiany w rządzie” – przypomniał Curararu.
Jednocześnie siły proeuropejskie ostrzegają, że dojście do władzy mało doświadczonego, ale traktowanego jako kandydat potencjalnie prorosyjski Stoianoglo, będzie oznaczać nieprzewidywalność i chaos. W debacie wyborczej Sandu nazwała go „koniem trojańskim”.
Stoianoglo, który w debacie opowiedział się za integracją europejską kraju, zbojkotował referendum. Z kolei szef wspierających Stoianoglo socjalistów Igor Dodon zapowiedział, że jego partia nie uzna wyników plebiscytu. O włos - z wynikiem 50,35 proc. - wygrali w nim zwolennicy wpisania eurointegracji do mołdawskiej konstytucji.
Sondaże przedwyborcze przeprowadzone przez firmę iData dają niewielką przewagę Sandu w drugiej turze, jednak eksperci zaznaczają, że wynik jest trudny do przewidzenia.
Z Kiszyniowa Justyna Prus (PAP)
just/ akl/ sdd/kgr/