Analityk podkreślił, że wszyscy we Francji byli zaskoczeni poniedziałkowym wystąpieniem prezydenta, w którym mówił o możliwości wysłania wojsk na Ukrainę.
"Wciąż staramy się zrozumieć, dlaczego Macron, w odpowiedzi na pytanie dziennikarza, dopuścił taką możliwość" – przyznał ekspert.
Jak przypomniał wiceszef IRIS, stanowisko francuskiego prezydenta na początku rosyjskiej inwazji było zupełnie inne: wielokrotnie dzwonił wówczas do Władimira Putina, aby próbować powstrzymać agresję. Ponadto państwa zachodnie od początku konfliktu stawiały sprawę jasno, podkreślając, że nie znajdują się w stanie wojny z Rosją.
Powodu wystąpienia Macrona można szukać we francuskiej sytuacji wewnętrznej oraz w relacjach międzynarodowych Paryża – uważa Maulny.
Według eksperta w pierwszym przypadku chodzi o skrajnie prawicową partię Zjednoczenie Narodowe (RN) i postawienie w niezręcznej sytuacji Marine Le Pen. Z perspektywy międzynarodowej chodzi natomiast o odstraszanie Rosji, która zyskała ostatnio inicjatywę operacyjną w wojnie na Ukrainie.
Poniedziałkowe spotkanie przywódców państw w Paryżu miało być sygnałem dla Kremla, że Zachód będzie kontynuował swoją pomoc dla Ukrainy.
"Sama idea wysłania takiego sygnału była dobra, ale mówienie o dyslokacji wojsk na Ukrainę było krokiem za daleko" – ocenił Maulny.
Z punktu widzenia operacyjnego wysłanie przez państwa zachodnie żołnierzy na Ukrainę jest możliwe, ale politycznie to nierealne – uważa analityk. Taką możliwość wykluczają też w ostatnich dniach kolejne państwa NATO.
Według Maulny’ego słowa Macrona i brak poparcia sojuszników dla jego deklaracji to podważanie wiarygodności francuskiej dyplomacji. Analityk ocenił, że prezydent prawdopodobnie chciał pokazać, że Paryż jest liderem europejskiej obronności.
"Musimy jako Zachód wysyłać wspólną wiadomość do Putina w celu odstraszania agresora" – dodał.
Rozmówca PAP podkreślił, że Francja zmaga się obecnie z poważnymi problemami wewnętrznymi.
"Dwa tygodnie temu minister gospodarki Bruno Le Maire poinformował o cięciach budżetowych w wysokości 10 mld euro, a jednocześnie ogłasza się 3 mld euro pomocy wojskowej dla Ukrainy" – zauważył Maulny.
Marcin Furdyna (PAP)
jc/