PAP: Wciąż rośnie liczba samobójstw wśród dzieci i młodzieży?
Dr Halszka Witkowska (H.W.): Otóż nie. Pierwszy raz od trzech lat mamy spadek, jeżeli chodzi o samobójstwa w tej grupie - o 7 proc. To dużo, zwłaszcza że w przypadku samobójstw opieramy się o twarde dane z Komendy Głównej Policji. Te liczby wierniej odzwierciedlają sytuację, niż te dotyczące prób samobójczych, do których nie zawsze policja bywa wzywana. Natomiast jeśli już o próbach samobójczych mowa, ich liczba wzrosła, ale niewiele – o 2,9 proc. Porównując ją do skokowego, 86-proc. wzrostu prób samobójczych w 2021 r. w porównaniu z rokiem poprzednim oraz wobec 41-proc. wzrostu w 2022 r. wobec roku 2021, możemy mieć powody do ostrożnego optymizmu.
PAP: Z czym to wiążecie? Z końcem pandemii?
H.W.: Faktycznie, duże wzrosty prób samobójczych to są lata popandemiczne, natomiast już w 2022 r. zaczęło się sporo dziać - Krajowy Program Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym realizowany w ramach Ministerstwa Zdrowia, sporo kampanii edukacyjnych dotyczących pierwszej pomocy emocjonalnej, tego, jak zauważyć kryzys u dziecka. A od 2021 roku mamy funkcjonujący na coraz większych obrotach serwis Życie Warte jest Rozmowy, gdzie online udzielamy bezpłatnej pomocy osobom w kryzysie samobójczym oraz ich bliskim. Istotne także jest wprowadzenie nowego modelu, jeżeli chodzi o psychiatrię dzieci i młodzieży - są centra zdrowia psychicznego, ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej, miejsca, gdzie coraz łatwiej uzyskać pomoc.
PAP: Najczęstszym powodem tego, że młodzi ludzie targają się na swoje życie, jest tzw. depresja młodzieńcza, która dotyka od 27 do 54 proc. osób w wieku 15-19-lat. I manifestuje się inaczej niż depresja osób dorosłych.
H.W.: Depresja jest bardzo poważnym czynnikiem, ale nie jedynym. Stworzyłam interdyscyplinarny model etiologii zachowań samobójczych, w którym dzielę czynniki ryzyka na pięć grup. Pierwszą są czynniki indywidualne - mówimy o takim niewidzialnym "plecaku", który każdy z nas nosi na plecach - m.in. choroby psychiczne, somatyczne, zaburzenia. To może być także nieprzepracowana żałoba, trudności w nawiązywaniu kontaktów interpersonalnych – wszystko, co osłabia jednostkę.
W kolejnej grupie są czynniki sytuacyjne - np. rozwód rodziców, problemy w szkole plus pierwsze problemy z prawem.
Kolejne to czynniki środowiskowe. Idący przez życie młody człowiek zawsze jest w jakimś środowisku – to rodzina, szkoła, internet. W każdym z nich czają się jakieś czynniki ryzyka: np. w szkole kwestie edukacyjne oraz przemoc rówieśnicza, która siedmiokrotnie zwiększa ryzyko podjęcia próby samobójczej. W domu mamy przemoc fizyczną, psychiczną, ale też seksualną. Także choroba alkoholowa czy psychiczna któregoś z rodziców jest czynnikiem ryzyka.
Wreszcie internet, który jest dla młodych środowiskiem naturalnym; według nowego raportu NASK przebywają w nim każdego dnia 5 godzin i 36 minut - średnio, nie maksymalnie, z czego 4 godziny i 12 minut przypada na media społecznościowe.
Następną grupą są czynniki społeczne i tu należy spojrzeć na sytuację w kraju - nie tylko ekonomiczną, ale i tą związaną z konfliktami czy z kwestią dostępu do pomocy.
I piąta grupa - czynniki kulturowe, czyli jak przedstawiane jest samobójstwo w mediach i popkulturze, bo od tego zależy, czy nie będzie występował efekt Wertera – naśladownictwo zachowań samobójczych.
PAP: W latach 80. w celu zapobiegania samobójstwom w USA nakręcono łzawy film o nieszczęśliwym losie samobójcy. Niestety, w ciągu trzech miesięcy od premiery tego filmu, w trzech stanach 43 młode osoby zadały sobie śmierć.
H.W.: Podstawowym błędem popełnianym przez osoby, które zabierają się z zapałem za ten temat, jest niewiedza. Bo inaczej powinno się mówić o problemie samobójstw na szkoleniach np. nauczycieli, a inaczej na otwartych konferencjach, na które może przyjść każdy. Dopasowujmy swój język i przekaz do grupy odbiorców. Taką wyjątkowo wrażliwą grupą jest młodzież, z którą nie należy poruszać tego tematu bezpośrednio. Nie róbmy spotkań i materiałów o samobójstwie kierowanych do młodzieży; z nią powinniśmy rozmawiać o kryzysie emocjonalnym, zdrowiu psychicznym - jak je wzmacniać, jak rozpoznać depresję i gdzie się zwracać po pomoc.
PAP: Żeby nie nakręcać emocji i nie zachęcać do naśladownictwa?
H.W.: Tak. Poza młodzieżą, grupą ryzyka są osoby po próbie samobójczej lub z myślami samobójczymi, a także te będące w żałobie po śmierci samobójczej kogoś bliskiego. Jednak jest jeszcze trzecia grupa, ważna - trzydzieści parę milionów Polaków, którzy mogą komuś udzielić pierwszej pomocy emocjonalnej. Chodzi o to, żeby zamiast efektu Wertera uzyskać efekt Papageno – to nawiązanie do bohatera opery "Czarodziejski flet", który chciał odebrać sobie życie, ale zmienił zdanie.
Pierwszej pomocy emocjonalnej może udzielić każdy z nas. W niektórych krajach prowadzi się nawet szkolenia dla fryzjerek, bo zakład fryzjerski jest takim miejscem, gdzie zaczynamy trochę więcej mówić i otwierać się. Ta pierwsza pomoc opiera się na zasadzie cztery "Z": zauważ, zapytaj, zaakceptuj, zadziałaj.
PAP: Młodzi ludzie często maskują swój kryzys.
H.W.: Należy być uważnym na sformułowania typu "jestem beznadziejny", "do niczego się nie nadaję", "nic nie ma sensu", albo: "jestem wykończony", "nie mam do niczego siły", "nic mnie nie cieszy". To są słowa, które często bagatelizujemy, wydaje nam się, że dzieciństwo i młodość to okres radości.
Poważną kwestią jest też zmiana w zachowaniu: dziecko nie chce rozmawiać; kiedyś wesołe, staje się apatyczne. Ma problemy ze skupieniem, nie chce chodzić do szkoły. Myślimy, że jest leniwe, ale to często objaw depresji.
Inna, nieoczywista rzecz: problemy z agresją, zbytnia nerwowość - nam się kojarzą z buntem nastolatka, a to może być objaw młodzieńczej depresji. Może też być tak, że dziecko godzinami gra na komputerze, odcina się od świata w sposób ucieczkowy. Do tego dochodzą środki psychoaktywne i alkohol – według II edycji raportu Alkohol w Polsce 60 proc. młodzieży pije, żeby poradzić sobie z problemami.
PAP: Zauważyliśmy problem. I co dalej?
H.W.: Zbieramy informacje zadając pytania otwarte. Nie "dlaczego jesteś smutny", tylko „co takiego wydarzyło się ostatnio w twoim życiu", "widzę, że jest ci smutno, mierzysz się z czymś ciężkim, czy mogę ci pomóc?"
Częsty błąd w rozmowie z nastolatkami: prowadzimy ją krótko i rzeczowo, a jeżeli dziecko nie odpowiada, zaczynamy swój monolog. Albo przesłuchujemy: byłeś na angielskim, byłeś na basenie, co masz na jutro zadane … No, to nie jest rozmowa, musimy stworzyć bezpieczny obszar, bez pytań zaczynających się od "dlaczego", próbując dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co w życiu młodego człowieka się dzieje.
PAP: Teraz czas na zaakceptuj, czyli?
H.W.: Nie podważaj, nie bagatelizuj, bo śmierć ukochanego zwierzęcia może być w tym momencie końcem świata. A jak zaakceptujemy, to zaczynamy działać; ale wcześniej oceńmy, czy jesteśmy w stanie sami sobie poradzić, czy może warto skorzystać z pomocy specjalisty. W ramach serwisu Życie Warte jest Rozmowy prowadzimy bezpłatne wideokonsultacje dla rodziców i nauczycieli, aby wiedzieli, jak mogą pomóc
PAP: Czasem to nauczyciele – zbyt restrykcyjni i nieczuli – wywołują u dzieci kryzysy i wzmacniają ich brak wiary w siebie?
H.W.: Mamy do czynienia z wyrwą pokoleniową, głównie w szkołach, gdzie uczą zazwyczaj panie po 50. roku życia, a coraz mniej młodych ludzi garnie się do zawodu. Nauczycielom trudno więc jest zrozumieć złożony świat nastolatka, a do tego dochodzi wypalenie zawodowe. Mówią nam o tym sami nauczyciele; dlatego w ramach programu Wspierająca Szkoła wprowadziliśmy superwizje dla nich, a także spotkania z psychologiem dotyczące ich dobrostanu psychicznego. Ponieważ, aby otoczenie, w tym szkoła, mogły być wspierające dla młodych ludzi, trzeba zadbać także o to otoczenie.
Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)
kh/