Portal Ukraińska Prawda napisał w piątek, że pod presją UE Orban może w najbliższym czasie spotkać się z Zełenskim na Ukrainie. „Wcześniej taka? role? (strony wywierającej presję na Węgry – PAP) odgrywały Stany Zjednoczone za administracji Donalda Trumpa, w wyniku czego doszło do licznych spotkań´ na szczeblu ministrów spraw zagranicznych” – zauważył Havrylyuk.
Dodał jednak, że wówczas intensywne wysiłki dyplomatyczne nie doprowadziły do kompromisu pomiędzy Budapesztem a Kijowem.
Obecnie również nie ma gwarancji, że spotkanie Orbana z Zełenskim doprowadzi do przełomu w trudnych relacjach dwustronnych – zaznaczył Havrylyuk. W jego przekonaniu premier Węgier będzie starał się uzyskać od Ukrainy jak największe ustępstwa.
Problemem w relacjach dwustronnych od lat pozostaje kwestia ok. 100-tysięcznej mniejszości węgierskiej na ukraińskim Zakarpaciu. Budapeszt żąda, aby władze ukraińskie przywróciły zapisy sprzed 2017 roku, czyli sprzed wejścia w życia ustawy oświatowej, która zdaniem rządu Orbana uderza w węgierską mniejszość. Ponadto w 2012 roku język węgierski stracił status języka regionalnego na Zakarpaciu.
Jak podkreślił Havrylyuk, rząd Węgier miał przekazać Kijowowi listę 11 żądań, od których spełnienia uzależnia stosunek Węgier do rozmów akcesyjnych UE z Ukrainą. Rząd Orbana oficjalnie nie zablokował tych negocjacji, jednak otwarcie sprzeciwia się szybkiemu przyjęciu tego kraju do Wspólnoty, rezerwując sobie prawo do zablokowania całego procesu na dowolnym etapie.
„Część´ wymogów dotyczy stosowania języka węgierskiego w procesie edukacyjnym na różnych poziomach, ale tez˙ bardziej problematycznych obszarów, jak wprowadzenie koncepcji autonomii kulturowej, która przewiduje używanie węgierskich symboli narodowych na równi z ukraińskimi” – powiedział ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
Najbardziej kontrowersyjnym punktem na węgierskiej liście żądań jest dla Kijowa wymóg uznania obwodu zakarpackiego za obszar tradycyjnie zamieszkiwany przez Węgrów – zaznaczył Havrylyuk. Choć spis powszechny z 2001 roku mówił o ok. liczącej 150 tys. osób mniejszości węgierskiej na tym obszarze, to obecnie nieoficjalne szacunki mówią o dużo mniejszej liczbie.
„Spełnienie tych żądań´ przez Kijów nie będzie automatycznie oznaczało normalizacji relacji ukraińsko-węgierskich i jest raczej częścią strategii negocjacyjnej Orbana obliczonej na osiągniecie własnych celów w polityce krajowej i zagranicznej” – ocenił analityk.
W priorytetach rozpoczynającej się w poniedziałek prezydencji Węgier w Radzie UE wymieniono zacieśnienie współpracy z krajami Bałkanów Zachodnich, ale pominięto Ukrainę i Mołdawię.
Budapeszt uważa, że przyjęcie Ukrainy do UE będzie miało negatywne skutki nie tylko dla Węgier, ale też dla całej Wspólnoty. „Chodzi w pierwszej kolejności o konieczność´ dzielenia się środkami z Funduszu Spójności z nowymi, biedniejszymi państwami członkowskimi” – zauważył ekspert.
Rząd Orbana widzi również zagrożenie ze strony ukraińskiego rolnictwa – ocenił analityk. „Zdaje też sobie sprawę, że Kijów raczej nie będzie sojusznikiem Budapesztu w takich kluczowych kwestiach jak tożsamość, imigracja, relacje z Rosja? i Chinami” – dodał.
W ocenie Havrylyuka Budapeszt będzie zapewne dalej instrumentalizować kwestie? rozmów akcesyjnych Ukrainy z UE w celu pozyskania coraz to nowych ustępstw ze strony Komisji Europejskiej czy to samej Ukrainy. Jego zdaniem taktyka ta przyniosła rezultat w grudniu, kiedy KE odmroziła 10 mld euro z zablokowanych środków dla Węgier.
Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę ani Orban, ani minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto nie złożyli wizyty w Kijowie. Spotykali się za to z najważniejszymi politykami rosyjskimi: Szijjarto z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, a Orban – z Władimirem Putinem.
„Węgry w ostatnich latach, a zwłaszcza po 2022 roku, zdecydowanie zbliżyły się do Rosji w kwestiach światopoglądowych, w tym w sprawie percepcji wojny na Ukrainie, a także sektora energetycznego” – zaznaczył ekspert.
Jak przypomniał, według badań prawie połowa Ukraińców ma negatywny stosunek do Węgier.
Z Budapesztu Marcin Furdyna (PAP)
sma/