Ekspert: więzień polityczny na Białorusi to człowiek praktycznie pozbawiony praw

2024-01-16 06:56 aktualizacja: 2024-01-16, 11:58
Drut kolczasty. Fot. PAP/ Jan Dzban (zdjęcie ilustracyjne)
Drut kolczasty. Fot. PAP/ Jan Dzban (zdjęcie ilustracyjne)
Więźniowie polityczni na Białorusi przebywający w zakładach karnych całkowicie podlegają ich administracji i mogą być przez nią pozbawieni praktycznie wszystkich praw – mówi PAP Paweł Sapiełka ekspert centrum obrony praw człowieka Wiasna.

„Głównym pogwałceniem praw więźnia politycznego jest sam fakt jego skazania. Oprócz tego jednak władze placówek karnych mają praktycznie nieograniczone możliwości kontroli nad życiem skazanego i pozbawienia go wszelkich praw” – mówi PAP Sapiełka ze zlikwidowanego przez białoruskie władze centrum Wiasna.

„Administracja kolonii może pod byle pretekstem pozbawić więźnia paczek czy widzeń, zaostrzyć mu rygor odbywania kary, umieścić w karcerze, a nawet, pod pretekstem 'umyślnego nieposłuszeństwa', doprowadzić do ponownego skazania. W ostatnim czasie coraz więcej jest przypadków pełnej izolacji niektórych więźniów politycznych, nazywanej 'incommunicado'. Jest to tortura zarówno dla więźniów, jak i dla ich bliskich, którzy miesiącami nie otrzymują żadnych informacji” – dodaje prawnik.

Więźniowie polityczni trafiają często do zakładów karnych, w których przebywają zbrodniarze czy recydywiści. Jak wyjaśnia Sapiełka, wobec więźniów skazanych za przekonania stosowane są powszechnie „dyskryminacyjne warunki”, co sprawia, że ich sytuacja jest gorsza niż zwykłych przestępców.

„Jest to rodzaj 'specjalnego traktowania', polegający na karaniu za najdrobniejsze, często zmyślone przewinienia, np. 'nieposłuszeństwo'” – dodaje.

Może to być niezapięty guzik czy nierówno ogolony zarost, ale w zupełności wystarczy, jeśli np. więzień „nieprawidłowo” przywita się z pracownikiem kolonii.

W takich sytuacjach administracja ma praktycznie nieograniczone możliwości pozbawiania więźnia i tak rzadkich paczek, listów, widzeń, rozmów telefonicznych, zakupów w sklepie więziennym.

„Formą takiej kary jest również umieszczenie w karcerze czy celi specjalnej (PKT, określanej jako wewnętrzne więzienie w kolonii). W karcerze więzień jest pozbawiony nawet materaca, śpi po prostu na gołej pryczy” – mówi Sapiełka.

Specjalną karą jest skierowanie przez sąd do zakładu karnego o najostrzejszym rygorze, w którym więzień jest praktycznie cały czas przetrzymywany w celi; w ciągu dnia może co najwyżej zostać wypuszczony na godzinny spacer.

„W więzieniu skazani nie są kierowani do pracy, co – paradoksalnie – jest osobną formą represji. W kolonii karnej można się w ograniczonym zakresie przemieszczać, czytać książkę czy ćwiczyć i nawet ciężka praca 'poprawcza' stanowi pewną psychologiczną ulgę. Czas szybciej mija, więzień ma jakąś rutynę, która umożliwia mu przetrwanie. Pozbawienie nawet tego, jest źródłem traumy” – mówi rozmówca PAP.

Sapiełka podkreśla jednak, że praca więźniów w kolonii karnej jest zbliżona do pracy niewolniczej, a więźniowie polityczni dostają najcięższe zadania. Stawki za pracę są minimalne i w zasadzie wynoszą tylko tyle, by wystarczyło na jedzenie i opłaty komunalnych. Więzień na Białorusi płaci bowiem za pobyt zakładzie karnym.

Spotkań z rodziną nie ma w ogóle na etapie postępowania przedsądowego, co ma być podyktowane „dobrem śledztwa”. Później widzenia te są bardzo rzadkie lub również zabronione, a więc więzień polityczny często nie ma możliwości kontaktowania się z bliskimi przez wiele miesięcy lub nawet lat.

Teoretycznie więzień ma prawo do skargi na zastosowane wobec niego nadużycia, jednak jest to skomplikowana procedura prawna, która do niczego nie prowadzi. Kontakty z adwokatami również są ograniczane.

„Przepisy mówią, że więzień musi sam o nie zawnioskować, a te wnioski są po prostu blokowane przez zakłady karne. Jest to regularna praktyka” – wyjaśnia Sapiełka.

Oddzielnym problemem jest resocjalizacja więźniów już po wyjściu na wolność. Wsparcie ze strony państwa, jeśli jest, to tylko symboliczne. Tym, którzy wyszli na wolność, grożą kolejne sfingowane procesy, w związku z czym często wybierają wyjazd z kraju, nierzadko – nielegalnie.

„Zawsze staramy się zwracać na to uwagę, również w kontaktach z państwami, które udzielają schronienia ludziom uciekającym z powodów politycznych. Potrzebują oni często wsparcia psychologicznego, finansowego, pomocy w znalezieniu pracy. To bardzo ważne, by państwa przyjmujące zdawały sobie z tego sprawę i były gotowe systemowo tę sytuację rozwiązywać, również kierując się własnym interesem” – podkreśla Sapiełka.

Według danych Wiasny na Białorusi jest obecnie 1420 więźniów politycznych. (PAP)

jc/