Ekspert: wygrana Zjednoczenia Narodowego byłaby złym znakiem dla Ukrainy

2024-06-15 09:19 aktualizacja: 2024-06-16, 13:46
Wieczór wyborczy Zjednoczenia Narodowego po zwycięskich wyborach do PE we Francji, fot. PAP/EPA/ANDRE PAIN
Wieczór wyborczy Zjednoczenia Narodowego po zwycięskich wyborach do PE we Francji, fot. PAP/EPA/ANDRE PAIN
Wygrana skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego w wyborach parlamentarnych we Francji byłaby złym znakiem dla Ukrainy; mogą powstać zastrzeżenia np. w sprawie dzielenia się przez sojuszników danymi wywiadowczymi - ocenia w rozmowie z PAP francuski ekspert Nicolas Tenzer.

Ekspert Centrum Analiz Polityki Europejskiej (CEPA) zastrzega, że nie wiadomo na razie, czy wyniki wyborów 30 czerwca pozwolą skrajnej prawicy na zdobycie większości bezwzględnej (289 miejsc) w parlamencie.

"Gdyby Zjednoczenie Narodowe (RN) ostatecznie wygrało, byłby to bardzo zły omen dla Ukrainy. Doskonale wiemy, że istnieją mocne powiązania między RN a Rosją, że parlamentarzyści tej partii i jej europosłowie nigdy nie głosowali za poparciem dla Ukrainy czy potępieniem zbrodni rosyjskich" - powiedział Tenzer.

Przypomniał, że prezydent Francji Emmanuel Macron ostatnio poczynił "duże postępy" w kwestii pomocy dla Ukrainy; są to np. decyzje w sprawie potencjalnego wysłania tam instruktorów wojskowych oraz plany przekazania Ukrainie samolotów Mirage 2000-5. "To wszystko może być zrewidowane", jeśli w wyborach zwycięży partia Marine Le Pen - ocenia ekspert.

Sama kampania wyborcza oznacza we Francji odciągnięcie uwagi od wojny na Ukrainie, jednak okres przedwyborczy będzie trwał krótko. Jak zauważa rozmówca PAP, administracja francuska, w tym ministerstwo sił zbrojnych, którym kieruje Sebastien Lecornu, będzie pracować nad decyzjami podjętymi przez Macrona w sprawie wsparcia dla Kijowa. Prezydent Macron uczestniczy w tych dniach w dwóch ważnych spotkaniach międzynarodowych: szczycie G7 i konferencji pokojowej w Szwajcarii dotyczącej Ukrainy.

Jednak, choć kampania nie zatrzyma wsparcia dla Kijowa, "rośnie niepokój o to, co będzie później" - mówi Tenzer.

Wygrana RN poskutkuje - jego zdaniem - brakiem zaufania do Francji; pojawi się "wiele zastrzeżeń, jeśli chodzi o dzielenie się danymi wywiadowczymi". Ekspert wyraża przypuszczenie, że "służby wywiadowcze USA, Niemiec czy Wielkiej Brytanii nie będą dzieliły się wrażliwymi informacjami".

Obawia się też, że środki podejmowane w celu przeciwdziałania dezinformacji rosyjskiej mogą zostać zakwestionowane przez skrajną prawicę, jeśli dojdzie ona do władzy.

Zdaniem Tenzera istnieje ryzyko ingerencji Rosji w kampanię wyborczą. Niedawno w Rosji zatrzymany został Francuz pracujący dla szwajcarskiej organizacji pozarządowej i ekspert ocenia, że może dojść do dalszych takich działań, "by wywrzeć nacisk na Francję". Sposobem wywierania presji mogą być również cyberataki wymierzone we Francję.

Tenzer wskazuje na możliwość ingerencji podobnej, jak podczas kampanii w USA przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku, które wygrał Donald Trump. Jak ocenia, istnieje ryzyko pojawienia się dezinformacji dotyczących poszczególnych kandydatów - np. z partii opowiadających się za wsparciem Francji dla Ukrainy. Ingerencje mogłyby dotyczyć poszczególnych okręgów wyborczych i choć, jak zastrzega ekspert, nie miałyby wielkiego wpływu całościowego, to mogłyby w pewien sposób wpłynąć na lokalne wyniki głosowania.

 

Z Paryża Anna Wróbel (PAP)

sma/