"14 grudnia 2023 roku TSUE wydał kolejny już wyrok w polskiej sprawie frankowej zarejestrowanej pod sygn. akt C-28/22. Wyrok o tyle przełomowy, bo ujednolicający zasady rozliczeń frankowiczów z bankami i powodujący, że bankom powinno zacząć zależeć na szybszym kończeniu procesów sądowych" - wskazała mec. Karolina Pilawska z kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.
Zwróciła uwagę, że to, iż umowy kredytów powiązanych z kursami walut obcych w Polsce, w szczególności z kursem CHF, są nieważne wiadomo nie od dziś.
"Sporna pozostaje kwestia dokonywania rozliczeń pomiędzy kredytobiorcą a bankiem i wyrok TSUE wiele tych wątpliwości rozstrzygnął" - wskazała mecenas.
Pilawska dodała, że nie ma może jednoznacznego stanowiska TSUE w zakresie początkowego momentu liczenia terminu przedawnienia roszczeń banków, ale jasna wskazówka płynąca z Luksemburga daje polskim sądom odpowiednie podstawy określania tego terminu.
"TSUE jasno wskazał, że to termin przedawnienia roszczeń banku wynikających z nieważności umowy kredytu nie może rozpocząć swojego biegu od dnia, w którym stała się ona trwale bezskuteczna, czyli w praktyce, kiedy kredytobiorca – ustnie przed sądem albo na piśmie oświadczył - że żąda ustalenia nieważności tejże umowy kredytu" - wyjaśniła.
Dodała, że Trybunał odniósł to także do sytuacji konsumenta, dla którego termin przedawnienia jest liczony od momentu, w którym dowiedział się lub powinien się dowiedzieć o nieuczciwym charakterze postanowień umownych powodujących nieważność całej umowy kredytu.
"TSUE jasno wskazuje, trochę na zasadzie lustrzanego odbicia, że termin ten powinien być liczony dla banku od momentu, w którym powziął wiedzę o kwestionowaniu umowy przez danego kredytobiorcę, czyli od doręczenia do banku wezwania do zapłaty, zawezwania do próby ugodowej, reklamacji czy też samego odpisu pozwu. Oczywistym jest bowiem, że bieg przedawnienia roszczeń konsumenta nie może upłynąć szybciej niż przedsiębiorcy" - zaznaczyła mecenas.
Przypomniała, że drugie zagadnienie, które wymagało interwencji TSUE, to kwestia zatrzymania, która była wykorzystywana przez banki to pozbawiania kredytobiorców odsetek za opóźnienie.
"W polskim porządku prawnym zatrzymanie ma funkcję hamującą, czyli jego podniesienie przez bank hamuje naliczanie odsetek za opóźnienie należnych frankowiczowi. Trybunał Unijny stwierdził, że bank nie może powołać się na prawo zatrzymania, jeżeli wykonanie tego prawa powoduje utratę przez konsumenta prawa do uzyskania odsetek za opóźnienie. Odpowiedź nie mogła być bardziej jednoznaczna" - podkreśliła Pilawska.
Jej zdaniem rozstrzygnięcie TSUE dość mocno rewiduje zasady rozliczeń, które zostały stworzone po wydaniu przez Sąd Najwyższy 7 maja 2021 r. uchwały w sprawie o sygn. akt III CZP 6/21, która wprowadziła instytucję "bezskuteczności zawieszonej" i dała sygnał bankom, aby podnosiły zarzut zatrzymania w procesach z frankowiczami.
"Teraz czas, aby polscy sędziowie wrócili do orzekania bez stosowania osobliwych teorii tworzonych na potrzeby sporów frankowych" - zauważyła ekspertka.
"Warto też wskazać, że to rozstrzygnięcie, jak i dwa pozostałe grudniowe orzeczenia TSUE w polskich sprawach (wyrok z 7 grudnia 2023 roku, sygn. akt C-140/22 i postanowienie z 11 grudnia 2023 roku, sygn. akt C-756/22) powinno zmobilizować banki do podejmowania działań zmierzających do kończenia w racjonalnym terminie sporów sądowych z kredytobiorcami" - dodała mecenas, wskazując, że dotychczasowa praktyka polskich sądów, która pozbawiała kredytobiorców odsetek za opóźnienie albo ograniczała okres, za który te odsetki były zasądzane, była dla banków "niezwykle korzystna" i de facto "dość wygodna".
"Proces sądowy mógł trwać latami, a bank nie ponosił żadnych konsekwencji, bo jeżeli podnosił zarzut zatrzymania chociażby w odpowiedzi na pozew, to kredytobiorca nie dostawał żadnych odsetek. W efekcie kredytobiorca tracił niejednokrotnie kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tysięcy złotych. Po wyroku TSUE ta praktyka powinno zostać gruntownie zrewidowana na korzyść konsumentów" - podsumowała Pilawska. (PAP)
autor: Anna Bytniewska
jc/