Ekspertka: brutalny atak na Izrael pokazuje, że Hamas przemocą chce wyszarpać sobie miejsce przy politycznym stole

2023-10-17 07:02 aktualizacja: 2023-10-17, 12:43
Konflikt Hamas-Izrael. Fot. PAP/Ali Jadallah / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM
Konflikt Hamas-Izrael. Fot. PAP/Ali Jadallah / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM
Postępująca normalizacja arabsko-izraelska była jednym z czynników, który doprowadził do niedawnego brutalnego ataku Hamasu na Izrael. Organizacja ta chce siłą militarną i przemocą wyszarpać sobie miejsce przy politycznym stole – ocenia w rozmowie z PAP ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Sara Nowacka.

„Atak – ze względu na wielomiesięczne lub kilkuletnie przygotowania – nie mógł być spowodowany jakimiś niedawnymi wydarzeniami. Myślę, że postępująca normalizacja arabsko-izraelska, a zwłaszcza rozmowy prowadzone pomiędzy Arabią Saudyjską i Izraelem, miały znaczenie w tym sensie, że była to próba dogadania się w sprawie Palestyny bez Palestyny” – zauważa rozmówczyni PAP.

„Hamas chciał o sobie przypomnieć, zaznaczyć swoją obecność. Nie dość, że Palestyna zniknęła z agendy państw arabskich w ich pomyśle na relacje z Izraelem, to dodatkowo Hamas był w tej kwestii podmiotem zupełnie izolowany, może nie licząc Kataru” – dodaje Nowacka.

Władze Izraela, przy pomocy Stanów Zjednoczonych, podjęły w ostatnich latach kilka prób normalizacji stosunków z kilkoma krajami arabskimi. W 2020 roku podpisano tzw. porozumienia Abrahamowe ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem. W ostatnich miesiącach, w związku ze wspólnym zagrożeniem ze strony Iranu, doszło też do zbliżenia z Arabią Saudyjską.

Agencja AFP poinformowała jednak, że związku z wojną pomiędzy Izraelem a Hamasem, Rijad zdecydował o zawieszeniu rozmów o normalizacji stosunków z Tel Awiwem.

Komentując wpływ nawiązywanych relacji Izraela z postrzeganymi jako adwokaci kwestii palestyńskiej krajami arabskimi, analityczka PISM mówi: „Dużą role w wybuchu tej wojny odegrało to, że zarówno państwa regionu, jak przedstawiciele Zachodu, rozmawiali o Bliskim Wschodzie z pominięciem wieloletniego konfliktu Palestyńczyków z Izraelem”.

„Szczególnie istotna była w tym względzie rola wypracowywanego zbliżenia Rijadu z Tel Awiwem – Arabia Saudyjska odgrywa bowiem rolę lidera kształtowania arabskiej opinii. Starano się pozbawić Hamas legitymacji, chociaż wśród samych Palestyńczyków cieszy się wyraźnym poparciem. Myślę, że ten atak był pewnym pomysłem organizacji na zagwarantowanie sobie miejsca w przyszłych rozmowach na temat przyszłości Palestyny. Trochę przypomina to rozwój Hezbollahu, który przez swoją siłę militarną wyszarpał sobie miejsce przy politycznym stole” – ocenia Nowacka.

Odpowiadając na pytanie o to, czy ostatnim atakiem na Izrael terroryści mogą poprawić swoją pozycję negocjacyjną i pozytywnie wpłynąć na sytuację Palestyńczyków, rozmówczyni PAP zaznacza, że „trudno to sobie wyobrazić”.

„Reakcje Zachodu sugerują, że Hamas nie stanie się raczej partnerem w rozmowach w sprawie rozwiązania kwestii palestyńskiej. Na początku października udowodnił, że organizacje słusznie określa się terrorystyczną” – podkreśla ekspertka PISM.

Rozważając na temat ewentualnych prób zatrzymania walk i deeskalacji konfliktu, wskazuje, że „największy wpływ na Hamas miałyby władze Kataru”.

„Myślę, że jeśli dojdzie kiedyś do prób deeskalacji i przerwania wojny, to Katar mógłby jakoś wpływać na Hamas. Tradycyjnym mediatorem pomiędzy Izraelem i Strefą Gazy był zawsze Egipt, jednak obecne władze tego kraju są mocno anty-islamistyczne, dlatego nie jest jasne, jak w tej chwili wyglądają relacje Kairu z Hamasem. Nie wykluczam też powstania jakiegoś forum arabskiego, które mogłoby wspólnie rozmawiać z obiema stronami” – wyjaśnia Nowacka.

Odnosząc się do rozmów na temat najnowszej odsłony walk pomiędzy Izraelem i Palestyńczykami, przyznaje, że jej – jako osobie zajmującej się regionem zawodowo – „trudno znaleźć odpowiedni język, by mówić o tych wydarzeniach”.

Z jednej strony mamy okropne, bestialskie działania Hamasu, które bezwzględnie zasługują na najsilniejsze potępienie. Z drugiej jednak mamy izraelski prawicowy rząd, który znacznie ogranicza palestyńską przestrzeń do życia właściwie bezkarnie. To oczywiście nie tłumaczy barbarzyństwa terrorystów, ale od lat mówi się o tym, że Palestyńczycy tracą nadzieję na to, że mogą cokolwiek ugrać inaczej, niż przemocą” – wyjaśnia rozmówczyni PAP.

Jakub Bawołek (PAP)

jc/