W tym roku przypada 25. rocznica wejścia Polski, Czech i Węgier do NATO i 20. rocznica przystąpienia do Sojuszu państw bałtyckich, Rumunii, Bułgarii, Słowacji i Słowenii.
Dempsey podkreśla, że proces rozszerzenia nie był czymś oczywistym w latach 90. XX wieku, bo wewnątrz Sojuszu panowały podziały na temat tego, w jakim kierunku ma podążać organizacja.
"Były kraje, które uważały, że Sojusz nie powinien się rozszerzać w kierunku wschodnim z powodu Rosji. Nawet amerykańska administracja była wtedy podzielona" – zaznacza rozmówczyni PAP. Jednocześnie – jak dodaje - panowało przekonanie, że Europa musi być wolna i zjednoczona.
"Zwolennicy tego punktu widzenia ostatecznie wygrali. Nadszedł rok 1999 – Madeleine Albright była wtedy sekretarzem stanu USA – który był psychologicznie niezwykle ważny dla Warszawy, Pragi i Budapesztu, ponieważ było to dla nich jak powrót do domu, był pozbyciem się pozostałości Układu Warszawskiego. Trzy kraje stały się częścią militarnego, nastawionego na obronę Sojuszu" – komentuje Dempsey.
Jej zdaniem politycznie, a nawet militarnie nie uzupełniono tego procesu niezbędnymi działaniami ze strony państw zachodniej Europy ze względu na niepewność, jak zachowa się Rosja. "Nie było gotowości do konsolidacji euroatlantyckich instytucji, szczególnie NATO i UE, co nastąpiło dopiero później" – zauważa ekspertka.
Jak uzupełnia, trudno dziś powiedzieć, w jakim zakresie rozszerzenie NATO miało wpływ na stosunek Rosji do państw Europy Środkowowschodniej. Amerykanie dali Rosji zapewnienia, że rozszerzenia nie jest wymierzone w Rosję, że jego celem jest stabilności, bezpieczeństwo, modernizacja sił zbrojnych, a pomimo tego Władimir Putin zawsze mówił o NATO i stało się ono ważną częścią jego krytyki Zachodu - dopowiada.
Dempsey uważa, że NATO jest dziś bardziej atrakcyjną dla członków organizacją niż w przeszłości. "Powodem jest to, co się stało w Rosji, co się stało w Gruzji, Azerbejdżanie i Armenii, Białorusi, wreszcie Ukrainie. Wszystkie kraje Europy centralnej, państwa bałtyckie, Rumunia i Bułgaria traktują NATO jak swój system obrony. Bez względu na to, co się stanie w USA, wierzą, że NATO może działać skutecznie, ponieważ UE nie może działać w kwestii bezpieczeństwa i obrony" - podkreśla ekspertka. Dodaje, że te kraje absolutnie wierzą Pentagonowi i amerykańskim instytucjom, że zostaną obronione, bez względu na kierunki zmian politycznych w USA.
Według Dempsey, nie ma wątpliwości, że po wydarzeniach w Gruzji w 2008 roku i na Ukrainie w 2014 roku Polska dokonała ogromnego skoku jeśli chodzi o wydatki na sektor obronny. "Polska widzi bezpieczeństwo i zagrożenia zupełnie inaczej niż zachodnioeuropejscy członkowie NATO. Polskie władze maja duże szczęście, że opinia publiczna popiera wydawania takich środków na obronność" - podsumowuje.
Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)
nl/