Premier Słowacji Robert Fico został postrzelony w środę w mieście Handlova, gdzie na wyjazdowym posiedzeniu zebrał się rząd Słowacji. Do premiera kilka strzałów oddał 71-letni Juraj C. Jego czyn został oceniony jako motywowany politycznie.
Politolożka, prof. Akademii Marynarki Wojennej Iwona Jakimowicz-Pisarska zauważyła, że Słowacja od samego początku była "bardzo trudnym tworem", w kontekście struktury społecznej i funkcjonowania elit. Jak dodała, polityka słowacka od 1993 r. roku, czyli od ustanowienia Republiki Słowackiej, jest bardzo brutalna "jak na warunki polskie i europejskie".
"Ona była już brutalna za czasów poprzedniego premiera, Vladimira Mecziara - dyktatora, kogoś kto chciał uzurpować władzę. Potem to się trochę uspokoiło. Ale pamiętajmy o zabójstwie dziennikarza śledczego Jana Kuciaka i jego narzeczonej w 2018 r., w sprawie którego ślady prowadzą do Fica. Potem, w 2023 r. doszło do podwójnego morderstwa przed barem w Bratysławie, gdzie zabójca powiedział wprost, że chciał zabić premiera, a to były tylko osoby w zastępstwie. W międzyczasie były ataki na prezydent Zuzanę Czaputovą, która dopiero teraz zaczyna o tym mówić" - podkreśliła ekspertka.
Zwróciła uwagę, że na Słowacji wciąż dochodzi do ataków hejterskich m.in. na osoby publiczne, które komentują politykę słowacką i są ze środowiska dziennikarskiego. Zdaniem politolożki, ataku na premiera w pewnym sensie można było się spodziewać. "Oczywiście, nikt nie wiedział, że to będzie premier. Myślałam, że tą ofiarą może być teraz kobieta, ale to, że dojdzie do tego typu wybuchu, było dla mnie rzeczą do przewidzenia" - powiedziała.
Prof. Jakimowicz-Pisarska podkreśliła, że polaryzacja społeczeństwa i eskalowanie mowy nienawiści na Słowacji nie jest widoczne na pierwszy rzut oka. Jak dodała, mimo, że agresja jest stosowana w stosunku do osób publicznych na ulicach czy w przestrzeni publicznej, to widoczna jest dysproporcja pomiędzy agresją w miejscach publicznych, a w mediach społecznościowych, gdzie ludzie czują się anonimowi.
Zaznaczyła, że na Słowacji jest "pewnego rodzaju polityczne przyzwolenie" na mowę nienawiści. Jako przykład podała m.in. premiera Fico, który regularnie w przestrzeni publicznej nazywał Czaputovą "amerykańską agentką", podobnie jak jego polityczny kolega Lubosz Blaha, który oskarżał prezydent o bycie "zdrajczynią" w niecenzuralny sposób. "To jest ta czerwona granica, której my wiemy, że się w debacie publicznej nie przekracza" - zauważyła.
"Nawet jeżeli w Polsce politycy walczą ze sobą i ta kampania nie zawsze jest tak elegancka, to ludzie mają więcej samokontroli. To nie jest tak ostre i brutalne, jak na Słowacji" - dodała.
Jako kolejny problem, politolożka wymieniła "szczucie na media", przejawiające się nie tylko wskazywaniem przez polityków na konkretne czasopisma czy stacje telewizyjne, ale na nazwiska dziennikarzy, którzy są publicznie obrażani. "Dziennikarze i politycy dostają pogróżki. O tym się za dużo nie rozmawia i chociaż trochę się to zmienia po ataku na premiera, nie jest to jeszcze taka skala, która mogłaby być wentylem dla społeczeństwa" - wskazała.
Prof. Jakimowicz-Pisarska zaznaczyła, że mowa nienawiści jest najczęściej stosowana w stosunku do kobiet. "Brakuje dzisiaj solidarności ze słowackimi dziennikarkami, polityczkami, aktorkami, pisarkami. To jest bardzo duża grupa kobiet, które nie mają wsparcia i nie mogą głośno mówić o zastraszaniu, jakie ich spotyka. Zamiast tego po prostu wycofują się np. z działalności publicznej, ponieważ to traktowanie jest nie do zniesienia" - tłumaczyła. Dodała, że poziom wulgarności na Słowacji jest nieporównywalny do europejskiego.
Według politolożki, mimo tego, że politycy postulują wyciszenie mowy nienawiści, sami ją napędzają. "Opracowane zostały już symptomy narastania agresji, która może eskalować i prowadzić do bardzo dużych społecznych niepokojów i one niestety jak ulał pasują do sytuacji, która ma miejsce na Słowacji. To jest bardzo niebezpieczne" - powiedziała.
Ekspertka przyznała, że na Słowacji "pod skórą" czuć niepokój społeczny. "Wyczuwa się pewien lęk. W Polsce my się nie boimy, nawet mimo zabójstwa Pawła Adamowicza wierzymy, że kolejni prezydenci miast mogą wychodzić publicznie bez ochrony, mogą normalnie spotykać się z wyborcami itd. Nie powinno być tak, że polityk musi się bać, ponieważ wyborcy są tak nakręceni, tak spolaryzowani" - podkreśliła.
"Słowacja jest państwem europejskim, przyfrontowym. Musimy mieć świadomość tego, że każda taka destabilizacja, czy to na Litwie, Łotwie, w Polsce czy na Słowacji, zawsze będzie niebezpieczna dla Europy, jako struktury politycznej. Powinniśmy się teraz o siebie wyjątkowo troszczyć i to zainteresowanie Słowacją powinno wynikać właśnie z troski" - stwierdziła prof. Jakimowicz-Pisarska.
Jak oceniła, rozwiązaniem problemu na Słowacji nie jest zmiana prawa, a procesy, jakie muszą zajść w społeczeństwie. "To się ani nie rodzi, ani nie kończy z dnia na dzień. To nie jest tak, że problem rozwiąże się po nieudanej próbie morderstwa premiera. To musi być długi proces rozminowywania społeczeństwa. Pytaniem jest jednak, czy Słowacy mają do tego narzędzia i czy będą chcieli to zrobić" - zaznaczyła.
Zdaniem politolożki, atak na premiera nie jest początkiem, ani końcem, a jedynie punktem krytycznym sytuacji, w jakiej znajduje się Słowacja. "Obawiam się, że społeczeństwo jeszcze bardziej się spolaryzuje" - przyznała. Zastrzegła jednak, że bardzo dużo zależeć będzie od tego, jak zachowa się sam premier, jak zareaguje świat i na ile silni są Słowacy.
"Wielu komentatorów mówi, że Słowacy są przyzwyczajeni, nauczeni mobilizacji obywatelskiej, wychodzenia, protestowania i to jest racja, ale moje pytanie brzmi: gdzie jest granica ich cierpliwości? Ile razy można wyjść na pokojowy protest? Ile razy można wyrażać swoje niezadowolenie?" - podkreśla ekspertka.
"Mam wrażenie, że to podkręcanie ciśnienia powoduje, że ten bardzo dobry, spokojny naród w pewnym momencie wybuchnie. To są bardzo dobrzy, szczodrzy i prości, w najlepszym tego słowa znaczeniu ludzie, z trudną i wciąż nieprzepracowaną historią" - zauważyła prof. Jakimowicz-Pisarska. (PAP)
Autorka: Delfina Al Shehabi
kgr/