Ekspertka o rozmowie Trump-Putin: nie przybliżyła do pokoju między Rosją a Ukrainą
Wtorkowa rozmowa prezydentów USA Donalda Trumpa i Rosji Władimira Putina nie przybliżyła nas do pokoju między Rosją a Ukrainą - oceniła ekspertka zajmująca się badaniami nad pokojem i konfliktami międzynarodowymi, wykładowczyni Collegium Civitas Katarzyna Anna Przybyła.

Po rozmowie Trumpa z Putinem Biały Dom poinformował, że obaj przywódcy uzgodnili zawieszenie broni dotyczące energetyki i infrastruktury oraz natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji w sprawie dalszych kroków na rzecz zakończenia wojny na Ukrainie. Rokowania mają się odbywać na Bliskim Wschodzie. Kreml poinformował z kolei, że Putin zgodził się wstrzymać ostrzał ukraińskiej infrastruktury energetycznej na 30 dni i wydał już właściwy rozkaz rosyjskiej armii. Jednocześnie w komunikacie opublikowanym przez Kreml znalazło się stwierdzenie, że "kluczowym warunkiem" rozwiązania konfliktu na drodze dyplomacji jest całkowite zakończenie zagranicznej pomocy wojskowej dla Ukrainy oraz wstrzymanie przekazywania jej informacji wywiadowczych.
Zdaniem ekspertki, są co najmniej dwa duże problemy związane z rozmowami prezydenta USA i prezydenta Rosji. "Po pierwsze, jest to rozmowa osoby o wątpliwym moralnym kompasie, która nie szanuje prawa i instytucji, z osobą o wątpliwym moralnym kompasie, która nie szanuje prawa i instytucji. Więc jeśli się zastanawiamy, czy takie rozmowy zwiększają nasze bezpieczeństwo i przybliżają do pokoju, to odpowiedź brzmi: 'nie'" - wskazała.
Według Przybyły drugi problem "wiąże się właśnie z 'pokojem'".
"Pokój w rozumieniu prezydentów Trumpa i Putina nie jest pokojem, na którym powinno nam zależeć. Pokój to nie jest zaprzestanie walk za wszelką cenę. Badacze mówią o takim pokoju – pokój negatywny, bo znika wtedy tylko bezpośrednia przemoc. Natomiast to, do czego powinniśmy dążyć, to pokój pozytywny, czyli nie tylko brak otwartego konfliktu zbrojnego, ale też sytuacja, w której nie boimy się, że ktoś nas znowu zaatakuje, w którym oprawca uznaje swoje winy wobec ofiary i w którym podejmujemy próbę oddania sprawiedliwości. Pokój to odbudowa infrastruktury, ale też relacji i zaufania. Prezydenci USA i Rosji o tym pokoju nie rozmawiają. Władimirowi Putinowi zdecydowanie na takim pokoju nie zależy" - podkreśla ekspertka.
Jej zdaniem, w krótkim terminie zaprzestanie ataków, nawet tylko na infrastrukturę energetyczną, jest generalnie dobrą wiadomością, bo w przypadku konfliktów zbrojnych chodzi o ludzkie życie, o którym czasem się zapomina, gdy mówimy o wielkiej polityce i rozmowach na najwyższym szczeblu.
Zdaniem ekspertki, to, czy w długim terminie decyzja o czasowym zaprzestaniu ataków jest korzystna dla sprawy, zależy od intencji stron: czy chodzi faktycznie o pokazanie dobrej woli i o czas na ustalenie kolejnych kroków, czy jest to zabieg propagandowy, granie na czas lub danie sobie szansy na zwiększenie przewagi. "Jeśli mówimy o Rosji Putina, ta druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna, szczególnie że – jak informują przedstawiciele Ukrainy na X – już po rozmowie Trump-Putin doszło do rosyjskiego ataku na infrastrukturę energetyczną w Ukrainie" - zauważyła Przybyła.
Pytana, czy rozmowa Putina z Trumpem oznacza przejście do decydowania o Ukrainie bez Ukrainy, Przybyła zaznaczyła, że nie ma nic złego w rozmawianiu tylko z jedną stroną konfliktu bez udziału drugiej, a później z drugą bez udziału pierwszej. "To normalna część prowadzenia mediacji. Problem jest wtedy, gdy mediator dogaduje się z jedną stroną za plecami drugiej lub zależy mu tylko na wyniku bez względu na koszty" - wskazuje ekspertka.
Podsumowując wizerunkowe efekty rozmowy, Przybyła zaznaczyła, że Trump już przedstawia ją jako swój sukces. "Sądzę, że Europa i państwa, takie jak Kanada, będą bardziej krytyczne w ocenie" - podkreśliła. "Natomiast dla rosyjskiego prezydenta, który jest zbrodniarzem wojennym, rozmowy z amerykańskim prezydentem to duża szansa, nie tylko w kontekście konfliktu z Ukrainą. To również szansa na złamanie jedności i osłabienie szeroko pojętego Zachodu, stąd warunki Putina dotyczące zawieszenia broni" - dodała.
Niedługo po rozmowie telefonicznej prezydenta USA z przywódcą Rosji w stolicy Ukrainy, Kijowie, ogłoszono we wtorek wieczorem alarm i słychać było wybuchy oraz wystrzały działek przeciwlotniczych. Alarm związany był z zagrożeniem uderzenia rakietami balistycznymi oraz dronami, które pojawiły się nad ukraińską stolicą. (PAP)
wni/ mrr/ mhr/gn/