Ekspertka: syntetyczne opioidy uzależniają natychmiast [WYWIAD]

2024-06-22 06:11 aktualizacja: 2024-06-22, 13:14
Próbki fentanylu do analizy. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/Mauricio Duenas
Próbki fentanylu do analizy. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/Mauricio Duenas
Substancje psychoaktywne, zwłaszcza te z grupy opioidów, odcinają na chwilę od negatywnych emocji, ale uzależniają nawet po jednym, dwóch zażyciach, a wyjście z nałogu wymaga ogromnej i długotrwałej pracy nad sobą – powiedziała PAP psychoterapeutka Jagoda Władoń-Wilecka.

Fentanyl to silny opioidowy lek przeciwbólowy. Można go dostać wyłącznie na receptę. Staje się jednak w Polsce coraz popularniejszym narkotykiem. Od 17 czerwca Centrum e-zdrowia monitoruje codziennie preskrypcję leków psychotropowych i narkotycznych, w tym fentanylu, bo w obrocie jest coraz więcej takich recept.

Od początku 2024 r. Główny Inspektorat Sanitarny zanotował 48 przypadków zatruć tą substancją. W lutym po fentanylu zmarły trzy osoby w Żurominie (woj. mazowieckie), a pod koniec zeszłego roku jedna w Poznaniu.

Jagoda Władoń-Wilecka, specjalistka psychoterapii uzależnień, współtwórczyni wielu placówek stowarzyszenia Monar, dyrektorka Ośrodka Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień Monar w Wyszkowie, podkreśliła w rozmowie z PAP, że niewłaściwy sposób informowania o problemie może nakręcić spiralę zainteresowania tym i innymi syntetycznymi opioidami.

PAP: Mamy w ostatnim czasie cztery potwierdzone przypadki śmierci po fentanylu, syntetycznym opioidzie, który staje się coraz powszechniej stosowany w Polsce. Nie w anestezjologii, nie do leczenia bólu – do czego jest przeznaczony, ale wśród użytkowników substancji psychoaktywnych. Co się wydarzyło, że ten bardzo silny lek staje się dziś w Polsce coraz popularniejszym narkotykiem?

Jagoda Władoń-Wilecka: Fentanyl jest faktycznie obecny w Polsce, ale nie jest on dominującą substancją ani największym problemem naszej sceny narkotykowej. Stał się jednak tematem numer jeden w mediach i w tym sensie jest to temat gorący. Narkotykowe trendy rozlewają się po świecie i tak jest również z tym syntetycznym opioidem. Aktualnie jednak skala tego problemu jest w Europie nieporównywalnie mniejsza niż w USA, gdzie koncerny farmakologiczne wypromowały fentanyl i inne syntetyczne opioidy, m.in. oxycodon i oxycontin, jako panaceum na wszelkie bóle. Dostępność, system dystrybucji i reklamy spowodowały tam w pewnym momencie modę na ich stosowanie.

PAP: A jak wygląda sytuacja w Polsce?

J.W.-W.: Nie należy bagatelizować potwierdzonych przypadków używania syntetycznych opioidów w Polsce, tym bardziej zgonów nimi spowodowanych. Jednak nie są to wciąż substancje psychoaktywne najbardziej rozpowszechnione.

PAP: Co dominuje?

J.W.-W.: To katynony, a wśród nich mefedron i jego pochodne. Jest również wiele innych nowych zjawisk i substancji, o których trzeba mówić, a przede wszystkim skutecznie zapobiegać ich rozpowszechnianiu i pomagać osobom ich używającym.

Poza fentanylem nowym trendem w dystrybucji syntetycznych opioidów w Polsce są nitazeny. To również syntetyczne opioidy należące do innej grupy tych substancji, ale równie niebezpieczne. Zanotowano przypadek sprzedaży nitazenu w postaci tabletek oksykodonu, czyli silnego leku przeciwbólowego zawierającego fentanyl. Nieznana w działaniu substancja przy braku tolerancji na nią może doprowadzić do realnego zagrożenia życia.

Z naszych doświadczeń w pracy terapeutycznej wynika, że głównym modelem używania substancji psychoaktywnych w Polsce jest politksykomania, czyli używanie wielu różnych substancji psychoaktywnych w różnych konfiguracjach dla osiągnięcia określonych stanów. Najpopularniejsze są wspomniane substancje z grupy katynonów i metkatynonów – zwłaszcza mefedron, a także syntetyczne kannabinoidy oraz nadal amfetamina czy metamfetamina, MDMA, wciąż też marihuana i kokaina.

PAP: Ministerstwo Zdrowia zdecydowało jednak, że będzie codziennie monitorować recepty na leki psychotropowe i narkotyczne, w tym fentanyl, bo w obrocie jest coraz więcej takich recept.

J.W.-W.: System wymaga uszczelnienia, dotychczasowy monitoring sposobu wystawiania e-recept na takie środki był nieskuteczny. Słusznie wprowadzono zaostrzenia, nie rozwiążą one jednak całości problemu, ponieważ są również inne ścieżki pozyskiwania fentanylu.

PAP: Kto i jak je pozyskuje?

J.W.-W.: Obok indywidualnych prób ich zdobycia poprzez kradzieże z placówek medycznych czy aptek działalność prowadzą zorganizowane grupy przestępcze, które odzyskują fentanyl m.in. ze zużytych materiałów medycznych i wprowadzają je do nielegalnego obrotu przez internet lub sprzedaż bezpośrednią, jak w Żurominie, gdzie fentanyl doprowadził do śmierci wielu młodych osób. I to nie tylko w ostatnich latach. Spowodował tam serię śmierci młodych ludzi już w 2018 r.

PAP: Jakimi jeszcze drogami rozprowadza się fentanyl?

J.W.-W.: W różnych krajach Europy dystrybuowany jest on tak, jak inne narkotyki w postaci tabletek, proszku, płynu, substancji wziewnej, ale jego śladowe ilości były wykrywane w innych narkotykach, a także w liquidach do e-papierosów z nielegalnych sieci dystrybucji.

Podstawowym składnikiem liqidów do wapowania jest nikotyna, groźna substncja psychoaktywna, której nie wolno bagatelizować. Są tam także glikole propylenowe i chemiczne substancje zapachowe odpowiedzialne za określone aromaty, w tym niebezpieczna wanilina, butanodion i wiele innych, a poza tym domieszki substancji, które mogą wzmocnić mechanizm uzależnienia albo negatywnie wpływać na organizm. Tak właśnie może działać w e-papierosach fentanyl czy nitazen lub inne silnie uzależniające substancje. Sprawiają one, że uzależnienie rozwija się jeszcze szybciej, a potrzeba sięgania po ten produkt jest coraz silniejsza. Na razie to zjawiska epizodyczne, które powinny być jednak sygnałem ostrzegawczym dającym asumpt do podejmowania racjonalnych działań w obszarze przeciwdziałania uzależnieniom.

PAP: Fentanyl jest około stu razy mocniejszy od morfiny, kilkadziesiąt razy mocniejszy od heroiny. Jak przebiega uzależnienie tak silną substancją?

J.W.-W.: Im mocniejsza substancja, tym szybciej pojawia się uzależnienie psychiczne, a w przypadku opioidów także fizyczne. Pojawiają się tzw. głody narkotykowe, czyli zespoły abstynencyjne, które ze względu na swój przebieg wymuszają użycie za wszelką cenę kolejnej dawki.

W wielu krajach pojawiły się na czarnym rynku pochodne fentanylu, które są od niego zdecydowanie silniejsze, np. sufentanyl czy karfentanyl, ok. dziesięć tysięcy razy silniejszy w działaniu od morfiny.

PAP: Wystarczy zażyć go raz, żeby umrzeć?

J.W.-W.: W przypadku każdej substancji psychoaktywnej jest takie ryzyko, to kwestia dawki i indywidualnej tolerancji na dany narkotyk, a także towarzyszących temu czynników. Dealerzy są zainteresowani uzależnieniem od siebie i środków, które oferują potencjalnym klientom, bo to dla nich gwarancja zysku. Sprzedają ilości, które mają uzależnić, a nie zabić od razu. Ale ryzyko zgonu jest tym wyższe, im silniejsza substancja i niższa tolerancja na substancję.

PAP: Jak szybko syntetyczne opioidy uzależniają?

J.W.-W.: Czasem nawet po jednym-dwóch zażyciach. Zależy to od stanu, jakiego poszukuje użytkownik tych substancji. Jeśli uzyskuje on oczekiwany efekt, na pewno sięgnie po tę substancję kolejny raz, a potem będzie już musiał po nią sięgać.

Nie powinniśmy o tak poważnym problemie społecznym, jakim jest uzależnienie i nowe substancje psychoaktywne, mówić w tonie sensacji, możemy nakręcić niepotrzebna spiralę zainteresowania nimi. Zwłaszcza media odgrywają tu odpowiedzialną społecznie rolę.

Po rozpętaniu w mediach „fentanylowej burzy” weszłam na jedno z forów internetowych poświęconych substancjom psychoaktywnym. Naliczyłam ponad 200 postów młodych ludzi z pytaniami o to, gdzie kupić fentanyl i jak go używać. Wychodzili z założenia, że skoro media tyle miejsca poświęcają tej substancji, to musi ona dostarczać bardzo mocnych doznań. I oni chcą to przeżyć. Musimy zatem bardzo odpowiedzialnie informować o poziomie zagrożenia – adekwatnie do jego skali, racjonalnie, tak, by przeciwdziałać temu zjawisku, a nie, mimowolnie, kreować modę na tę, czy inną substancję.

PAP: Czy pokazanie w telewizji człowieka, który po zażyciu fentanylu wygląda jak zombie i podanie informacji, że jego zażycie doprowadzić może do śmierci, jest kreowaniem mody na fentanyl?

J.W.-W.: Dla osób, które mają już jakieś doświadczenia z substancjami psychoaktywnymi i szukają nowych doznań, może to być zachęcające. Zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy szczególnie poszukują ryzykownych doświadczeń. Żyjemy w niespokojnych czasach, im więcej czynników stresujących, tym bardziej chcemy uśmierzać lęk przed życiem.

Substancje psychoaktywne, zwłaszcza te spowalniające – z grupy opioidów, są "lekiem" na ból egzystencji. Odcinają na chwilę od negatywnych emocji, niwelują lęk, dają poczucie błogostanu. Młodzi, którzy takich stanów poszukują, z doświadczeniem traumy, którzy czują się z różnych przyczyn źle we własnej skórze, są na to podatni. Wtedy obrazki, o jakich pani wspomniała, nie robią na nich wrażenia. Liczy się to, by się odciąć od tego, co realne i co bolesne.

PAP: Jakie jest pani doświadczenie jako terapeutki z wyprowadzaniem ludzi z uzależnienia od tak silnych substancji? Czy to jest możliwe?

J.W.-W.: Oczywiście, że jest możliwe. Od ponad 40 lat ja i moi koledzy w Stowarzyszeniu MONAR pracujemy z osobami głęboko uzależnionymi od substancji psychoaktywnych, a wśród naszych byłych pacjentów są tysiące osób, które wyszły z uzależnienia i żyją wolne od nałogu, spełniając się osobiście i zawodowo. To jest nasz największy sukces.

Ale zanim powiem więcej o terapii, muszę podkreślić, że skoro problem z fentanylem i innymi syntetycznymi opioidami rośnie, to my, jako państwo, musimy być na to dobrze przygotowani. Należy wprowadzić wiele pragmatycznych, sprawdzonych rozwiązań systemowych, działać interdyscyplinarnie, by przeciwdziałać narastaniu tego zjawiska i by skutecznie obniżać zagrożenie zdrowia i życia młodych ludzi.

PAP: Co to znaczy?

J.W.-W: Bardzo ważne jest – obok prewencji, profilaktyki i terapii – byśmy stosowali rozwiązania z zakresu redukcji szkód, w tym przypadku byłoby to zwiększenie dostępność naloksonu.

Nalokson to lek stanowiący swoistą odtrutkę, jest w stanie odwrócić skutki przedawkowania fentanylu lub innych opioidów, zwłaszcza zatrzymać zapaść oddechową, która jest najczęstszą przyczyną zgonów przy przedawkowaniu opioidów.

Obecnie nalokson jest trudno dostępny, stosowany na receptę. A powinien być w każdej karetce, dostęp powinni mieć do niego użytkownicy opioidów. Mam nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia zna temat i wprowadzi stosowne rozwiązania w tym zakresie.

W Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i niektórych krajach Europy znany jest program "Take home naloxone" (Weź nalokson do domu – PAP). Wprowadzono go, by zmniejszyć zagrożenie życia osób używających opioidów, wiele z nich umierających z powodu przedawkowania opioidów jest osamotnionych w chwili śmierci i nie otrzymuje pomocy. Programy łączące edukację w zakresie ryzyka przedawkowania oraz stosowania naloksonu, który w postaci np. aerozolu donosowego jest udostępniany osobom uzależnionym od opioidów.

PAP: To pierwsza pomoc medyczna. A co z psychoterapią pacjentów uzależnionych od fentanylu i innych opioidów?

J.W.-W.: Leczenie uzależnienia nie koncentruje się na rodzaju używanej substancji, lecz na wyprowadzaniu z mechanizmów uzależnienia. Możliwe jest całkowite wyprowadzenie z uzależnienia od najcięższych nawet substancji psychoaktywnych.

W Polsce mamy bardzo dobrze rozwinięty system leczenia uzależnień na wszystkich piętrach oddziaływań terapeutycznych, efektem czego jest ogromna rzesza ludzi wyleczonych, szczęśliwych, realizujących się w życiu prywatnym i zawodowym. Jednak wyjście z uzależnienia to proces wymagający ogromnej, długotrwałej pracy nad sobą.

PAP: Jak przebiega?

J.W.-W.: Leczenie uzależnienia może odbywać się ambulatoryjnie w poradni leczenia uzależnień. Na tym etapie istotna jest właściwa diagnoza, określająca rodzaj i stopień uzależnienia oraz potrzeby pacjenta w zakresie dalszej terapii. W zależności od niej dalsze leczenie może być kontynuowane ambulatoryjnie bądź stacjonarnie, w ośrodku leczenia uzależnień o określonym profilu i czasie trwania terapii.

Na co dzień kieruję właśnie tak sprofilowanym ośrodkiem stacjonarnym MONAR w Wyszkowie. Przyjmujemy w nim także pacjentów z tzw. podwójną diagnozą, co oznacza uzależnienie i towarzyszącą mu chorobę psychiczną. Niestety to coraz częste połączenie rozpoznań i coraz większa jest liczba pacjentów w tej grupie. Nowe substancje psychoaktywne, zwłaszcza wymieniane już katynony, metkatynony, syntetyczne kannabinoidy i oczywiście syntetyczne opioidy generują lub aktywują problemy natury psychicznej.

PAP: Jak długo czeka się na darmowe leczenie?

J.W.-W.: Dostępność leczenia uzależnień w Polsce w porównaniu z innymi krajami jest stosunkowo duża. Obecnie oczekiwanie na miejsce w ośrodku stacjonarnym to ok. dwóch miesięcy, ale w przypadku osób z podwójną diagnozą trzeba czekać nawet ok. roku. Ośrodków przygotowanych na pracę z tymi pacjentów jest niestety ciągle za mało, a zapotrzebowanie w tym zakresie stale rośnie. Rok oczekiwania na miejsce to bardzo długo, zwłaszcza w przypadku młodych ludzi – w tym czasie wszystko może się zdarzyć.

Coraz większe problemy ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży przemawiają za tym, by dostępność do tego typu terapii był ułatwiony. Zwłaszcza, że wielu z nich sięga po narkotyki, traktując to jako samoleczenie, sposób złagodzenia problemów psychicznych. Prowadzi to do fatalnych skutków. Moi dorośli młodzi pacjenci to przede wszystkim te osoby, które w dzieciństwie doświadczały kryzysu psychicznego i nie otrzymały w porę pomocy. (PAP)

Autorka: Anita Karwowska

kgr/