„Region zdecydowanie odczuje skutki tego wyboru, na przykład przez skomplikowanie relacji z Brazylią (…) i ponieważ Milei planuje zminimalizowanie dwustronnych relacji z Chinami” – uważa ekspertka.
W kampanii wyborczej Milei oświadczył, odnosząc się do tych dwóch państw – które są wśród najważniejszych partnerów handlowych Argentyny - że „nie będzie robił interesów z komunistami”. Wyznaczona przez niego na szefową MSZ Diana Mondino sprzeciwiała się dołączeniu Argentyny do grupy BRICS, w której są Brazylia, Rosja, Chiny, Indie i RPA.
Twarde stanowisko Mileia i jego współpracowników kontrastuje z polityką ustępującego, lewicowego prezydenta Alberto Fernandeza, który w październiku odwiedził Pekin i oceniał Chiny jako „prawdziwego przyjaciela” Argentyny. Zapowiadał też współpracę z Chinami w ramach G20 czy BRICS.
Według analityczki Wilson Center po zmianie rządu „zobaczymy przesunięcie pozycji Argentyny w globalnej rywalizacji pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi”, choć wiele będzie zależało od tego, kto wygra kolejne wybory prezydenckie w USA w 2024 roku.
„Jeśli wygrają Republikanie, Milei najprawdopodobniej będzie chciał pozycjonować Argentynę jako chorążego antykomunizmu w regionie. Jeżeli wygrają Demokraci, może być podobnie, choć oddźwięk będzie mniejszy. W każdym razie USA mogą zdecydować się na użycie pozycji Mileia, by wykorzystać okazję i zrazić Chiny do zainteresowania regionem” – ocenia ekspertka.
Jej zdaniem Milei, który w niedzielę w drugiej turze wyborów pokonał ministra gospodarki w obecnym rządzie peronistów Sergio Massę, reprezentuje „całkowity zwrot w tym, jak Argentyńczycy życzyliby sobie, aby funkcjonowało ich państwo”.
„Już widzimy polityczne trzęsienie ziemi, teraz musimy tylko poczekać na gospodarcze. Powinniśmy się spodziewać, że Milei wywiąże się z wielu obietnic wyborczych” – ocenia Garcia Nice.
Milei sam nazywa się anarchokapitalistą. Zapowiadał „ścięcie piłą łańcuchową” wydatków publicznych, ograniczenie świadczeń socjalnych, odmrożenie cen produktów pierwszej potrzeby, a także zamknięcie banku centralnego i rezygnację z argentyńskiego peso na rzecz amerykańskiego dolara.
„Ma ambitny program, ale ograniczone zasoby, niewielkie doświadczenie polityczne, niewielu sojuszników w Kongresie oraz niewielką ufność analityków ekonomicznych i organizacji międzynarodowych w to, że ze swoimi radykalnymi propozycjami będzie w stanie skorygować kurs i ustabilizować kraj” – ocenia analityczka z Wilson Center.
W przemówieniu po zwycięstwie Milei „nie wspomniał o dolaryzacji, ale to nie powinno nas zmylić, że nagle stał się mniej radykalny. Powiedział zwolennikom, że nadchodzące miesiące będą ciężkie, i że rozwiązanie sytuacji gospodarczej będzie trudne i będzie wymagało wielu poświęceń” – zaznacza Garcia Nice.
Ekspertka podkreśla, że przyszły prezydent i przyszła szefowa MSZ są zwolennikami prywatnej przedsiębiorczości i otwierania argentyńskiej gospodarki na świat. Dlatego w sektorze prywatnym handel z Chinami czy Brazylią będzie prawdopodobnie dalej trwał.
„Z tego, co wiemy, nie będzie zmian w tym, jak sektor prywatny robi interesy z Chińczykami. Takie jest stanowisko oficjalne. Ale, a zawsze jest jakieś ale, powinniśmy zaczekać i zobaczyć, jak Chińczycy zareagują, jeśli Milei będzie dalej prowadził swoją antychińską narrację” – zaznacza Garcia Nice.
W Pekinie rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning pozytywnie oceniła rozwój dwustronnych relacji z Argentyną i dodała, że zerwanie ich przez nowy rząd w Buenos Aires byłoby "poważnym błędem". „Chiny są skłonne dalej współpracować z Argentyną, by promować stabilność i długoterminowy rozwój dwustronnych relacji” – zaznaczyła.
Zachodni komentatorzy zarzucali komunistycznym władzom Chin, że sięgały po gospodarcze narzędzia nacisku przeciwko państwom, z którymi prowadziły spory natury politycznej. W tym kontekście wymieniano formalne i nieformalne sankcje Pekinu wobec eksportu z Litwy - z powodu jej kontaktów z Tajwanem - czy Australii, która domagała się śledztwa w sprawie genezy pandemii Covid-19.
Andrzej Borowiak (PAP)
sma/