"Uważamy, że ten skandal poważnie nadszarpnął wizerunek Estonii" - powiedział Tanel Kiik z Partii Centrum, posiadającej w 101-osobowym Riigikogu 16 deputowanych. "Kaja Kallas jest jedną z najaktywniejszych orędowniczek Ukrainy zarówno w Estonii, jak i w Europie. Podkreślała znaczenie nakładania sankcji i ich przestrzegania, wzywała przedsiębiorców, aby korzystali ze swojego kompasu moralnego. Niestety, sama nie spełnia tych wymogów i dotąd nie odpowiedziała wprost na pytanie, czy wiedziała o działalności firmy swojego męża w Rosji" - oświadczył Kiik.
Dodał, że już kilku reprezentantów partii tworzących estoński rząd wyraziło się krytycznie o działaniach szefowej gabinetu. "Negocjacje podjęte zostaną m.in. z posłami trzech partii należących do rządzącej większości" - wskazał wiceprzewodniczący Partii Centrum.
Urmas Reinsalu, przewodniczący opozycyjnej partii Ojczyzna i szef dyplomacji w poprzednim rządzie premier Kallas, uznał, że szefowa Partii Reform "nie ma innego wyboru niż opuszczenie stanowiska". "Nie ujawniono dotąd wiele, ale dość, by wiedzieć, że mamy do czynienia z handlem sankcjonowanymi towarami na dużą skalę prowadzonym w czasie, gdy Rosja jest zaangażowana w agresję przeciwko Ukrainie" - wskazał polityk.
Lider Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej - największego ugrupowania parlamentarnej opozycji - oświadczył, że sprawa powinna zostać zbadana przez estońskie Biuro Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KAPO). "Kwestia bezpieczeństwa Estonii jest w tej sprawie nadrzędna, a postawa premier Kallas sugeruje, że zupełnie nie rozumie ona swojej roli i odpowiedzialności" - ocenił Martin Helme.
W środę estońska telewizja publiczna ERR poinformowała o kontynuowaniu współpracy z podmiotami rosyjskimi firmy transportowej, której współwłaścicielem jest mąż premier Kallas. "Przewozy do Rosji trwają od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, a dyrektor nie chce podać informacji na temat liczby wykonanych od tego momentu kursów" - podała wówczas telewizja. Kallas powiedziała w czwartek, że "nie widzi potrzeby rezygnowania ze stanowiska, gdyż nie zrobiła niczego złego".
"Podtrzymuję swoje wcześniejsze stanowisko dotyczące przerwania wszelkiej działalności biznesowej z Rosją, dopóki prowadzi ona agresję przeciwko Ukrainie. Mój mąż posiada udziały w firmie transportowej; wyjaśnił, że firma ta pomaga swojemu estońskiemu klientowi zakończyć działalność w Rosji zgodnie z prawem i obowiązującymi sankcjami. Wszelkie inne pytania muszą być kierowane do tych firm" - powiedziała, odnosząc się do sprawy w środę. Z Tallina Jakub Bawołek (PAP)
sma/