"Będzie to trudny mecz" - przewidywał kapitan Albanii Berat Djimsiti. Chorwaci w swojej historii grali na sześciu mundialach, a obecne ME są ich siódmymi. O ile mistrzostwa świata trzy razy kończyli na podium, to na Starym Kontynencie nigdy nie znaleźli się w najlepszej czwórce.
Obaj szkoleniowcy w porównaniu do poprzednich występów nieznacznie przemeblowali składy wyjściowe. W drużynie chorwackiej od początku pojawiło się trzech nowych zawodników: Josip Juranovic (były gracz Legii Warszawa), Ivan Perisic i Bruno Petkovic. U rywali dwóch: Qazim Laci i Rey Manaj. Zwłaszcza ta pierwsza zmiana dokonana przez selekcjonera Sylvinho okazała się znamienna.
Albańczycy od pierwszych minut, podobnie jak to było w meczu z Włochami, odważnie atakowali rywali na ich połowie. Z czasem gra się wyrównała. Jeszcze przed upływem kwadransa prowadzenie dla Albanii głową uzyskał Laci po dokładnym dośrodkowaniu w pole karne Jasira Asaniego. Piłkarze Sylvinho umiejętnie się bronili, szukając kolejnej szansy w kontratakach.
Utrata gola nie przyniosła zmiany w sposobie gry Chorwatów, którzy postawili na atak pozycyjny. Wolno rozgrywane akcje, głównie przez środka boiska, przez Perisica i spółkę (dwukrotna przewaga w liczbie podań) w żaden sposób nie mogły zaskoczyć przeciwników. Po półgodzinie gry, stracie piłki przez Lukę Modrica i kolejnej kontrze mogło być już 2:0. Płaskie uderzenie Kristjana Asllaniego z kilkunastu metrów zdołał wybronić Dominik Livakovic.
Na drugą połowę trener Dalic dokonał dwóch zmian w linii pomocy. Luka Sucic i Mario Pasalic mieli odmienić zespołu. Pierwszy z nich szybko po pojawieniu się na boisku był bliski wyrównania, ale jego strzał wybronił Thomas Strakosha. Chorwaci, mimo stworzonych okazji, nadal razili nieskutecznością. Tymczasem rywale zaczęli koncentrować się na obronie wyniku. Bardzo rzadko decydowali się na wycieczki pod pole karne Livakovica.
W 73. minucie murawę, przy owacji swoich kibiców, opuścił strzelec pierwszego gola Laci. Po chwili to chorwaccy fani mieli powody, i to podwójne, do radości. Obchodzący 33. urodziny Andrej Kramaric wykazał się dużym opanowaniem, kierując w 74. min piłkę w dolny lewy róg bramki rywali. Drugi gol dla Hrvatskiej padł po chwili w dużym zamieszaniu na polu karnym. Pechowcem okazał się albański pomocnik Klaus Gjasula, od którego przypadkowo odbiła się piłka w 76. min.
Nie był to koniec emocji. Gjasula w doliczonym czasie gry (90+5.) w pełni się zrehabilitował, ratując Albańczykom cenny punkt.
Remis nie satysfakcjonuje żadnej z drużyn, ale podział punktów spowodował, że awans do fazy pucharowej w przypadku obydwu reprezentacji nadal jest możliwy.
Grupa B: Chorwacja - Albania 2:2 (0:1).
Bramki: 0:1 Qazim Laci (11-głową), 1:1 Andrej Kramaric (74), 2:1 Klaus Gjasula (76-samobójcza), 2:2 Klaus Gjasula (90+5).
Żółta kartka - Chorwacja: Ivica Ivusic (poza boiskiem). Albania: Elseid Hysaj, Mirlind Daku, Klaus Gjasula.
Sędzia: Francois Letexier (Francja). Widzów: 46 784.
Chorwacja: Dominik Livakovic - Josip Juranovic, Josip Sutalo, Josko Gvardiol, Ivan Perisic (84. Borna Sosa) - Luka Modric, Marcelo Brozovic (46. Mario Pasalic, 46. Luka Sucic), Mateo Kovacic - Lovro Majer (), Bruno Petkovic (69. Ante Budimir), Andrej Kramaric (84. Martin Baturina).
Albania: Thomas Strakosha - Elseid Hysaj, Berat Djimsiti, Arlind Arjeti, Mario Mitaj - Kristjan Asllani, Ylber Ramadani (85. Arber Hoxha), Qazim Laci (72. Klaus Gjasula) - Jasir Asani (64. Taulant Seferi), Rey Manaj (85. Mirlind Daku), Nedim Bajrami. (PAP)
gn/