Do kluczowego głosowania nad nową KE dojdzie w środę 27 grudnia. Zatwierdzenie jej składu wymaga zwykłej większości głosów. W odróżnieniu od wyboru szefa KE, który izba przeprowadza anonimowo, głosowanie nad całym kolegium będzie imienne.
Parlament Europejski odgrywa istotną rolę jeśli chodzi o zatwierdzanie KE. Choć sama izba nie ma inicjatywy ustawodawczej (ma ją jedynie Komisja, która jest też organem wykonawczym UE), to nadzoruje prace KE.
Von der Leyen została nominowana na drugą kadencję po wyborach europejskich przez szefów państw i rządów krajów członkowskich UE, a europarlament przesądził o jej wyborze w tajnym głosowaniu w lipcu br. Natomiast potem poszczególni kandydaci na komisarzy musieli przekonać do siebie europosłów w toku wielogodzinnych wysłuchań.
Kandydatów na komisarzy zaproponowały same stolice. Na podstawie wskazanych nazwisk szefowa KE - już po tym, jak sama została zatwierdzona przez PE - skomponowała skład nowego kolegium. Wszyscy kandydaci stawili się w pierwszej połowie listopada przed komisjami europarlamentarnymi, gdzie musieli wykazać się wiedzą na temat obszaru, nad którym mają sprawować pieczę. Piotr Serafin, polski kandydat wytypowany przez rząd Donalda Tuska, odpowiadał na pytania europosłów związane z budżetem UE, za który będzie odpowiadać.
Niemalże europarlamentarnym zwyczajem jest odrzucenie lub kontestowanie części kandydatów. W tym roku grupy polityczne w PE poróżniła zaproponowana przez von der Leyen szóstka wiceprzewodniczących. Socjaldemokraci i liberałowie nie zgadzali się na zbyt rozległy ich zdaniem zakres kompetencji Włocha Raffaele Fitty, który jako wiceszef KE ma odpowiadać za politykę spójności i rozwój regionów. Nie chcieli, by tak wysoką pozycję w KE uzyskał polityk związany ze skrajnie prawicowym rządem Włoch premierki Giorgi Meloni.
Tzw. partie progresywne nie akceptowały również kandydata węgierskiego, związanego z obozem premiera Viktora Orbana. Oliver Varhelyi, który ma pozostać w KE na drugą kadencję, ma teraz odpowiadać za obszar zdrowia i dobrostanu zwierząt (w ustępującej KE był odpowiedzialny za rozszerzenie UE i politykę sąsiedztwa).
W odpowiedzi na zastrzeżenia socjaldemokratów i liberałów centroprawicowa Europejska Partia Ludowa (EPL), najsilniejsza partia w PE, zablokowała wybór Hiszpanki Teresy Ribery na wiceprzewodnicząca odpowiedzialną za zieloną transformację i konkurencyjność. Socjaldemokratka została zmuszona do wystąpienia przed parlamentem w Hiszpanii, gdzie wzięła udział w debacie na temat skutków powodzi w regionie Walencja.
Trzem partiom udało się przełamać impas po tygodniu tarć - w zeszłą środę ugrupowania te przyjęły wspólną deklarację dotyczącą ich współpracy w nowej kadencji PE. Natomiast teka Varhelyi'ego została okrojona, kwestie związane z prawami reprodukcyjnymi oraz nadzór nad Urzędem ds. Gotowości i Reagowania na Stany Zagrożenia Zdrowia (HERA; powstał po pandemii COVID-19) przejęła Belgijka Hadja Lahbib, która będzie komisarką ds. zarządzania kryzysowego.
Środowe głosowanie w PE w Strasburgu poprzedzi dyskusja europosłów z von der Leyen, podczas której przewodnicząca KE ma przedstawić swój program.
Po zatwierdzeniu KE przez PE ostateczną decyzję podejmą kraje członkowskie w Radzie UE. Decyzja wymaga większości kwalifikowanej (55 proc. państw członkowskich głosuje "za" – w praktyce oznacza to 15 z 27 państw). Zakończenie procesu w listopadzie pozwoli na start nowej KE 1 grudnia.
Poza wyborem nowej KE europosłowie przyjmą rezolucję, w której potępią współpracę wojskową pomiędzy Rosją a Koreą Północną. Głosowanie zaplanowane jest na czwartek.
Przeprowadzą także debatę w związku uszkodzeniem podmorskich kabli telekomunikacyjnych, jednego łączącego Litwę ze Szwecją oraz drugiego łączącego Finlandię z Niemcami, do którego doszło w zeszłym tygodniu.
Europarlament przyjmie także w czwartek rezolucję w związku z sytuacją w Gruzji. W kraju tym od czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się 26 października, trwają protesty. Elekcję oficjalnie wygrało rządzące od 2012 r. Gruzińskie Marzenie. W ocenie opozycji i głowy państwa podczas wyborów doszło do licznych nieprawidłowości i oszustw, w związku z czym konieczne jest rozpisanie ponownego głosowania.
Podczas posiedzenia, które potrwa od poniedziałku do czwartku, europosłowie będą głosować nad przyjęciem budżetu UE na 2025 r. Wyniesie on 199,4 mld euro w zobowiązaniach i 155,2 mld euro w płatnościach ogółem. W budżecie uwzględniono też środki na nieprzewidziane wydatki.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
mce/ zm/ ep/