Europoseł Rzońca: zgodnie z przewidywaniami, na szczycie UE Węgry zostały zmuszone do ustąpienia

2024-02-02 07:36 aktualizacja: 2024-02-02, 12:15
Bogdan Rzońca. Fot. PAP/DAREK DELMANOWICZ
Bogdan Rzońca. Fot. PAP/DAREK DELMANOWICZ
Jak można było się spodziewać, na szczycie Rady Europejskiej w czwartek Węgry zostały zmuszone do ustąpienia i zaprzestania blokowania pomocy finansowej dla Ukrainy; nie jest do końca jasne, czy oprócz "kija" użyto także jakieś "marchewki" - oznajmił w rozmowie z PAP europoseł PiS Bogdan Rzońca.

"Nie było niespodzianek. Zgodnie z przewidywaniami, Węgry zostały zmuszone do ustąpienia i zaprzestania blokowania pomocy finansowej dla Ukrainy. W chwili obecnej nie jest do końca jasne, czy oprócz 'kija' - groźby pozbawienia prawa głosu oraz nieoficjalne podawanej przez prasę groźby 'zniszczenia' węgierskiego forinta - użyto także jakieś 'marchewki' " - powiedział Rzońca, który jest członkiem Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego.

"Wiemy tylko, że Komisja Europejska zgodziła się w końcowym komunikacie podkreślić, przywołując tekst konkluzji szczytu z roku 2020 w sprawie mechanizmu warunkowości, że ocena praworządności powinna być 'obiektywna, sprawiedliwa, bezstronna i oparta na faktach' oraz gwarantować 'niedyskryminację' przy uruchamianiu mechanizmu blokowania finansowania UE dla stolic krajowych. Trudno powiedzieć, na ile ten suplement rzeczywiście wpłynie na działania Komisji wobec Węgier, ale patrząc na dotychczasową praktykę – raczej trudno być optymistą. Węgry już wiele razy zostały przez Komisję oszukane, a więc bardziej prawdopodobne jest to, że dodanie tego zastrzeżenia to jedynie mydlenie oczu" - ocenił polski polityk.

Jak podkreślił, kwoty, na jakie ostatecznie zgodzono się w ramach rewizji wieloletnich ram budżetowych (MFF), również nie odbiegają od przewidywanych. Zatwierdzono następujące nowe wydatki: 50 mld euro na instrument dla Ukrainy (17 mld euro dotacji i 33 mld euro pożyczek), 2 mld na migrację i zarządzanie granicami, 7,6 mld na wydatki z działu "sąsiedztwo i świat" (w tym wydatki na uchodźców z Bliskiego Wschodu, Partnerstwo Południowe oraz pomoc Bałkanom Zachodnim), 1,5 mld euro na Europejski Fundusz Obronny (EDF) w ramach nowego instrumentu STEP, 2 mld euro na instrument elastyczności oraz 1,5 mld euro na rezerwę na rzecz solidarności i pomocy nadzwyczajnej.

"W sumie MFF zostaje więc powiększone o 64,6 mld euro. Skąd zostaną wzięte te pieniądze? 33 mld euro (z 50 mld euro), które trafią na Ukrainę w ramach pożyczek Unia będzie musiała sama pożyczyć na rynkach finansowych. Pieniądze te Ukraina powinna – teoretycznie – nam zwrócić. W konkluzjach w ogóle nie zajęto się problemem, jak sfinansujemy tę pożyczkę, jeśli Ukraina nie będzie mogła jej oddać, co – niestety – jest bardzo prawdopodobne. Mamy więc 33 mld euro, które w ogóle nie mają pokrycia po stronie dochodowej" - zaznaczył Rzońca.

10,6 mld euro ma zostać przesunięte z istniejących funduszy.

"Najczęściej będą to albo kwoty 'martwe', które zostały przyznane na poszczególne fundusze, lecz nie mogą już zostać wykorzystane zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, jak np. w przypadku tzw. Rezerwy Brexitowej, lub kwoty już umorzone. Nieelegancko mówiąc – jest tu trochę 'czarowania' i księgowych sztuczek. Chcąc rzecz ująć bardziej dyplomatycznie, należałoby mówić o 'zwiększeniu elastyczności' " - tłumaczył eurodeputowany.

Zwrócił uwagę, że o sumie 21 mld euro, której brakuje do 64,6 mld euro nie wspomina się w konkluzjach szczytu w ogóle.

"W odpowiedniej tabeli funkcjonuje ona jedynie jako 'fresh money' – świeże pieniądze. Zapewne przynajmniej częściowo są to wyliczenia i szacunki dotyczące przychodów: składek oraz tzw. tradycyjnych zasobów własnych. Możemy się jedynie domyślać, że wyliczenia te sporządzono w taki sposób, by 'wynik był słuszny' i zgadzał się z potrzebami. Niestety, na tym polu istnieje bardzo duży margines dowolności i spekulacji, bo zarówno szacunki dotyczące PKB, jak i VAT opierają się na prognozach dotyczących koniunktury gospodarczej – a ostatnie lata dowiodły, że niezmiernie łatwo się w takich przewidywaniach pomylić. Jeśli więc szacunki okażą się chybione, a wydatki dokonane, to również owe 21 mld euro lub ich część trzeba będzie pożyczyć. A problem spłaty przełożyć na później" - przewiduje Rzońca.

W jego opinii szczególnie ważne jest to, że +świeże pieniądze+ nie będą pochodzić z nowych zasobów własnych.

"Konkluzje o nowych zasobach własnych wspominają zresztą bardzo enigmatycznie, stwierdzając, że 'Unia będzie pracować nad ich wprowadzeniem', zaś przeznaczone będą one na wcześniejszą spłatę dotychczasowych pożyczek na fundusz NextGenerationEU. To oczywiście dobrze, że Unia chce jak najszybciej zwrócić zaciągniętą pożyczkę, jednak tak stawiając sprawę i wykorzystując dochody bieżące nie na finansowanie bieżących potrzeb, ale starych należności, możemy przyzwyczaić się do finansowania wszystkiego 'do tyłu', a więc na kredyt. Nie byłoby dobrze, gdyby taka praktyka na stałe weszła do reguł wydatkowych UE" - podsumował polski eurodeputowany.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

jc/