Europosłowie PiS o imigrantach: nigdy nie zgodzimy się na to, żeby bezpieczeństwo Polski i Polaków, Europy i Europejczyków było zagrożone

2023-10-03 16:02 aktualizacja: 2023-10-04, 08:09
Beata Szydło. Fot. PAP/Wiktor Dąbkowski
Beata Szydło. Fot. PAP/Wiktor Dąbkowski
Nigdy nie zgodzimy się na to, żeby bezpieczeństwo Polski, Polaków, Europy, Europejczyków było zagrożone - powiedziała dzisiaj na konferencji prasowej w PE w Strasburgu była szefowa polskiego rządu, a obecnie europosłanka PiS Beata Szydło w kontekście dyskusji na temat tzw. paktu migracyjnego i relokacji migrantów. O zatrzymaniu polityki migracyjnej mówił także eurodeputowany PiS Patryk Jaki.

"Nigdy nie zgodzimy się na to, żeby bezpieczeństwo Polski, Polaków, Europy, Europejczyków było zagrożone. Trzeba wypracować nowe zasady. Trzeba wspierać tych, którzy tej pomocy potrzebują. Nieść pomoc humanitarną tam na miejscu w krajach, skąd ta migracja płynie. Trzeba zablokować przemyt ludzi. Znaleźć przede wszystkim racjonalne, pragmatyczne sposoby wyjścia z tej sytuacji" - oświadczyła Szydło.

Jak dodała, pakt migracyjny ma doprowadzić do tego, aby do państw członkowskich byli relokowani nielegalni migranci, a państwo, które nie wyrazi na to zgody będzie musiało płacić za każdego nielegalnego migranta.

"To wchodzenie w kompetencje państw członkowskich, to jawne łamanie traktatów. (...) Teraz jest powiedziane, że jeśli nie będziecie przyjmować migrantów, to zapłacicie. Co to oznacza? To jest tylko i wyłącznie zachęta dla tych, którzy zajmują się nielegalnym przepływem ludzi do Europy, którzy mamią tych ludzi, którzy tam oczekują bardzo często lepszego życia tym, że będą mogli tu przyjechać i będą mieli dobre życie" - powiedziała. Wskazała, że trzeba zablokować przemyt ludzi i znaleźć racjonalne, pragmatyczne rozwiązania.

Europoseł Patryk Jaki (PiS) powiedział, że opozycja mówi jedno w Polsce, a z drugiej strony w PE domaga się przyspieszenia przyjęcia paktu migracyjnego.

"Pakiet migracyjny oznacza, że do Polski mogą być relokowane miliony nielegalnych migrantów. W propozycji PE nie ma możliwości wykupienia się z tego. Oni chcą Polskę zamienić w to, co się dzieje w tej chwili w Szwecji za pomocą Donalda Tuska.  Jesteśmy przekonani, że trzeba powiedzieć Tuskowi stop i w referendum, które musi być ważne, trzeba zatrzymać politykę migracyjną tej szalonej, europejskie biurokracji" - powiedział Jaki.

W środę podczas sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu odbędzie się debata pt. "Potrzeba szybkiego przyjęcia pakietu w sprawie azylu i migracji". Została ona włączona do porządku obrad na wniosek frakcji EPL, w której skład wchodzą PO i PSL. Za debatą o takim tytule opowiedzieli się też socjaldemokraci, mający w swoich szeregach SLD i Nową Lewicę oraz liberałowie (Polska 2050).

Odnosząc się do wniosku EPL o debatę, w ostatni piątek premier Mateusz Morawiecki wygłosił oświadczenie, w którym stwierdził, że szef PO Donald Tusk oszukuje Polaków w sprawie nielegalnej imigracji.

"Jedno mówi w Polsce, tymczasem w Europie zgadza się na pakt migracyjny, który zawiera dystrybucję, rozlokowanie nielegalnych imigrantów po poszczególnych krajach członkowskich. Mamy to czarno na białym. Teraz mamy już dowód" - zaznaczył szef rządu.

Poinformował, że "partia Tuska i Manfreda Webera (przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej - PAP) w przyszłym tygodniu chce przepchnąć w Parlamencie Europejskim pakt, który w ostateczności zmusi Polskę do przyjmowania nielegalnych imigrantów".

Do oświadczenia premiera nawiązuje nowy spot PiS opublikowany w piątek rano w mediach społecznościowych. PiS prezentuje w nim dokument, o którym premier Morawiecki mówi: "Tu jest kwit, w którym partia Manfreda Webera i Tuska wnioskuje do Parlamentu Europejskiego o natychmiastowe przyjęcie paktu migracyjnego. Parlament zajmie się tą sprawą w przyszłym tygodniu".

Tzw. pakt azylowo-migracyjny, to przygotowana przez Komisję Europejską propozycja zmiany obowiązujących przepisów unijnych. Przewiduje ona m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on de facto na tym, że albo kraje przyjmują migrantów, albo muszą płacić około 20 tys. euro za każdą osobę. Jak czytamy w tekście propozycji legislacyjnej, "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", ale "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

"Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w propozycji.

Ze Strasburga Łukasz Osiński, z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

jc/