O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Dyrektor Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych: zależy mi, aby temat festiwalu był pretekstem do rozmów [WYWIAD]

Zależy mi, aby temat festiwalu był pretekstem do rozmów, dialogu, stawiania pytań - powiedziała PAP dyrektor artystyczna Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych Ewa Pilawska. Hasło przewodnie 31. edycji festiwalu, organizowanego przez Teatr Powszechny w Łodzi, brzmi "Wspólnota?".

Ewa Pilawska Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Ewa Pilawska Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Polska Agencja Prasowa: Rozpoczął się Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych – w tym roku z hasłem przewodnim "Wspólnota?". Czy znak zapytania to oznaka sceptycyzmu, zaproszenie do dyskusji, a może gorzka refleksja nad wspólnotowością w teatrze i w życiu społecznym?

Ewa Pilawska: Ten znak zapytania dotyczy właściwie każdej z tych przestrzeni. Zawsze zależy mi, aby temat festiwalu był pretekstem do rozmów, dialogu, stawiania pytań. Hasło "Wspólnota?" intensywnie towarzyszyło mi od października ubiegłego roku, od pewnego czasu mam silne poczucie, że nasza wspólnotowość jest wątpliwa. Tworzymy sztuczną inteligencję i sięgamy po technologie, o których nawet nam się nie śniło, a jednocześnie w codzienności globalnej, politycznej, ale także w codziennych relacjach nie potrafimy zatrzymać eskalacji przemocy. W imię czego pozwalamy tej przemocy się rozwijać? Zależy mi także, aby zastanowić się nad wspólnotowością w teatrze. Chciałabym, żebyśmy rozmawiali różnymi językami na gruncie artystycznym i mieli odmienne zdania, ale abyśmy jako środowisko byli zjednoczeni. Wyrazem tej różnorodności jest repertuar 31. Festiwalu.

PAP: W części konkursowej znalazło się miejsce dla spektakli, które zostaną pokazane tuż po swoich premierach, można więc powiedzieć, że włączenie ich do programu to pewne ryzyko. Co przemawiało za jego podjęciem?

E.P.: To ważne teksty i ciekawi twórcy. A ryzyko artystyczne? Zawsze towarzyszy wyborom. Publiczność festiwalowa jest wyjątkową grupą odbiorców - mam satysfakcję, gdy twórcy mówią, że nie spotkali się z lepszą niż nasza publicznością.

Więcej

Ewa Pilawska Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Ewa Pilawska: cieszę się, że jesteśmy tym miejscem, które chce opowiadać łódzkie historie [WYWIAD]

W tym roku pokażemy trzy spektakle, których premiery dopiero przed nami, ale w historii trzydziestu edycji wielokrotnie podejmowaliśmy podobne ryzyko. Spójrzmy na ostatnie lata – dwa dni po premierze pokazaliśmy "Elizabeth Costello”" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, zaraz po premierze oglądaliśmy "Zapiski z wygnania" – monodram Krystyny Jandy. Podobne ryzyko towarzyszyło nam, gdy prezentowaliśmy premiery i prapremiery naszych koprodukcji m.in. z Komuną Warszawa ("Hannah Arendt: Ucieczka" w reżyserii Grzegorza Laszuka), Teatrem Współczesnym w Szczecinie ("Wracaj" Przemysława Pilarskiego w reżyserii Anny Augustynowicz), Teatrem Polskim w Bydgoszczy ("Podróż zimowa" w reżyserii Mai Kleczewskiej) czy warszawskim Teatrem Powszechnym ("Imagine" Krystiana Lupy).

PAP: W przypadku pokazów mistrzowskich trudno pytać o kryteria wyboru, bo wydają się oczywiste – "Hamlet" Jana Englerta, "Wyzwolenie" Jana Klaty czy "Ziemia obiecana" Mai Kleczewskiej to realizacje, o których z różnych powodów jest głośno, mimo że dwa z wymienionych spektakli są dopiero w fazie przygotowań...

E.P.: Obejrzymy "Hamleta" na drugiej premierze, jestem bardzo ciekawa, jak zabrzmi w interpretacji Jana Englerta z zespołem współtwórców. To ważny spektakl również dlatego, że Jan Englert, wybitny aktor i reżyser, wieńczy nim swoją misję tworzenia oblicza artystycznego Teatru Narodowego. Jako festiwalowa wspólnota chcemy w symboliczny sposób podziękować za ponad 20 lat kształtowania sceny, która jest punktem odniesienia dla wszystkich ludzi teatru w Polsce – przez ponad dwie dekady każdy obserwował, czym artystycznie pulsuje Teatr Narodowy. "Heksy”" Agnieszki Szpili to jeden z ważniejszych, a naraz jeden z bardziej kontrowersyjnych tekstów, który w bardzo odważny sposób proponuje nam alternatywę dla świata opowiadanego i kształtowanego przez mężczyzn – myślę, że wszyscy jesteśmy ciekawi interpretacji Moniki Pęcikiewicz.

Jeśli chodzi o "Ziemię obiecaną" – ta decyzja jest związana z postacią Mai Kleczewskiej, która jest bohaterką tego festiwalu. Na przestrzeni lat oglądałam wiele jej spektakli – począwszy od "Noży w kurach" Davida Harrowera w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Wiele z późniejszych przedstawień zapraszałam do udziału w festiwalu. Na przestrzeni kilkunastu lat w repertuarze imprezy znalazły się m.in. "Fedra", "Babel" i "Podróż zimowa" Elfriede Jelinek, "Pod presją", "Dziady" Adama Mickiewicza czy "Ulisses" Jamesa Joyce’a. Publiczność festiwalu śledziła kolejne etapy rozwoju twórczości Kleczewskiej.

Więcej

Powstaje nowy lokal teatralny w Warszawie. Fot. FB/Scena Metro

Będzie teatr w warszawskim metrze. "Chcemy, żeby to miejsce żyło"

W tym roku obejrzymy dwa spektakle w jej reżyserii – najpierw "Ocalone", monodram Agnieszki Przepiórskiej, spektakl wstrząsający. Spotkamy się także z interpretacją niezwykle ważnej dla naszego miasta powieści – zaraz po premierze pokażemy "Ziemię obiecaną" Reymonta. Na pewno ten spektakl wybrzmi szczególnie w Łodzi, z którą ta powieść jest nierozerwalnie związana. Odbędzie się także panel dyskusyjny wokół twórczości Mai Kleczewskiej. Myślę, że warto poddać analizie i dyskusji twórczość reżyserki, która za chwilę zaczyna nowy etap jako dyrektorka Teatru Powszechnego w Warszawie.

PAP: Mówiąc o festiwalu i wspólnocie nie sposób nie wspomnieć o wspólnocie łódzkich teatromanów, która spontanicznie powstała wokół tego wydarzenia. To najwierniejsze grono fanów, które ustawia się w kolejce, gdy tylko rusza sprzedaż biletów. Z badań CBOS dotyczących 2023 r. wynika, że w ciągu roku 11 proc. Polaków odwiedziło teatr, a tylko 1 proc. zrobiło to wielokrotnie. A Teatr Powszechny ma od lat wierną publiczność, która chce oglądać nie tylko te przyjemne, ale również nieprzyjemne i trudne sztuki – to chyba powód do wielkiej dumy?

E.P.: Inauguracja tegorocznego Festiwalu była najlepszym przykładem tego, jak ważna jest wspólnota festiwalowa. Otwarciu tej edycji towarzyszyła atmosfera święta teatru, radości ze spotkania. Nasza więź z publicznością to powód do wielkiej satysfakcji, ta więź daje poczucie sensu. Oczywiście, to wszystko nie stało się od razu ani samo z siebie, to był plan i praca od podstaw rozpisana na lata. Wsłuchiwałam się w miasto, powoływałam kolejne projekty, powstało Polskie Centrum Komedii, Teatr dla niewidomych, edukacja teatralna i "Dziecko w sytuacji", Mała Scena. Powstał Festiwal, który przez pierwsze edycje nie miał żadnego dofinansowania ani wsparcia finansowego, a obecnie jest jednym z najważniejszych wydarzeń teatralnych w kraju. To długa i niezwykle twórcza droga, dzięki Festiwalowi wszyscy się rozwijamy. Teraz przed nami modernizacja budynku i Dużej Sceny.

Zaczynałam pracę w Teatrze Powszechnym jako zastępczyni dyrektora, jakiś czas wcześniej, w czasie transformacji, Powszechny dostał kategorię "C", co było jednoznaczne z przeznaczeniem do likwidacji albo przekształceniem na scenę impresaryjną. Dlatego satysfakcja z powodu obecnej, stabilnej artystycznie - i powoli także technologicznie - sytuacji jest tym większa. Świadomie pozostałam w Łodzi i nie przyjmowałam propozycji z innych miast, choć takie wielokrotnie się pojawiały i pojawiają.

Droga Teatru Powszechnego w Łodzi przypomina mi trochę losy Łodzi, która musiała podnieść się po upadku przemysłu włókienniczego. Nastąpił moment krytyczny, w którym miasto mogło albo już się nie podnieść, albo się odrodzić. Całe szczęście, dzięki dużej determinacji, wspólnocie, która się wytworzyła, sprawdził się scenariusz numer dwa i dziś widzimy ten rozwój Łodzi. Jako łodzianka z wyboru jestem dumna, gdy widzowie przyjeżdzający na spektakle festiwalowe spoza Łodzi mówią: "to miasto zmieniło się nie do poznania, zachwyca".

XXXI Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych organizowany przez Teatr Powszechny w Łodzi pod patronatem prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej jest współfinansowany ze środków Miasta Łodzi. W części konkursowej, która potrwa do 12 kwietnia, zaprezentowanych zostanie siedem spektakli; zaplanowano też pokazy mistrzowskie. Patronem medialnym Festiwalu jest Polska Agencja Prasowa.

Agnieszka Grzelak-Michałowska (PAP)

agm/ aszw/ know/

Zobacz także

  • Ewa Pilawska Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
    Specjalnie dla PAP

    Ewa Pilawska: cieszę się, że jesteśmy tym miejscem, które chce opowiadać łódzkie historie [WYWIAD]

Serwisy ogólnodostępne PAP