W 2024 roku 3,7 miliarda ludzi wzięło lub weźmie udział w wyborach w 72 krajach, dlatego eksperci od dezinformacji alarmowali, że sztuczna inteligencja może zagrozić procesom demokratycznym. Największe obawy dotyczyły przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.
Dean Jackson i Meghan Conroy, autorzy artykułu „Apokalipsa później? Rzeczywisty wpływ sztucznej inteligencji na wybory w 2024 roku” opublikowanego przez Atlantic Council, twierdzą, że większość fałszywych treści generowanych za pomocą sztucznej inteligencji była traktowana raczej jako memy niż wiarygodne dowody. „Moim zdaniem eksperci przecenili zagrożenie. Generatywna sztuczna inteligencja (np. ChatGPT – PAP) zawładnęła wyobraźnią naukowców, dziennikarzy i decydentów” – powiedział PAP Dean Jackson.
Zdaniem autorów artykułu, im bliżej dnia wyborów w USA, tym obawy dotyczące dezinformacji generowanej przez sztuczną inteligencję stają się jednak mniejsze. Jackson i Conroy przytoczyli w nim fragment raportu Microsoft Threat Analysis Center z sierpnia 2024 roku, że autorzy fake newsów wracają do technik tworzenia dezinformacji, które okazały się skuteczne w przeszłości, sprzed czasów generatywnej, sztucznej inteligencji.
Dr Ilona Dąbrowska z Wydziału Politologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie przyznała, że mimo przewidywań nie było zbyt wielu fake newsów stworzonych za pomocą sztucznej inteligencji. W rozmowie z PAP przypomniała jednak, że technologia jest wykorzystywana na zapleczu sztabów wyborczych, m.in. do znajdowania najlepszych sposobów wpływania na wyborców.
Oboje kandydatów w amerykańskiej kampanii prezydenckiej było przedmiotem fałszywych informacji, w tym głównie grafik tworzonych za pomocą sztucznej inteligencji. W mediach społecznościowych pojawiały się nieprawdziwe zdjęcia Donalda Trumpa ściskającego się z byłym doradcą ds. zdrowotnych Anthonym Faucim, pozującego z czarnoskórymi zwolennikami czy aresztowanego przez administrację urzędującego prezydenta.
Z kolei Kamalę Harris przebrano za komunistycznego dyktatora, przedstawiano na wiecu z banerem z radzieckim sierpem i młotem. Pojawiło się wideo o romantycznym związku Harris i Trumpa. Powstał też deepfake, czyli fałszywe wideo z wygenerowanym przez sztuczną inteligencję głosem Harris. Udawało reklamę wyborczą, a kandydatka Demokratów mówiła rzeczy, których nigdy nie powiedziała.
Autorzy artykułu przytoczyli też zarzut Trumpa z sierpnia 2024 roku, że zdjęcia tłumu zwolenników Harris na wiecu w Michigan zostały wygenerowanie przez sztuczną inteligencję. W tym przypadku jednak zdjęcia były prawdziwe.
„Gdy zaczęliśmy zastanawiać się nad faktycznymi sposobami wykorzystania generatywnej, sztucznej inteligencji do ingerowania w wybory, stało się jasne, że są przeszkody, których ona nie jest w stanie pokonać” – zauważył Jackson w rozmowie z PAP. „Okazało się, że w tak bardzo nasyconym plotkami i dezinformacją świecie szybkie tworzenie treści, będące domeną sztucznej inteligencji, nie ma tak dużego wpływu na ludzi” – dodał.
Jego zdaniem nie należy jednak lekceważyć potencjalnego zagrożenia, jakie sztuczna inteligencja może stanowić dla procesów demokratycznych. „Pod pewnymi względami już zagraża. I chociaż większość głośnych deepfake’ów została zdemaskowana, to mogą mieć dużo większy wpływ w na wybory lokalne czy regionalne niż na krajowe” – stwierdził Jackson.
Dąbrowska uważa, że ostatnie dwa tygodnie kampanii prezydenckiej będą zbrutalizowane. „Spodziewam się, że coś się wydarzy, albo w postaci deepfake’a, albo przygotowanej wcześniej rewelacji, która pojawi się w mediach społecznościowych” – powiedziała w rozmowie z PAP. (PAP)
mrb/ mhr/ ep/