FakeHunter. Prowokacja w Auschwitz: nie wiadomo, kto za nią stoi

2024-07-18 18:58 aktualizacja: 2024-07-18, 21:46
Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Fot. PAP/	Zbigniew Meissner
Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Fot. PAP/ Zbigniew Meissner
Rosyjskie serwisy publikują zdjęcie domniemanego żołnierza ukraińskiego pułku Azow, który miał pojawić się w Byłym Niemieckim Nazistowskim Obozie Koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau w koszulce z cytatem Hitlera. Muzeum Auschwitz zapowiada wyjaśnienie tej sprawy i powiadomienie prokuratury oraz ambasady Ukrainy. Wiele wskazuje na to, że to podróbka.

Z licznych artykułów w rosyjskich portalach oraz wpisów na kontach propagandowych w mediach społecznościowych publikowanych od 17 lipca wynika, że młody mężczyzna pozujący tyłem do autora zdjęcia to „żołnierz 3 brygady szturmowej powiązanej z Azowem”.

Pułk ten wsławił się trwającą ponad 60 dni obroną zakładów Azovstal w Mariupolu w pierwszych miesiącach rosyjskiej inwazji. Kremlowska propaganda przedstawia tę formację jako kwintesencję neonazizmu na Ukrainie, którego wytępieniu ma służyć „specjalna operacja wojskowa”. Mężczyzna na zdjęciu ma nazywać się Mikita Miroszczinienko, a angielskojęzyczny napis z tyłu jego koszulki, który po przetłumaczeniu na język polski brzmi „Tam, gdzie jesteśmy, nie ma miejsca dla kogokolwiek innego” – jest rzekomo cytatem Adolfa Hitlera. W ten oto sposób rysuje się obraz neonazistowskiej prowokacji w miejscu wyjątkowo ważnym dla Polaków, Żydów, Romów, Rosjan, a także Ukraińców, dokonanej przez żołnierza sił zbrojnych ostatniego z wymienionych państw.

"Propagowanie treści i symboli związanych z ideologią nazistowską w tym szczególnym miejscu narusza pamięć ofiar, co jest czynem niedopuszczalnym i moralnie nagannym. Jest to również przestępstwo w rozumieniu polskiego prawa. Nie zmienia tego faktu to, że rzekomy cytat z Hitlera nie jest podpisany, czy też nie występuje w ogólnie uznanych źródłach. Dlatego o tym bolesnym incydencie związanym z mową nienawiści poinformujemy zarówno polską prokuraturę, jak i ambasadę Ukrainy w Warszawie” – czytamy w oświadczeniu przygotowanym przez Bartosza Bartyzela, rzecznika prasowego Muzeum Auschwitz.

Choć tożsamość mężczyzny na zdjęciu pozostaje wciąż nieznana, jest wysoce prawdopodobne, że mamy do czynienia z prowokacją, z tym że rosyjską. Ta miałaby na celu przekonanie światowej opinii publicznej, że deklarowany przez Putina cel „operacji wojskowej” jest zgodny ze stanem faktycznym, a także zniechęcenie do udzielania wsparcia broniącemu się państwu. Spójność kreślonego w rosyjskich mediach przekazu zaburza bowiem kilka elementów.

Słów „Tam, gdzie jesteśmy, nie ma miejsca dla kogokolwiek innego” Hitler nie wypowiedział, o czym wspomniano w komunikacie Muzeum Auschwitz. Nieco przypominają one te, które padły w wywiadzie, który w 1923 r. z przyszłym führerem przeprowadził niemiecki propagandysta pochodzenia amerykańskiego George Sylvester Viereck, a które brzmiały „nie będzie miejsca dla obcego, ani przydatności dla nieroba”.

T-shirt z identycznie brzmiącym hasłem i jego typografią na plechach powstał z okazji wydania jednego z albumów blackmetalowej grupy M8L8TH. To zespół rosyjski, który powstał i działa w Twerze.

Wątpliwości budzi również imię i nazwisko rzekomego prowokatora. Mikita Nadtoczij to komendant pułku Azow, natomiast Miroszczinienko pochodzi od nazwy programu w kanale 5, w którym ten oficer się pojawiał. Między nim a mężczyzną na zdjęciu w Auschwitz nie ma żadnego podobieństwa. (PAP)