Według danych IMGW, kulminacja w Nowej Soli spodziewana jest ok. godz. 23 w niedzielę. Najwyższy stan wody ma wynosić ok. 660 cm, nieco mniej niż mówiły wcześniejsze prognozy. Według lubuskiej straży pożarnej, Nowa Sól jest dobrze zabezpieczona i nie powinno dojść do większych zalań. Nie dochodzi do przelewania się wody przez wały, ani przerwania wałów.
Wyżej na Odrze, w Głogowie od kilku godzin utrzymuje się najwyższy stan wody, wynoszący 685 cm. Według danych IMGW, kulminacja powinna się skończyć, a woda powinna zacząć opadać najpóźniej w poniedziałek nad ranem. Odra w okolicach Głogowa nie wystąpiła z koryta, na osiedlu Krzeptów i w miejscowości Przedmoście pojawiły się podtopienia w efekcie cofki na rzece Czarna. W samym Głogowie zamknięto oba tory linii kolejowej Wrocław-Zielona Góra, biegnące estakadami wzdłuż rzeki. Pociągi na tej trasie na razie będą jeździć objazdami.
W górze rzeki woda zaczęła już opadać, chociaż stany alarmowe na Odrze utrzymane są aż po ujście Nysy Kłodzkiej. Nieznaczne spadki zanotowano w Ścinawie, Malczycach i Brzegu Dolnym. W okolicach Wrocławia woda opadła już o ok. metr.
Jak poinformował szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz na terenach ogarniętych powodzią pracuje ponad 26 tys. żołnierzy. Minister infrastruktury Dariusz Klimczak ocenił z kolei, że sprawdzenia wymaga przynajmniej 200 mostów.
Wody Polskie uruchomiły całodobowy numer telefoniczny 22 470 10 01 do zgłaszania potrzeby pilnych prac wzdłuż Odry i zapewniają, że pracownicy WP będą interweniować niezwłocznie. Wcześniej Prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska zaapelowała do samorządowców na terenach powodziowych, aby nie rozszczelniać ani poprawiać wałów na własną rękę, bo można w ten sposób pogorszyć sytuację. Kopczyńska stwierdziła podczas niedzielnego posiedzenia sztabu kryzysowego, że "czasami w panice niektórzy wójtowie zaczynają podejmować decyzje i próbują wały rozszczelniać, bo wydaje im się, że woda gdzieś popłynie, albo robić jakieś własne poprawki". Jak zauważyła, kilkukrotnie doszło już na tym tle do ostrych sporów między lokalnymi władzami, a pracownikami Wód Polskich.
Według szacunków ministerstwa rolnictwa, woda zalała dotychczas 68 tys. hektarów gruntów rolnych, z tego około 25 tys. to tereny, na których prowadzona jest produkcja roślinna. Minister rolnictwa Czesław Siekierski przypomniał, że produkty rolne, które miały styczność z wodą powodziową, muszą zostać zutylizowane, nie mogą być spożywane ani przeznaczane na pasze; ewentualnie mogą zostać wykorzystane do celów przemysłowych, np. w biogazowniach. (PAP)
wkr/ mick/ ep/