Fenomenalna forma polskich siatkarek w LN. B. reprezentantka: widzę zespół, w którym jest chemia i chęć wygrywania

2024-05-20 14:46 aktualizacja: 2024-05-20, 14:55
Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Agnieszka Korneluk Maria Stencel i Joanna Wołosz. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Agnieszka Korneluk Maria Stencel i Joanna Wołosz. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Cztery zwycięstwa bez straty seta - w tak imponującym stylu polskie siatkarki rozpoczęły kolejną edycję Ligi Narodów. "Widzę dobrze zorganizowany zespół, w którym jest chemia i chęć wygrywania" - powiedziała PAP była reprezentantka Joanna Kaczor.

Biało-czerwone w pierwszym turnieju w tureckiej Antalyi pokonały kolejno Włochy, Francję, Holandię i Japonię. Takiego otwarcia nie miały jeszcze nigdy, a cztery zwycięstwa wywindowały je na trzecią pozycję w międzynarodowym rankingu.

"To fantastyczny wynik, ja w ogóle nie przypominam sobie takiej serii i liczę, że będzie trwała ona w nieskończoność. Widzę przede wszystkim fajną, ciekawą, dobrze zorganizowaną drużynę, w której jest chemia i chęć wygrywania. To jest rzecz, która od dwóch lat charakteryzuje naszą reprezentację" - przyznała Kaczor.

Jak dodała, pierwsze spotkania pokazały, że praca wykonana przez trenera Stefano Lavariniego w ciągu ostatnich dwóch lat już procentuje w kolejnym sezonie.

"Trener Lavarini wraca do swoich systemów, ale też musi szybko wkomponować nowe twarze. Natalia Mędrzyk akurat jest bardzo doświadczoną zawodniczką, dlatego pewne rzeczy szybciej 'łapie'. Dziewczyny przyjechały na zgrupowanie po bardzo krótkim odpoczynku i to zmęczenie po sezonie ligowym na pewno dawało się we znaki. Mimo to, są naprawdę w wysokiej formie. W Turcji z dobrej strony pokazała się też m.in. Julita Piasecka oraz libero Ola Szczygłowska. Poza tym, nic tak nie buduje atmosfery, jak wygrywanie kolejnych meczów po 3:0. Boję się tylko, że zaraz ten balonik szybko nam urośnie" - podkreślił brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2009 roku.

Była reprezentantka Polski przypomniała, że biało-czerwone w pierwszym turnieju nie wystąpiły w najsilniejszym składzie. Zabrakło m.in. rozgrywającej Joanny Wołosz, która najpóźniej zakończyła ligowy sezon.

"Mamy jednak kłopoty zdrowotne, bo nie było Olivii Różański i Moniki Fedusio, a pod koniec turnieju problemy dopadły Agnieszkę Korneluk" - zaznaczyła.

Jej zdaniem przez ostatnie lata polskie siatkarki poprawiły grę w decydujących momentach setów czy meczów.

"Zaczynami być królowymi końcówek - zimna krew i chłodna głowa powoli staje się naszymi znakiem rozpoznawczym. Wierzę, że to doświadczenie z rozgrywek międzynarodowych zaprocentuje w przyszłości, może akurat w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich. Natomiast zawsze można znaleźć jakieś mankamenty, nawet elementy komunikacji na boisku. Czasami trzeba popracować nad samą zagrywką, nad jej przyjęciem" - podkreśliła.

Kaczor chwaliła reprezentację za bardzo dobre realizowanie założeń taktycznych, jak to miało miejsce choćby w ostatnim spotkaniu przeciwko Japonii.

"Wyłączyliśmy Sarinę Kogę, najlepiej punktującą zawodniczkę tej reprezentacji. Ona nie tylko w tym sezonie, ale i poprzednim notowała średnio po 20 punktów w meczu. Z nami zdobyła cztery i zeszła z boiska. Podobnie było w pojedynku z Holenderkami, gdzie głównym założeniem było ograniczyć ich grę środkiem i to się udało" - wyliczała.

Polki już we wrześniu ubiegłego roku wywalczyły bilet do Paryża, ale o niego walczy wciąż wiele reprezentacji, w tym niedawni rywale - Włochy, Holandia i Japonia. A punkty zdobyte w Lidze Narodów przekładają się na miejsce w międzynarodowym rankingu, na podstawie którego zostaną wyłonieni pozostali uczestnicy igrzysk. Dlatego biało-czerwone mogą rywalizować w rozgrywkach już bez z większej presji.

"Z jednej strony tej presji nie ma, z drugiej strony zawodniczki mają wobec siebie duże oczekiwania, żeby wygrywać z tymi najlepszymi. Pokonaliśmy dwa razy z rzędu Włoszki, wcześniej zrobiliśmy to w turnieju kwalifikacyjnym. I takie wyniki pozostawiają ślad mentalny. To nie jest tak, że my tych punktów nie musimy zbierać, bo wysoka pozycja w rankingu FIVB pozwoli nam na lepsze rozstawienie przed turniejem olimpijskim. Liga Narodów to jest też prestiżowym turniej, tu walczy się o medale. Wierzę, że nie będziemy za ileś lat wspominać, że w 2023 roku zdobyliśmy brązowy medal i to był jakiś odosobniony przypadek. Mam nadzieję, że to będzie już pewna regularność potwierdzająca to, że my już jesteśmy na tych światowych salonach" - podsumowała Kaczor, uczestniczka igrzysk w Pekinie (2008), na których polska reprezentacja wystąpiła po raz ostatni. (PAP)

Autor: Marcin Pawlicki

kgr/