Menon wymienił kilka postaw, jakie przyjmują kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego wobec kwestii członkostwa Ukrainy. Najbardziej zagorzali zwolennicy Kijowa chcieliby, żeby Ukraina wstąpiła do NATO i korzystała z ochrony sojuszu; ich krytycy twierdzą, że przyjęcie Ukrainy do NATO oznaczałoby ryzyko wojny totalnej z Rosją. Trzecia grupa proponuje, aby Zachód dalej dostarczał Ukrainie broń i szkolił jej żołnierzy, ale powstrzymał się od formalnego zobowiązania do jej obrony.
Dla amerykańskiego badacza istnieje też kolejna opcja - przekazanie formalnych gwarancji bezpieczeństwa przez część krajów Europy, które nie pochodziłyby od sojuszu ani nie obejmowały "w żaden sposób" Stanów Zjednoczonych. Dla Menona to koalicja sąsiadów Ukrainy powinna zapewnić jej bezpieczeństwo i skutecznie "odstraszyć Rosję".
Zwolennicy Ukrainy widzą jej opór wobec Rosji jako przykład szerszej batalii między demokracją a autorytaryzmem, w którym na szali znajdują się najważniejsze wartości - ocenia Menon. Wielu członków tego obozu uważa, że ambicje Władimira Putina mogą rozszerzyć się poza Ukrainę, na Polskę i trzy kraje bałtyckie.
Wielu jest jednak przeciwników takiego stanowiska, którzy twierdzą, że włączenie Ukrainy do NATO stworzyłoby więcej problemów, niż rozwiązało. Ignorowanie czerwonej linii, jaką jest dla Rosji wstąpienie Kijowa do NATO, spowodowałoby, że sojusz stanąłby na kursie kolizyjnym z Kremlem. Ten obóz uważa, że Ukraina nie jest aż tak ważna dla bezpieczeństwa narodowego, np. Stanów Zjednoczonych, aby podjęcie ryzyka było usprawiedliwione.
Według Menona ci, którzy poszukują kompromisu, optują za neutralnością zbrojną. "Ukraina dalej otrzymywałaby zachodnie uzbrojenie i szkolenia wojskowe, bez limitu czasowego i niezależnie od tego, czy kraj zostałby zaatakowany. Ale nie zostałaby przyjęta do NATO ani nie otrzymałaby alternatywnych gwarancji bezpieczeństwa" - pisze politolog. Jak zauważa, wielu zwolenników takiego systemu wątpi, aby Ukraina kiedykolwiek dołączyła do sojuszu, ponieważ jej granice z Rosją pozostają gorącą kwestią sporną. To rozwiązanie, znane jako model izraelski, naśladowałoby politykę Izraela polegającą na budowaniu specjalistycznie wyszkolonych sił zbrojnych, możliwą dzięki ciągłemu napływowi amerykańskiego uzbrojenia i technologii obronnej, nawet bez traktatowej obietnicy wsparcia.
Dla Ukraińców trzecia opcja nie jest wystarczająca, zdaje się być "nagrodą pocieszenia", która miałaby rekompensować brak zaproszenia do NATO - uważa Menon. W ich oczach wstąpienie kraju do sojuszu nie zaszkodziłoby bezpieczeństwu Europy i USA, a według ich interpretacji art. V NATO pozwala pojedynczym członkom sojuszu na decyzję, czy odpowiedzą na atak na innego członka. Nie gwarantuje on - zdaniem pragnących wstąpić do NATO Ukraińców - automatycznej decyzji o włączeniu się w działania zbrojne.
"Jednak niezależnie od tego, jak bardzo chcą dołączyć, Ukraińcy powinni przynajmniej zastanawiać się nad alternatywami" - ocenia badacz.
Kijów mógłby podpisać pakt bezpieczeństwa z niektórymi członkami NATO - twierdzi Menon. "Pomimo heroicznych wysiłków i setek miliardów dolarów pomocy wojskowej Ukrainie nie udało się osiągnąć wyniku militarnego, który jej przywódcy mogliby uznać za minimalnie akceptowalny" - pisze politolog. Zachód jest już zmęczony spełnianiem potrzeb wojskowych Ukrainy, z kolei społeczeństwa w Europie i USA coraz bardziej pragną zakończenia wojny.
"Ukraina mogłaby oczywiście zdecydować się na walkę bez względu na to, czego chcą jej partnerzy. Ale przy niepewnym zwycięstwie i chwiejnym poparciu Zachodu nawet Kijów może zdecydować, że lepiej dążyć do wynegocjowanego i niedoskonałego pokoju, niż kontynuować wojnę. Gwarancje oparte na koalicji zapewniłyby Ukraińcom zewnętrzną ochronę, której potrzebują, aby czuć się bezpiecznie" - podsumowuje Rajan Menon na łamach "Foreign Affairs".(PAP)
sma/