Kandydatka NFP na premiera Lucie Castets ogłosiła, że politycy lewicy wrócą do rozmów tylko wtedy, jeśli będą one dotyczyły warunków kohabitacji, czyli współistnienia prezydenta i rządu z różnych obozów politycznych.
„Mamy do czynienia z prezydentem, który chce być jednocześnie głową państwa, premierem i liderem partii” – oceniła Castets we wtorkowym wywiadzie dla radia France Inter. „Demokracja nic nie znaczy w oczach prezydenta; uważam to za niezwykle niebezpieczne” – dodała kandydatka NFP na premiera.
Skrajnie lewicowa partia Francja Nieujarzmiona (LFI) Jeana-Luca Melenchona zapowiedziała na 7 września demonstrację przeciwko „zamachowi stanu” Macrona. Wcześniej LFI groziło, że rozpocznie procedurę impeachmentu, jeśli prezydent nie powierzy NFP misji utworzenia rządu.
Po zakończonej w poniedziałek pierwszej rundzie konsultacji z liderami ugrupowań politycznych Macron ogłosił, że nie powoła kandydatki NFP Lucie Castets na nowego premiera. Rząd oparty wyłącznie na programie i partiach wchodzących w skład NFP nie miałby większości we francuskim parlamencie, „co skutecznie uniemożliwiałoby mu działanie” – napisał w komunikacie Pałac Elizejski.
Po wyborach parlamentarnych we Francji, które zakończyły się 7 lipca, nadal nie powstał nowy rząd. Mimo że niespodziewanie wygrał je NFP, grupujący partie lewicowe, umiarkowane i radykalne, to żadna z formacji nie zdołała uzyskać większości w parlamencie.
Lewica, która przez dłuższy czas nie mogła dojść do porozumienia co do swojego kandydata na urząd premiera, po kilku tygodniach nominowała na to stanowisko Lucie Castets. Jest to polityczka niezwiązana z żadną z partii. Dotychczas pracowała w merostwie Paryża, gdzie zajmowała się finansami stolicy Francji.
sma/