W piątek Ministerstwo Zdrowia przedstawiło projekt, który jest częścią zapowiadanej reformy szpitalnictwa. Zakłada on m.in. zmianę zasad kwalifikowania szpitali do tzw. sieci i ich konsolidację. W przypadku profilu położnictwo i ginekologia do zakwalifikowania do sieci szpitali miałaby decydować minimalna liczba odebranych porodów, wstępnie określona przez resort zdrowia na około 400 rocznie.
Prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku powiedziała, że temat zamykania porodówek nie pojawił się na zespole do spraw bezpieczeństwa zdrowotnego kobiet w Ministerstwie Zdrowia. Podkreśliła, że czeka na dyskusję z MZ i z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ).
"Jestem zaskoczona takim obrotem spraw, bo mam poczucie, że jako Fundacja Rodzić po Ludzku jesteśmy zaangażowane w tworzenie systemu opieki okołoporodowej dla kobiet, a debaty w tej sprawie nie było, czego bardzo żałuję. Myślę, że w tak ważnej sprawie jesteśmy w stanie się zebrać i dyskutować, bo to, gdzie będziemy rodzić, jest kluczową sprawą dla bezpieczeństwa zdrowotnego kobiet" - powiedziała.
"Zdaję sobie sprawę z tego, że potrzebna jest reforma związana z organizacją opieki okołoporodowej ze względu na sytuację demograficzną. Natomiast należy wziąć pod uwagę kontekst społeczny. Przez blisko 10 ostatnich lat Polska pod względem praw reprodukcyjnych była i nadal jest krajem dość opresyjnym, co oznacza, że kobiety nie mogą podejmować swobodnie decyzji dotyczących ich zdrowia. Zamiast tworzyć przyjazną politykę zdrowotną dla kobiet, zmieniamy jej organizację, zamykając porodówki. To budzi niepokój. Zanim coś kobietom się odbierze, do czego jesteśmy przyzwyczajone, myślę, że warto zapytać o to, czego by potrzebowały" - powiedziała prezeska Fundacji Rodzić po Ludzku.
Pietrusiewicz zaznaczyła, że rozwiązań wymaga także opieka okołoporodowa w miejscowościach, chociażby województwa podlaskiego, podkarpackiego, w których dostęp do szpitali jest bardzo ograniczony.
"Mam nadzieję, że za propozycją Ministerstwa Zdrowia stoi koncepcja tego, jak zorganizować opiekę okołoporodową w miejscach, w których nie ma dobrego dostępu do świadczeń zdrowotnych" - powiedziała.
Zwróciła uwagę, że są małe, kameralne szpitale, w których odbywa się mniej niż 400 porodów rocznie, ale jednocześnie są to wspaniałe miejsca narodzin dzieci, bo pracują w nich specjaliści i panuje przyjazna atmosfera.
"Zdaję sobie sprawę z tego, że utrzymywanie całego zespołu medycznego na porodówkach jest bardzo dużym zobowiązaniem, ale w niektórych miejscach ono musi być, mimo kosztów" - zauważa.
Zdaniem Pietrusiewicz, warto wrócić do rozmowy o porodówkach, zaczynając od tego, jak reformować opiekę okołoporodową.
"Jednym z rozwiązań są domy narodzin. To miejsca wyposażone w niezbędny sprzęt, w których pracują położne. Jest to inna forma porodu domowego. W domach narodzin mogą rodzić zdrowe kobiety w ciąży fizjologicznej. Natomiast w sytuacji, kiedy potrzebna jest pomoc lekarza specjalisty, kobieta powinna być przetransportowana do szpitala o drugim stopniu referencyjności. I takie rozwiązania są w innych krajach, na przykład w Niemczech" - zauważyła.
Podkreśliła, że w latach wyżu demograficznego, czyli w latach 70. i 80. ub. wieku w Polsce działało około 800 izb porodowych.
"Ich funkcja była bardzo podobna. Była to ciągła forma opieki prowadzona przez położne w znanym kobietom środowisku" - zauważa.
Kolejną możliwością jest - jak zaznaczyła - wprowadzenie w końcu refundowania porodów domowych.
Zgodnie z uzasadnieniem projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw, MZ kryteria dla profili położniczo-ginekologicznych określi w rozporządzeniu. Według resortu zdrowia umożliwi to elastyczne dostosowanie tych wartości.
Z danych MZ wynika, że liczba szpitali, w których odebrano porody, zmniejszyła się z 397 w 2017 r. do 332 w 2023 r. Natomiast w 2023 r. w blisko 11 proc. miejsc przeprowadzono poniżej 400 porodów. Resort zdrowia podkreśla, że oznacza, to iż utrzymuje się znaczna liczba oddziałów położniczych, w których liczba porodów nie spełnia wytycznych konsultantów krajowych w dziedzinie położnictwa i neonatologii.
Zmniejsza się także liczba odbieranych porodów. Według MZ w 2023 r. było to 266 tys. porodów; w 2019 r. - 366 tys.; a w 2017 r. - 393 tys.
W marcu ministra zdrowia Izabela Leszczyna mówiła, że według nowych wycen świadczeń porodówka, która ma mniej niż 600 porodów rocznie, nigdy nie będzie rentowana. Podkreśliła jednak, że kobieta nie może dojeżdżać 100 km do porodu, a więc takie porodówki muszą się utrzymać.
Ministerstwo Zdrowia planuje reformę systemu ochrony zdrowia, w tym szpitalnictwa. Zakłada ona utworzenie map świadczeń (MZS - mapa zabezpieczenia szpitalnego), które określą, jakie świadczenia i w jakim zakresie powinny być na danym obszarze zabezpieczone. Mapa świadczeń będzie powiązana ze strumieniem finansowania świadczeń zdrowotnych, inwestycjami i instrumentami pomocowymi, w tym dla zadłużonych szpitali. Zgodnie z koncepcją przedstawioną w lipcu przez resort zdrowia reforma będzie opierała się na: deregulacji, transformacji i odwróconej piramidzie świadczeń. Reformę zaplanowano na 10 lat. (PAP)
Autorka: Katarzyna Nocuń
ang/